lutego 26, 2021

Pierre Rene - szminki Royal Mat

Hej!

Dawno nie było na blogu wpisu o szminkach. Muszę przyznać, że bardzo się za tym stęskniłam. Kiedyś był to jeden z moich ulubionych rodzajów postów. Ostatnio odkryłam szminki Royal Mat z Pierre Rene, które mają całkiem niezły skład i stwierdziłam, że zamówię kilka, żeby je przetestować i pokazać Wam odcienie. Zapraszam do czytania dalej :)


Szminki są zamknięte w złotym, magnetycznym opakowaniu. Nie wyglądają na tanie, drogeryjne pomadki. Bardziej przypominają te z wyższej półki. Nie mają smaku ani zapachu.

Do zakupu zachęciły mnie dobre opinie, które ostatnio o nich słyszałam, a także całkiem niezły skład:

RICINUS COMMUNIS SEED OIL, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CANDELILLA CERA, OZOKERITE, OCTYLDODECANOL, COPERNICIA CERIFERA CERA, CERA MICROCRISTALLINA, ETHYLHEXYL PALMITATE, OCTYLDODECYL STEAROYL STEARATE, HYDROGENATED COCONUT OIL, SIMMONDSIA CHINENSIS SEED OIL, OLEA EUROPAEA FRUIT OIL, TOCOPHERYL ACETATE, TOCOPHEROL, [MAY CONTAIN/MOŻE ZAWIERAĆ (+/-): CI 77891, MICA, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 15850 (RED 6), CI 15850 (RED 6 LAKE), CI 15850 (RED 7 LAKE), CI 45380 (RED 21), CI 45380 (RED 21 LAKE), CI 19140, CI 42090, CI 45410, CI 75470]

Nie jest to skład w 100% naturalny, ale niewiele mu brakuje i mam nadzieję, że Pierre Rene dołączy kiedyś do grona marek, która zwraca uwagę na składy.

Do wyboru mamy naprawdę mnóstwo odcieni i myślę, że każdy mógłby dobrać coś dla siebie. Ja wybrałam te, które wydawały mi się najbardziej nudziakowe. 


04 Toffee Cream - najciemniejszy z całej czwórki. To nude z domieszką różu.


33 Alluring Heather - przybrudzony, jasny fiolet.


36 Hand Touch - jasny nude, raczej neutralny. O dziwo mnie nie wymywa i czuję się w nim dobrze. Będzie idealny do ciemniejszego makijażu oczu.


39 Warm Words - najbardziej klasyczny nude, neutralny. Myślę, że będzie pasował wielu osobom. 


I swatche:


Szminki opisane są na stronie producenta jako matowo-satynowe. Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Dla mnie są to typowo kremowe pomadki z błyszczącym wykończeniem. Jeśli mam ochotę na mat, to odciskam sobie nadmiar w chusteczkę, jednak według mnie nie o to chodzi w pomadkach matowych. 
Royal Mat mają świetną pigmentację, nie zastygają, nie dają też uczucia przesuszenia ust. Co więcej, mam wrażenie, że dzięki swojej kremowości je nawilżają. Utrzymują się naprawdę nieźle. Oczywiście odciskają się na szklankach itp., ale zjadają się ładnie. Pigment tych ciemniejszych odcieni jest na tyle mocny, że delikatnie wżera się w usta.

Pomadki kosztują ok. 22 zł, ale można je dorwać w promocji już za ok. 15. Dostępne są w wielu drogeriach, m.in. hebe oraz kontigo.

Podsumowując, Royal Mat Lipstick są to naprawdę fajne pomadki drogeryjne, w dobrej cenie i myślę, że warto się nimi zainteresować. Mnie się bardzo podobają odcienie, na które się zdecydowałam i na pewno będę ich używać. 


Jestem ciekawa, czy znacie te pomadki? Jak Wam się podobają odcienie, które wybrałam? Czekam na Wasze komentarze :)

Buziaki!
Kasia

lutego 22, 2021

Naturalnie z pudełka - luty 2021r.
Zajrzyjmy razem do środka!

Hej!

Od dłuższego czasu na moim blogu przeważają kosmetyki naturalne, więc postanowiłam zmienić całkowicie adres bloga, żeby bardziej odzwierciedlał to, o czym teraz piszę. To tak tylko gwoli wyjaśnienia, jakbyście się zastanawiali, na jakiego bloga weszliście :) A dzisiaj chciałabym Wam pokazać pudełko, które pewnie większość z Was kojarzy i które od tego miesiąca mam przyjemność testować. Jest mi niezwykle miło, że będę mogła prezentować Wam zawartość oraz dzielić się moimi pierwszymi wrażeniami na temat produktów. Jestem przekonana, że znajdziemy wśród nich wiele ciekawych perełek. Mowa oczywiście o boxie kosmetycznym Naturalnie z Pudełka. Jeśli jesteście ciekawi, co znalazło się w edycji lutowej, to zapraszam do dalszej części wpisu :)

naturalnie-z-pudełka-luty

Co znalazło się w środku?



Kosmetyki pełnowymiarowe


Republika Mydła -  krem do ciała i twarzy Sunny Touch


Jest wypełniony po brzegi zimnotłoczonymi olejami z rokitnika, malin i słonecznika oraz masłem Shea. Dzięki połączeniu delikatnych olejów krem nie powoduje zapychania porów, co czyni go idealnym kosmetykiem do każdego rodzaju skóry w tym suchej, popękanej czy dojrzałej. Dzięki zawartym kwasom regeneruje naskórek, np. po oparzeniach słonecznych. Mieszanka naturalnych ekstraktów botanicznych z maliny, wanilii, jabłka, jeżyny i winogrona odpowiada za zapach kremu i dodatkowo podnosi jego dobroczynne właściwości. 
44,95 zł/50 ml

Krem jest zamknięty w przeuroczym szklanym opakowaniu. Ma pastelowy żółty kolor i pachnie gumą balonową. To krem o konsystencji masła - rozpuszcza się pod wpływem ciepła do konsystencji typowo olejowej. Na samym początku w składzie mamy masło Shea, olej słonecznikowy, olej z nasion malin, olej z rokitnika, skwalan, witaminę E, a dalej mnóstwo roślinnych ekstraktów. Rekomendowałabym ten produkt do cery bardzo suchej. Osobiście trochę boję się nałożyć się go na twarz, ale na pewno przetestuję go na dłonie, które przez dezynfekcję i niskie temperatury mam bardzo przesuszone i popękane. 

Gift of Nature - tonizująca mgiełka do cery mieszanej


Mgiełka do twarzy, szyi i dekoltu tonizuje skórę, odświeża ją i nawilża. Zawarty w mgiełce hydrolat z oregano tonizuje i przywraca odpowiednie pH, wspierając prawidłową pracę gruczołów łojowych. Za pobudzenie syntezy kolagenu w skórze i zwiększenie jej elastyczności odpowiada arginina. Skóra jest nawilżona, odświeżona i wygładzona. Tonizującą mgiełkę do twarzy należy stosować na oczyszczoną skórę lub według potrzeb w ciągu dnia dla odświeżenia.  
14,99 zł/150 ml

Wiecie, że kocham hydrolaty, ale taką mgiełkę również z chęcią przetestuję. Na drugim w miejscu w składzie mamy właśnie hydrolat z oregano, którego jeszcze nigdy nie miałam okazji używać, więc jestem ciekawa, jak sprawdzi się na mojej skórze. Kosmetyki Gift of nature mają bardzo pozytywne przesłanie, że każda cera jest piękna. Tonik jest "do cery pięknej, choć mieszanej" :)

Weleda - krem do pielęgnacji wyjątkowo suchej skóry Skin Food


Nawilża suchą i szorstką skórę na twarzy, dłoniach, łokciach czy stopach. Skład zawiera delikatny fiołek trójbarwny, nagietek lekarski i rumianek. Gęsta i treściwa baza olejków i wosku pszczelego sprawia, że krem Skin Food przywraca skórze jej idealną kondycję. Krem poprawia jędrność skóry oraz podnosi jej poziom nawilżenia. Pomaga całemu naszemu zespołowi w trudnej zimowej regeneracji, mamy nadzieję, że pomoże również Tobie. 
24,49 zł/30 ml

To taki krem ratunkowy na przesuszone miejsca. Ma gęstą i treściwą konsystencję. Pachnie delikatnie cytrynowo. Jak się pewnie domyślacie, już wylądował na mojej szafce przy łóżku. Mam nadzieję, że uratuje moje skrajnie zniszczone dłonie po zimie. 

Be Organic - maseczka przeciwzmarszczkowa awokado & migdały


Maseczka przeciwzmarszczkowa be organic z olejem awokado i olejem ze słodkich migdałów działa wygładzająco na zmarszczki już istniejące i zapobiega powstawaniu nowych. Awokado i olej ze słodkich migdałów to naturalny duet, który przywraca skórze blask i młody wygląd. Specjalna formuła maseczki powoduje, że nie wymaga zmywania wodą. Uwaga - data ważności nie jest przesadnie długa, polecamy wypróbowanie maseczki w pierwszej kolejności.
49 zł/30 ml

Rzeczywiście - data ważności maseczki do 04/2021, niezbyt długo. Użyłam sobie raz tej maseczki i muszę powiedzieć, że ma dość lekką konsystencję. Myślę, że może również zastąpić krem do twarzy. Dla mnie jednak ma zbyt bogaty skład i moja skóra po niej się dość mocno przetłuściła, więc powędruje ona do mojej mamy, która zimą narzeka na przesuszoną skórę twarzy. Jeśli chodzi o zapach, to jest on bardzo delikatny. 


Próbki


Pixie Cosmetics - puder glinkowy clay delights


Delikatny puder na bazie zmikronizowanych glinek: kaolinowej oraz illitowej. Stanowi idealną bazę pod makijaż. Nałożony pod podkład, przedłuża trwałość makijażu. Sprawdzi się również jako delikatny puder wykończeniowy. Znakomicie rozmywa optycznie pory oraz wszelkie nierówności cery (tzw. efekt soft-focus), zapewnia skórze matowe wykończenie. Puder współgra z każdym typem cery. 
9,90 zł/1 ml

W pudełku znalazł się kosmetyk mojej ulubionej marki Pixie Cosmetics. Ten puder miałam kiedyś okazję testować, ale w sumie nie pamiętam, jak się sprawdzał, więc chętnie wypróbuję go ponownie. 

AnnMara - lekkie serum wygładzająco - nawilżające Tears of Infinity


Delikatne serum wygładzające, które szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Przywraca kontury twarzy, nawilżając i wygładzając cerę.

O tej marce nigdy nie słyszałam, więc chętnie przyjrzę się ich kosmetykom, zwłaszcza że nie należą one do najtańszych produktów (149 zł/30 ml).

AnnMara - krem wygładzająco - nawilżający ReviveMe


Na kartce z opisami pojawił się inny krem tej marki, więc wrzucam Wam opis ze strony:
Krem ReviveMe Anti-Age, to luksusowa emulsja wygładzająco – nawilżająca. Stworzona z myślą o współczesnych wyzwaniach z jakimi zmaga się nasza cera. Aktywny tryb życia, chroniczny brak snu, zanieczyszczenie środowiska, stres i dym nikotynowy powodują, iż skóra starzeje się szybciej i traci swój naturalny blask. ReviveMe dzięki najwyższej jakości surowcom naturalnym zapewnia skórze oręż do walki z tymi niekorzystnymi czynnikami, pomagając zachować jej równowagę biologiczną. Formuła kremu zawiera wyselekcjonowane oleje naturalne, ekstrakty roślinne, oraz 4 składniki aktywne: Earth Marine Water, Pseudokolagen, ekstrakt z mikroalgi Rhodella violacea oraz mikroorganizmy z Planktonu, które kompleksowo zatroszczą się o najbardziej wymagającą skórę, pozostawiając ją jędrną i gładką. ReviveMe wykazuje ponadto właściwości przeciwutleniające oraz chroniące przed dymem tytoniowym i smogiem. Jego lekka konsystencja nie zatyka porów i bardzo dobrze się wchłania, a bogaty skład daje widoczne rezultaty już po kilku zastosowaniach. Użyte w kremie nierafinowane oleje, ekstrakty oraz naturalny olejek pomarańczowy, dają przyjemny i delikatny zapach.

Republika Mydła - masło do ciała Jungle Glow


Lekkie masło do ciała o konsystencji musu z aromatem tropikalnych owoców połączonym z zapachem surowych zimnotłoczonych olejów i maseł. Znajdziecie w nim m.in. delikatne, nawilżające masło z oleju z awokado, organiczny olej z kokosa, organiczny olej z pestek moreli, a także olej z otrębów ryżowych. To wszystko zapewni Wam dużą dawkę witaminy E, której nasza skóra tak bardzo potrzebuje na co dzień. Efekt "glow" zapewni specjalny pigment odbijający światło. Shine on baby!

Masło rzeczywiście ma konsystencję pianki, która pod wpływem rozprowadzania zamienia się w olej. Pięknie pachnie egotycznymi owocami. Aż chciałoby się polecieć do ciepłych krajów. Zupełnie nie widzę natomiast żadnego pigmentu. Skóra się błyszczy, bo to masło to typowy tłuścioszek. 

Republika Mydła - peeling Salty Orange Island


W trzech słowach: energetyzujący, złuszczający, nawilżający. Salty Orange Island to wysokiej jakości kosmetyk dla Niej i dla Niego. Na kompozycję zapachową składają się olejki eteryczne: pomarańczowy i cytrynowy, uzupełnione słodką nutą ananasa. Ponadto znajdziecie w nim: olej makadamia - pogromcę cellilitu, olej ze słonecznika - porządną dawkę witaminy E oraz masło Shea nawilżające naszą skórę.

Peeling również pachnie przepięknie cytrusami. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze wybierałam typowo cukrowe peelingi, ponieważ bałam się, że sól trafi na jakąś ranę i będzie mnie szczypać. Zatem teraz muszę zaryzykować i się przekonać, czy rzeczywiście tak jest ;)


Moje wrażenia



Zawartość pudełka bardzo mi się podoba. Skóra wielu osób jest przesuszona po zimie, więc tym razem produkty w większości zostały dobrane do cery suchej. Ja posiadam cerę tłustą, ale i tak jestem w stanie te kosmetyki przetestować. Najbardziej cieszę się z mgiełki oraz kremu Weleda, który ma bardzo treściwą formułę i jest szansa, że uratuje moje dłonie. Ogólnie tego typu pudełka są fajną opcją dla osób, które lubią testować nowe produkty i odkrywać coś nowego. Box Naturalnie z Pudełka zawsze najbardziej mnie ciekawił z tych dostępnych na rynku, ponieważ kosmetyki są starannie dobierane pod względem składów. Wszystko jest również zapakowane w ekologiczny sposób. 

Jeśli to pudełko Wam się spodobało, to nadal możecie je kupić na stronie naturalniezpudelka.pl. Jego cena to 89 zł. 

Dajcie koniecznie znać, czy zawartość pudełka przypadła Wam do gustu? I czy lubicie tego typu boxy? Uważacie, że mają sens, czy lepiej sobie odpuścić? Jestem ciekawa Waszego zdania :)

Do następnego!
Kasia


*** Wpis powstał we współpracy z Naturalnie z Pudełka, ale nie ma to wpływu na moją opinię.***
TOP