marca 09, 2018

Jestem na NIE, czyli kosmetyki kolorowe, które się u mnie nie sprawdziły

Hej!

Dawno tutaj nie narzekałam, więc myślę, że najwyższy czas na kolejny wpis z serii Jestem na NIE. Jakiś czas temu porządki w toaletce i znalazłam kilka kosmetyków kolorowych, których nie lubię, więc jeśli jesteście ciekawi, co to za produkty, to koniecznie czytajcie dalej :)



1. Zuii - naturalny podkład w płynie

Dawałam mu naprawdę sporo szans, ponieważ ma naturalny skład i ładny, jasny kolor (Olive Light), jednak żadnej z nich nie wykorzystał. Główny zarzut mam do tego, że straszliwie się warzył. Próbowałam różnych metod aplikacji, różnych baz, ale za każdym razem po chwili robiło się ciastko i wyglądał na twarzy tragicznie. No niestety, z moją cerą się nie polubił, a szkoda. 

2. Inglot - matowe szminki

Na zdjęciu widzicie jedną (405), ale miałam ich kilka i wszystkie zachowywały się tak samo. To najbardziej tępe szminki, jakie znam. Nałożenie ich równomiernie na usta to nie lada wyczyn. Poza tym, jak się pewnie domyślacie, okropnie wysuszały usta, więc niestety nie mogę Wam ich polecić.

3. Inglot - Diamond Lip Tint nr 101

W tym przypadku mam tylko jeden odcień, więc tylko jego mogę ocenić. Szminka ma naprawdę niezłą pigmentację i na samym początku ładnie wygląda na ustach, jednak po chwili zastyga i wtedy zaczyna się dramat. Bardzo szybko i brzydko się zjada, a poza tym ten metaliczny efekt wydaje mi się jednak trochę tandetny. 

4. Gerard Cosmetics - Hydra Matte Liquid Lipstick w odcieniu Ecstasy

Niestety nie polubiłam się z tą szminką, ponieważ mocno ją czuć na ustach, strasznie je wysusza i brzydko się zjada. Do tego totalnie nie trafiłam z kolorem. Na moich ustach ciemnieje i wygląda trupio. Nie polecam.

5. Golden Rose - Longstay Precise Browliner nr 107

Tutaj również oceniam jedynie ten konkretny kolor, a właściwie konsystencję, która jest tak sucha, że bardzo ciężko się nią maluje brwi. Jestem ciekawa, czy trafiłam na felerny egzemplarz, czy nr 107 po prostu taki jest. Dodam tylko, że posiadam również nr 105 i z nim nie mam takiego problemu. 

6. Nabla - cień Water Dream

Generalnie cienie Nabla lubię, ale z tym wykończeniem zupełnie się nie polubiłam. To po prostu brokat zatopiony w beżowej bazie. Moim zdaniem nie daje szałowego efektu, nawet gdy przyklejam go na Glitter Primer z NYX, a dodatkowo po kilku godzinach większość tego brokatu mam na twarzy... Szkoda.


Dajcie znać, czy znacie któryś z tych kosmetyków i jak się u Was sprawdził?

Do następnego :)
Kasia

12 komentarzy:

  1. Nie miałam żadnego, ale chyba nie mam czego żałowac :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam żadnego, na szczęście :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Również żadnego z nich nie próbowałam :) Ostatnio ogólnie mam jakąś dobrą kosmetyczną passę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że ogólnie nie polubiłam tej kredki do brwi z GR :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam, ale na szczęście nie kusiły mnie. Nie lubię matowych, tym bardziej tępych szminek ani brokatowych cieni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie znam żadnego z nich, ale czytałam wiele pozytywnych opinii na temat pomadek Gerard Cosmetics, więc ten punkt mnie zaskoczył :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też akurat tych nie znam, ale jakoś nie jest mi z tego powodu przykro skoro się nie sprawdziły ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że trafiłaś na tyle bubli... Ja lubię te płynne maty z inglota, te w sztyfcie faktycznie są okropne.

    OdpowiedzUsuń
  9. ja bardzo lubie pomadki Inglot i Gerarda :)u mnie się sprawdzają, tylko ostatnio wolę jednak tradycyjne pomadki w sztyfcie :)
    matowe Ingloty dla mnie to też porażka ale jest teraz nowa satynowa seria i jest świetna!

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam próbki podkłdu Zuii i okazał się kompletnym niewypałem. Krycie znikome, mazał się i coś tam jeszcze się z nim działo, ale nie pamiętam co. W każdym razie wylądowały w koszu (miałam kilka odcieni).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

TOP