marca 16, 2020

Przegląd toaletki - naturalna kolorówka #1
Podkłady

Cześć!

Pewnie wiecie, że od dłuższego czasu zwracam uwagę ma składy kosmetyków. Używam jedynie naturalnej pielęgnacji i bardzo chcę się przerzucić w 100% na naturalną kolorówkę, chociaż muszę przyznać, że jest to trudniejsze niż w przypadku pielęgnacji. Jednak nie poddaję się i tak naprawdę praktycznie w każdej kategorii udało mi się coś ciekawego znaleźć. Dlatego postanowiłam stworzyć na blogu nową serię, w której będę Wam pokazywać naturalną kolorówkę z mojej toaletki. Będzie to przegląd różnych kosmetyków i ich krótkie recenzje. Mam nadzieję, że ta seria przypadnie Wam do gustu. Zapraszam na pierwszą część o podkładach :)

naturalna-kolorówka-podkłady-naturalne

Pixie Cosmetics - podkład Love Botanicals


Jeśli mnie czytacie dłużej, to wiecie, że to mój wielki ulubieniec. Wiem, że Pixie wprowadziło nową wersję tego podkładu i mam nadzieję, że będzie ona równie dobra. Podkłady Pixie stosuję już od kilku lat i cały czas niezmiennie je uwielbiam. Mają dobre krycie, które da się budować. Nie podkreślają niedoskonałości, np. rozszerzonych porów. Nie warzą się, co zdarzało mi się przy innych podkładach mineralnych. I co najważniejsze - prezentują się przepięknie na skórze. Koloryt jest ujednolicony, skóra wygląda świeżo i promiennie. Wyświecają się dosyć szybko na tłustej cerze, ale za efekt, jaki dają, absolutnie im to wybaczam i mogę od czasu do czasu się poprawić. Plusem jest też szeroka gama kolorystyczna. Dzięki temu znalazłam swój idealny odcień Cashmere, chociaż zimą jestem tak blada, że muszę przetestować kiedyś najjaśniejszą wersję z gamy neutralnej czyli Soft Muslin. Pixie ma też na swojej stronie bardzo przydatny poradnik kolorystyczny. Podkłady mineralne Pixie Cosmetics są najlepszymi, jakie znam i bardzo Wam je polecam.

pixie-cosmetics-podkład-mineralny

Neauty Minerals - podkład matujący


To drugi podkład mineralny w mojej toaletce, jednak ze względu na kolor sięgam po niego jedynie latem, ponieważ w tej chwili jest na mnie odrobinę za ciemny. Musiałabym zaopatrzyć się w jaśniejszy odcień Neutral Pale. Pod względem właściwości jest on bardzo podobny do podkładu z Pixie. Wygląda i zachowuje się na skórze niemal identycznie. Nazwa sugeruje, że ma być on matujący, ale na tłustej cerze wyświeca się stosunkowo szybko i trzeba go poprawić w ciągu dnia. Niemniej jednak to również dobra i godna polecenia propozycja. 

neauty-minerals-podkład-matujący

Felicea - Podkład naturalny 


Ostatnia propozycja to wersja płynna i mój absolutny ulubieniec. Powiem szczerze, że marzył mi się fajny podkład płynny z ładnym składem. Mimo że kocham minerały, to czasem mam ochotę na aplikację takiego tradycyjnego podkładu. Do tej pory nie mogłam nic takiego znaleźć. Wszystkie podkłady były albo za ciemne, albo wyglądały tragicznie na skórze. Podkład Felicea jest perfekcyjny pod każdym względem. Nie potrafię znaleźć żadnej wady tego produktu. Kolor Light jest dla mnie idealny, nie ciemnieje. Podkład ma dobre krycie, pięknie wygładza skórę, nie podkreśla rozszerzonych porów. Delikatnie zastyga i przypudrowany utrzymuje się długo nawet na mojej tłustej cerze. Naprawdę jest to hit i serdecznie Wam go polecam.

felicea-podkład-naturalny

A tak się prezentuje na mojej cerze:


Poniżej możecie zobaczyć też porównanie kolorów. Pixie właściwie stopił się z moją skórą i prawie go nie widać. Neauty Minerals jest bardziej żółty od Pixie.


I to już wszystko na dzisiaj. Dajcie proszę znać, czy taka seria Wam się podoba. A może Wy znacie jakieś naturalny hity wśród podkładów? :)

Do następnego!
Kasia

marca 13, 2020

EVELINE paleta Ruby Glamour
RECENZJA

Hej!

Dawno na moim blogu nie było recenzji palety. Tym razem pokażę Wam absolutną nowość, którą na razie można jedynie dostać w drogeriach internetowych, a mianowicie Ruby Glamour od Eveline. Paleta zachwyciła mnie swoją kolorystyką i stwierdziłam, że ją dla Was przetestuję :)

eveline-ruby-glamour

Zacznijmy od opakowania, które zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Jest metalowe (tak mi się wydaje), z lusterkiem, porządnie wykonane. Jak na paletę drogeryjną wygląda naprawdę bardzo dobrze.
Nawet przy zamkniętym opakowaniu czuć zapach cieni. Wszystko pachnie słodko, jakby gumą balonową. Moim zdaniem lepsze to niż zapach plastiku.
W środku oprócz 12 cieni znajdujemy dwustronny pędzelek, z syntetycznego włosia, które jest przyjemne i da się nim wykonać makijaż np. na wyjeździe. Pędzelek prezentuje się elegancko, ponieważ skuwki i trzonek są w kolorze mojego ulubionego różowego złota i bardzo pasują do całości.


Trzeba przyznać, że paleta do złudzenia przypomina Naked Cherry od Urban Decay. Powiem szczerze, że nie przepadam za takimi podróbkami, ale absurdalnie wysoka cena (219 zł) i koszmarny skład cieni z UD sprawiają, że nie czuję w tej kwestii jakichś większych wyrzutów sumienia.
Przejdźmy zatem do najważniejszego czyli jakości palety Ruby Glamour. Mamy tutaj 5 błysków i 7 matów. Konsystencja cieni mnie zaskoczyła - są bardzo przyjemne, jedwabiste w dotyku. Do tego mają naprawdę dobrą pigmentację. Może nie jakąś szaleńczą, ale ze spokojem da się budować intensywność cieni i ładnie się ze sobą łączą. Kolorystyka bardzo sprzyja kobiecej urodzie i jeśli jeszcze nie miałyście do czynienia z takimi odcieniami, to bardzo Wam polecam je wypróbować. Ja zdecydowanie częściej sięgam właśnie po takie kolory niż po brązy i beże. Morela, odrobina różu podkreślają urodę i odświeżają spojrzenie :)

eveline-paleta-ruby-glamour
eveline-paleta-ruby-glamour-swatche

Paleta Ruby Glamour zrobiła na mnie dobre wrażenie i chętnie po nią sięgam w codziennym makijażu. Od kwietnia powinna być dostępna stacjonarnie, a na razie możecie ją dostać w drogeriach online, np. ezebra czy ekobieca. Kosztuje ok. 40 zł.
Jak najdzie mnie odrobina weny, to wrzucę makijaż wykonany tą paletą na instagrama, więc zachęcam do obserwowania mojego profilu.

Piszcie koniecznie, jak Wam się ta paleta podoba i czy lubicie taką kolorystykę w swoich makijażach :)

Buziaki!
Kasia

marca 03, 2020

Zamienniki pomadki Charlotte Tilbury Pillow Talk

Hej!

Pomadka Charlotte Tilbury w odcieniu Pillow Talk jest jedną z najpopularniejszych nudziakowych pomadek na świecie. Jest też bardzo droga (ok. 32€), a do tego niedostępna w Polsce. Mi się udało ją dorwać w hiszpańskiej Sephorze. Rzeczywiście odcień jest idealnym nudziakiem i będzie pasował większości osób, ale jednocześnie nie jest kolorem na tyle wyjątkowym, żeby nie dało się znaleźć jego zamiennika. Przez przypadek trafiłam na niemal identyczny odcień wśród pomadek polskich producentów, więc jeśli ciekawi Was, co to takiego, to koniecznie czytajcie dalej :)

charlotte-tilbury-pillow-tak-dupe

Może zacznijmy od Pillow Talk. Tak jak wspomniałam na początku, jest to idealny beżowo-różowy odcień nude, który będzie pasował wielu osobom. Ma ciekawa formułę, którą da się budować, przy jednej warstwie odcień jest dosyć delikatny. Nosi się ją niezwykle komfortowo i tak naprawdę nie dziwię się, że stała się tak popularna. Sama z przyjemnością ją nakładam i jest jedną z moich ulubionych szminek. Natomiast cena powala i nie wiem, czy kupiłabym ją ponownie, wiedząc, że wśród polskich marek można znaleźć jej zamiennik.

Zatem zdradzę Wam już tę tajemnicę. Chodzi mi o szminkę Paese z serii Nanorevit w odcieniu 14 Innocent. To pomadka, która jest zamiennikiem CT nie tylko jeśli chodzi o kolor, ale również pod względem konsystencji. Odcień jest minimalnie jaśniejszy, ale na ustach tej różnicy nie widać. No i najważniejsze - cena. Pomadka z Paese kosztuje 34 zł. Jeśli więc nie zależy Wam na luksusowym (i absolutnie przepięknym, to trzeba przyznać) opakowaniu, to polecam Wam bardzo ten produkt, bo "jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać".

Pokażę Wam też dzisiaj dwie pomadki, które zaliczyłabym do kolorystycznych zamienników Pillow Talk, jednak różnią się od niej formułą. Pierwszą z nich jest MAC z serii Love Me Lipstick w odcieniu Laissez-Faire. Kolor jest minimalnie chłodniejszy i ma zdecydowanie bardziej kremową i nawilżającą konsystencję od CT.

Ostatnim produktem, który udało mi się znaleźć, jest Jeffree Star Velour Liquid Lipstick w odcieniu Christmas Cookie. Tutaj mogę śmiało powiedzieć, że jest to Pillow Talk w wersji płynnej.
Dwie ostatnie propozycje są droższe (MAC 86 zł, JS 95,90 zł), ale dostępne w Polsce, np. na douglas.pl.

charlotte-tilbury-pillow-talk-zamiennik
pillow-talk-dupe-zamiennik

Wiem, że Pillow Talk jest bardzo pożądaną szminką i wiele osób chce ją wypróbować, więc mam nadzieję, że taki wpis okaże się dla Was przydatny :) 

Buziaki!
Kasia

TOP