sierpnia 10, 2020

Bell - paleta cieni Pressed Pigment
Czy warto kupować kosmetyki w Biedronce? #12

Hej!

Przy okazji kosmetycznych zakupów w Biedronce skusiłam się jeszcze na jedną rzecz, a mianowicie paletę cieni Pressed Pigment z Bell. Zainteresowała mnie, ponieważ nie ma najgorszego składu, więc stwierdziłam, że ją dla Was przetestuję. Jeśli jesteście ciekawi, czy warto po nią sięgnąć, to zapraszam do czytania dalej :)


Paleta ma plastikowe opakowanie bez lusterka i zawiera 10 cieni - 6 matowych i 4 błyszczące. Utrzymana jest w ciepłej kolorystyce, ale znajdziemy w niej też podstawowe kolory takie jak cielisty beż oraz czerń. Oprócz tego z matów mamy również:
  • ciepły, jasny brąz, który świetnie sprawdza się jako cień przejściowy,
  • ciemniejszy, rdzawy brąz,
  • chłodniejszy brąz do przyciemnienia zewnętrznego kącika,
  • piękny, śliwkowy, dość ciemny cień.
Natomiast z błysków mamy:
  • miedziany,
  • lekko pomarańczowe złoto,
  • żółty,
  • ciemny khaki ze złotymi drobinkami.

Paletę zakupiłam, bo ma przyzwoity skład. Nie jest naturalny, ale nie zauważyłam w nim np. mikroplastiku, którego unikam, jak mogę i który jest naprawdę w większości kosmetyków kolorowych niezależnie od ceny. 


Cienie mają bardzo jedwabistą konsystencję i genialnie się rozcierają, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Pigmentacja jest według mnie w sam raz. Da się stopniować intensywność cieni. Do tego całkiem nieźle się ze sobą łączą. Najgorzej przykleja się do pozostałych ten ciemny brąz, ale generalnie uważam, że i tak jest ok. Najlepiej go wciskać w powiekę, a nie rozcierać, żeby nie zrobił plam. Jeśli chodzi o czerń, to dobrze się nią robi kreskę przy linii rzęs. Bardzo zaskoczył mnie też cielisty beż, który ma genialną pigmentację. Błyski najładniej wyglądają na klejącej bazie. Szczególnie ten żółty i ciemny khaki najlepiej tak aplikować.


Na koniec propozycja makijażu. Starałam się wykorzystać jak najwięcej cieni. Muszę przyznać, że pracuje się nimi naprawdę dobrze.


Jeśli dobrze pamiętam, to paleta kosztuje 19,99 zł i jest dostępna w szafach Bell w Biedronce. Ostatnio chętnie po nią sięgam, zwłaszcza jeśli mam ochotę na ciepły makijaż. Kolory pięknie podbijają niebieską tęczówkę. Jakościowo paleta mnie pozytywnie zaskoczyła. Cienie świetnie się rozcierają. Myślę, że za taką cenę warto się skusić, jeśli akurat szukałyście palety w takiej kolorystyce.

Dajcie znać, jak Wam się podoba? Lubicie takie kolory cieni? :)

Buziaki!
Kasia

sierpnia 07, 2020

Przegląd toaletki - naturalna kolorówka #3
Produkty do brwi

Hej!

Przyszedł czas na kolejny wpis z serii o mojej naturalnej kolorówce. Tym razem na tapet wezmę produkty do brwi. Nie będzie ich dużo, ale za to będą to perełeczki, które uwielbiam. Zapraszam do czytania :)


Felicea kredka do brwi 


To mój ostatni hit i sięgam po nią przy każdym dziennym makijażu. Moje pierwsze wrażenie było takie sobie, ale na szczęście produkt zyskał przy dalszym poznaniu. Z jednej strony ma szczoteczkę, z drugiej jest kredka o trójkątnym kształcie. Myślałam, że wolę bardziej precyzyjne kredki, ale o dziwo tą bardzo dobrze mi się maluje brwi. Dzięki nieco woskowej konsystencji ani razu nie uzyskałam efektu przerysowanych brwi. Makijaż zawsze wygląda naturalnie. A jeśli nałoży się jej za dużo, to łatwo ją wyczesać. Do tego ma idealny dla mnie kolor (nr 86 light brown) - chłodny, świetny dla blondynek. No i oczywiście naturalny, krótki skład. Na pierwszym miejscu mamy olej rycynowy, który świetnie wzmacnia włoski i stymuluje ich wzrost. Jeśli lubicie naturalny makijaż brwi, to bardzo polecam wypróbować.


felicea-kredka-do-brwi

Couleur Caramel pomada do brwi


To kosmetyk, którego używam przy mocniejszych makijażach, do zdjęć albo po prostu gdy mam ochotę bardziej wyrysować brwi. Ma cudowną, kremową konsystencję, która nadal od zakupu (w lutym tego roku) pozostaje mniej więcej taka sama. Pomada nie zastygła jeszcze na kamień. Uważam, że to duży plus. Poza tym ma piękny kolor (nr 61), który również jest chłodny i bardzo przypomina mi kolor kredki z Felicea, tylko w mocniejszej wersji, co możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Tutaj również mamy skład oparty na oleju rycynowym, co działa dobroczynnie dla naszych brwi. W opakowaniu mamy ukryty pędzelek, który jest naprawdę fajny - mały i precyzyjny.

couleur-caramel-pomada-do-brwi
Po lewej Felicea, po prawej Couleur Caramel

Podsumowując, oba kosmetyki są naprawdę świetne i wybór zależy tylko od tego, jaką konsystencję wolicie. U mnie na co dzień wygrywa Felicea za szybkość aplikacji, ale jeśli mam ochotę na mocniejszy makijaż brwi, to sięgam po CC.

Piszcie koniecznie, czy znacie te kosmetyki albo czy macie jakichś swoich naturalnych ulubieńców w tej kategorii.

Do następnego!
Kasia

sierpnia 05, 2020

Konsola na rośliny z Ikea | Na jakie rośliny się zdecydowałam?

Hej!

Zauważyłam, że rośliny domowe to ostatnio modny temat. Wiele osób pokazuje na yt swoją kolekcję. W moim domu zawsze były rośliny, ale do tej pory wybierałam głównie sukulenty, którym nie trzeba poświęcać zbyt dużo czasu. Mam też jeden parapet ze storczykami, aloes, który tak się rozrósł, że musiałam go podzielić na trzy części i piękny Zamioculcas. Ostatnio jednak stwierdziłam, że chciałabym mieć w domu jeszcze więcej roślin, tylko nie miałabym już dla nich odpowiedniego, jasnego miejsca. Dostałam więc na urodziny konsolę z Ikea, a dzisiaj pokażę Wam, na jakie rośliny się zdecydowałam. Zapraszam :)


Bluszcz domowy Hedera Helix 'Variegata'


To bardzo popularna roślina, którą pewnie wszyscy kojarzycie. Ta ze zdjęcia jest z Ikea i pięknie się rozrasta. Wcześniej kupiłam jeden egzemplarz w Leroy, ale niestety szybko zmarniał. Wydaje mi się, że sadzonka była kiepska. Odmiana Variegata charakteryzuje się kremowo-zielonymi, przebarwionymi liśćmi, co bardzo mi się podoba. 


Peperomia obtusifolia Peperomia tępolistna 'Variegata'


To pierwsza z moich dwóch Peperomii, którą kupiłam w lokalnym sklepie ogrodniczym. Jak widzicie, to również wersja z odbarwionymi liśćmi. Na pierwszy rzut oka przypomina trochę sukulenta, ponieważ ma grube liście, w których gromadzi wodę. 


Ficus benjamina 'Green Kinky'


To również jedna bardziej popularnych roślin. Zakupiłam ją w sklepie Jucca w Tarnowie Podgórnym koło Poznania (raj dla roślinomaniaków). Ma formę gęstego drzewka, lubi zraszanie. 


Trzykrotka Tradescantia


Niestety nie wiem, jaka to odmiana. Na razie nie widzę u niej żadnych dodatkowych kolorów, ale mam nadzieję, że jeszcze się coś pojawi. W każdym razie uważam, że to jedna ze słodszych roślinek. Ma w sobie dużo uroku. Zwłaszcza podobają mi się te malutkie listki wyrastające ze środka.


A teraz zakupy z bardzo popularnego sklepu internetowego zielony-parapet.pl. Jest tam taki wybór, że ciężko się zdecydować. Jeśli boicie się kupić rośliny w sklepie internetowym, to uspokajam - wszystko było naprawdę genialnie zapakowane, a same roślinki piękne i zdrowe. Bardzo ładnie rosną.

Peperomia kędzierzawa 'Rosso'


To mój drugi egzemplarz. Pierwszy przelałam podczas przesadzania. Ta roślinka nie lubi za dużo wody, ma drobne korzenie. Z kolei lubi wilgotne powietrze, więc można ją spryskiwać wodą. Liście mają bardzo ciekawy kolor - z wierzchu ciemna zieleń, od spodu ciemna czerwień.


Syngonium 'Arrow'


To również bardzo popularna roślina. Odmiana Arrow ma obłędne wzory na liściach. Uwielbiam :)


Scindapsus pictus 'Silver Ann' Scindapsus pstry


Pewnie kojarzycie najbardziej znaną odmianę Scindapsusa. Mnie natomiast totalnie oczarowały te srebrzyste liście w odmianie Silver Ann. Jeśli mieszkacie w mieście, to bardzo polecam, bo roślinka świetnie oczyszcza powietrze. 


Calathea leopardina Kalatea


And last but not least - kalatea. To najdroższa roślinka z mojego zamówienia. Na szczęście nic jej się nie stało w transporcie. Jak widzicie, wybrałam odmianę Leopardina, ale kalaeta ma tyle odmian, że naprawdę ciężko się zdecydować. Sama mam jeszcze ochotę na taką z różowymi liśćmi. 
Muszę się przyznać, że jest to mój roślinkowy ulubieniec. Leopardina mnie oczarowała swoimi niesamowitymi wzorami na liściach. Nowe listki rozwijają się z takich ruloników, co wygląda uroczo. Do tego kalatea ma bardzo ciekawą cechę. Posiada poduszki stawowe, więc obraca swe liście do słońca. W dzień są bardziej poziomo, w nocy pionowo. 


I na sam koniec moja nowa konewka z Ikea, która pięknie się prezentuje na nowej konsoli :)


I to już wszystko na dzisiaj. Dajcie znać, czy podoba Wam się taka tematyka wpisów (od czasu do czasu) i czy Wy również lubicie rośliny? A jeśli tak, to jakie najbardziej?

Buziaki!
Kasia

TOP