Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inglot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inglot. Pokaż wszystkie posty

listopada 29, 2018

TOP 3 Moje ulubione cienie do powiek

Hej!

Jako blogerka urodowa przetestowałam już mnóstwo cieni do powiek i dzięki temu wiem, z którymi pracuje mi się najlepiej oraz w jakich odcieniach czuję się dobrze. Ostatnio dość mocno ograniczam ilość posiadanych kosmetyków. Wiem, że pewnie blog na tym ucierpi, ale potrzebuję tego. Zbyt duża ilość wszystkiego, zamiast cieszyć, coraz bardziej przytłaczała. Dlatego dzisiaj w ramach ulubieńców opowiem Wam o moich ulubionych cieniach do powiek, po które sięgam najchętniej. Zapraszam do czytania dalej :)


Może zacznę od tego, czego oczekuję od cieni do powiek i z jakimi formułami pracuje mi się najlepiej. Otóż lubię dobrą pigmentację - nie za mocną, a taką, którą da się budować. Uważam, że niedopuszczalny jest fakt, gdy cienie nie chcą się do siebie kleić. Stwierdziłam też, że najchętniej sięgam po cienie, które nie sypią się jak szalone, są mocniej sprasowane. To tak gwoli wyjaśnienia, a teraz przejdźmy już do konkretnych marek.

Inglot


To marka, którą zna chyba każdy. Mam wrażenie, że cienie są niedoceniane, a szkoda, bo ich jakość mocno się poprawiła. Moim zdaniem wraz z kolekcją What a spice zaczęła się nowa era cieni Inglot i teraz już naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Mnie w szczególności zachwyciła kolekcja Jennifer Lopez, która jest przepiękna i idealnie sprawdza się na co dzień. Pigmentacja tych cieni jest dobra, nieprzesadzona, ze spokojem da się ją budować. Gdybym miała polecić Wam jeden cień, po który sięgam najczęściej, byłby to J301 Pink Satin. Pięknie wygląda razem z J329 Taupe oraz J319 Crimson. O dziwo nie przeszkadzają mi w nich drobinki, bo mocno ich nie widać, a jedynie delikatnie rozświetlają cały makijaż. Z matów najbardziej lubię ostatnio 295 oraz 303, czyli przybrudzone róże. 

Od lewej: Crimson, Taupe, Satin Pink, 303, 295

Makeup Atelier Paris


Nie wiem, który już raz polecam Wam paletę T19. Jeśli lubicie takie kolory, to zdecydowanie warto ją mieć. Pod względem formuły cienie bardzo przypominają mi te z Inglota, ale uważam, że pracuje się z nimi jeszcze lepiej i jeśli mam ochotę na całkowicie matowy makijaż, to sięgam właśnie po nie. Jak widzicie na zdjęciu poniżej, trochę tę paletkę zmodyfikowałam. Totalnie nie pasował mi w niej drugi cień od lewej, więc wymieniłam go na coś błyszczącego (Indyjski róż z Glamshopu) i uważam, że teraz jest idealnie :)


Nabla


Teraz najdroższe z tego zestawienia cienie marki Nabla. Myślę, że jeszcze jakiś czas temu nie pojawiłyby się w tym wpisie, ale teraz, po wypuszczeniu przez markę kolekcji matowych cieni, muszę o nich wspomnieć. Najnowsze matowe cieni to totalny sztos. Cienie są drogie (35 zł za sztukę), ale absolutnie warte swojej ceny. Pod względem formuły Nabla zrobiła coś wyjątkowego. Cienie mają niesamowicie jedwabistą konsystencję, a przy tym nie kruszą się pod pędzlem ani nie osypują. Natomiast najbardziej urzeka mnie w nich to, jak cudownie da się je budować. Tak naprawdę jednym cieniem można uzyskać efekt, który innymi cieniami uzyskujemy za pomocą kilku kolorów. To sprawia, że praca z cieniami Nabla jest bardzo szybka i przyjemna. Na tę chwilę posiadam 3 cienie z tej kolekcji: Artemisia (mój ulubieniec), Leon oraz Cherie Shape. I moja rada, jeśli chcecie zakupić matowe cienie Nabla, to wybieracie tylko i wyłącznie z tej najnowszej kolekcji matów. Mam też dwa ulubione błyszczące cienie, które pięknie wyglądają na powiece ruchomej. Są to Luna oraz Snowberry. Jestem naprawdę tymi cieniami oczarowana i serdecznie Wam je polecam.

Od lewej: Artemisia, Leon, Cherie Shape, Snowberry, Luna

Muszę przyznać, że bardzo się cieszę, że odnalazłam swoją ulubioną formułę cieni. To ważne, żebyśmy wybierały takie konsystencje, które nam odpowiadają i z którymi praca sprawia nam przyjemność. Pod względem kolorów zrobiłam się trochę nudna. Mam świadomość, że wszystkie są podobne, ale właśnie po takie sięgam najczęściej. 

Piszcie proszę w komentarzach, jakie cienie lubicie najbardziej. Jestem bardzo ciekawa :)

Do następnego!
Kasia

października 03, 2018

Ulubieńcy września 2018r.


Wrzesień minął, więc czas na ulubieńców. Wybaczcie tę małą obsuwę, ale dopiero dzisiaj znalazłam chwilę, żeby zrobić zdjęcia. Nie przedłużam zatem tego wstępu i zapraszam do czytania dalej :)


Zacznę od moich największych ulubieńców, czyli dwóch pędzli. Inglot 4SS kusił mnie chyba od ponad roku, ale zawsze miałam inne wydatki. Skusiłam się na niego na douglas.pl, gdzie jest tańszy niż w Inglocie, a na dodatek miałam zniżkę -20%, więc zapłaciłam za niego znośną kwotę. Sam pędzel to ideał do przypudrowywania okolicy pod oczami i nie wyobrażam już sobie bez niego mojego makijażu. Drugi pędzel to P30 z Hulu, czyli klasyk do rozcierania, jednak ma on tak fajny kształt, że można nim wykonać praktycznie cały makijaż oczu. Nie jest zbyt puchaty, więc dobrze się sprawdza do nakładania cienia na całą powiekę ruchomą. Do tego kosztuje niewiele i ma bardzo przyjemne włosie. Czego chcieć więcej? :)


Kolejny kosmetyk to tusz Paradise Extatic z Loreal, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Przede wszystkim sprawia, że moje krótkie rzęsy są widoczne. Pogrubia je i wydłuża. Może trochę sklejać, więc czasem muszę delikatnie rozczesać rzęsy czystą szczoteczką, ale generalnie nie ma tragedii. Ja się z nim polubiłam i polecam :)


Jesień przyszła, więc mam coraz większą ochotę na bardziej zgaszone i stonowane odcienie na powiekach. Sięgnęłam po paletkę T19 z Makeup Atelier Paris i muszę powiedzieć, że kolejny raz mnie zachwyciła. Cienie są idealnie napigmentowane, można je budować, pięknie się rozcierają i ze sobą łączą, a do tego mam wrażenie, że po prostu mi pasują. Tak jak T22 niczego mi nie urwała, tak tę paletę z czystym sumieniem Wam polecam.

Ostatnia rzecz, o której chciałabym dzisiaj opowiedzieć, to perfumy Twilight Mauve z Zary. Kupiłam je przy okazji jakiegoś zamówienia, żeby mieć darmową dostawę i w sumie tylko je zostawiłam ;) To świeży, owocowo - kwiatowy zapach w stylu Be Delicious DKNY (słynne zielone jabłuszko). To moje pierwsze perfumy z Zary, ale coś czuję, że nie ostatnie. Mają naprawę duży wybór, niskie ceny, więc kiedyś jeszcze na pewno się na jakieś skuszę. Cieszę się, że tym razem wybrałam taki mały flakon, bo idealnie nadaje się do noszenia w torebce. Znacie perfumy z Zary? Może możecie mi jakieś polecić?


I to już wszystko na dzisiaj. Koniecznie napiszcie, czy znacie któryś z tych kosmetyków, a jeśli tak, to jak się u Was sprawdził :)

Buziaki!
Kasia

sierpnia 24, 2018

Ulubieńcy sierpnia 2018r.

Hej!

Wiem, że do końca sierpnia zostało jeszcze trochę czasu, ale w przyszłym tygodniu nie dam rady wrzucić wpisu (wakacje!), więc stwierdziłam, że ulubieńcy pojawią się już teraz. Tym razem będzie również niekosmetycznie. Mam Wam sporo fajnych rzeczy do pokazania, więc po prostu zapraszam do czytania dalej :)

lipca 29, 2018

Ulubieńcy lipca 2018r.

Hej!

Lipiec się kończy, więc zasiadam przed kompem i spróbuję dla Was coś sensownego sklecić. Przez ostatnie upały nawet nie miałam ochoty na robienie makijażu, ale oczywiście jak zawsze znalazłam kilka kosmetyków, po które sięgałam szczególnie chętnie. Zapraszam więc na ulubieńców :)

czerwca 29, 2018

Ulubieńcy czerwca 2018r.

Hej!

Kończy się czerwiec, a to oznacza, że czas na ulubieńców. Jak już pewnie wiecie, rozpoczęłam walkę z grudkami, przez co muszę wyeliminować większą część kosmetyków do twarzy - zarówno z kolorówki, jak i pielęgnacji. Mimo to mam nadzieję, że będę w stanie nadal pisać Wam co miesiąc o produktach, które szczególnie mnie zachwyciły. W tym miesiącu trochę się tego zebrało, więc zapraszam do czytania dalej :)

czerwca 22, 2018

Paletka INGLOT Flexi Eco | Mój wybór cieni

Hej!

Wczoraj napisałam na instagramie, że wprowadzam pewne zmiany do mojego makijażu i rozpoczynam akcję pozbywania się grudek z mojej twarzy. Przerzucam się zatem na razie na minerały. Ach, jak dobrze, że to nie dotyczy cieni do powiek. Powiem Wam, że cienie uwielbiam. Mam ich mnóstwo, a i tak testuję kolejne palety. Trochę się zrobiła ze mnie ostatnio cienioholiczka, chociaż oczywiście staram się powstrzymywać ;) Nie umiałabym używać jednego cienia albo jednej paletki non stop. Ostatnio bardzo często sięgam po cień z Inglota z kolekcji JLO, o czym pisałam Wam w ostatnich ulubieńcach. Mam też ostatnio fazę na wszelkie drewniane, bambusowe opakowania, dodatki itp., więc postanowiłam stworzyć sobie właśnie taką paletkę z cieniami Inglot. Zobaczcie, co z tego wyszło :)

marca 09, 2018

Jestem na NIE, czyli kosmetyki kolorowe, które się u mnie nie sprawdziły

Hej!

Dawno tutaj nie narzekałam, więc myślę, że najwyższy czas na kolejny wpis z serii Jestem na NIE. Jakiś czas temu porządki w toaletce i znalazłam kilka kosmetyków kolorowych, których nie lubię, więc jeśli jesteście ciekawi, co to za produkty, to koniecznie czytajcie dalej :)


października 31, 2017

Ulubieńcy października 2017r.

Hej!

Po krótkiej i totalnie nieplanowanej przerwie nareszcie wracam. Październik pożegnał mnie pobytem w szpitalu i nagłą operacją. Na szczęście jestem już w domu i powoli wracam do siebie. Mimo tego niemiłego zdarzenia kończący się miesiąc uważam za całkiem udany, ponieważ zrobiłam coś, o czym marzyłam od dawna - a mianowicie zaczęłam malować. Na razie malowałam tylko dwie dziewczyny do sesji, ale mega mi się to spodobało i uwierzyłam, że może mogłabym zostać wizażystką. Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyjdzie ;) No dobrze, to tak w ramach wstępu. Mimo tej tygodniowej przerwy od malowania, znalazłam w październiku kilka perełek, o których chciałabym Wam opowiedzieć. Zapraszam do czytania dalej :)

ulubieńcy-października

lipca 01, 2017

Ulubieńcy czerwca 2017r.

Hej!

Zawsze staram się wrzucać ulubieńców pod koniec miesiąca, ale tym razem po prostu nie dałam rady, bo byłam wczoraj na gali NYX Face Awards w Warszawie. Stwierdziłam, że jadę, bo rzadko mam okazję brać udział w takich wydarzeniach. Gala naprawdę robiła wrażenie, wygrała absolutnie najlepsza Karolina Zientek, a ja miałam okazję zobaczyć wszystkie gwiazdy Youtubowego świata ;) Trochę tam chyba nie pasowałam, ale cieszę się, że mogłam tam być. To tak gwoli wyjaśnienia, sam wpis będzie o kosmetykach, których najczęściej używałam w czerwcu. Zapraszam do czytania dalej :)

października 29, 2016

Ulubieńcy października 2016r.

Hej Kochane!

Koniec października się zbliża, więc czas na ulubieńców. Tym razem totalnie kolorówkowo, a to dlatego, że staram się nie zmieniać pielęgnacji od jakiego czasu. Mam nadzieję, że coś z moich październikowych perełek Was zainteresuje :) Zapraszam do czytania!


TOP