Ojej, jak dawno mnie tu nie było 🙈 Nie wiem, czy wrócę tu na stałe, bo prawda jest taka, że testuję naprawdę mało kosmetyków. Stwierdziłam jednak, że ulubieńcy całego roku zasługują na to, żeby ich tu pokazać. Jestem ciekawa, czy ktoś tutaj jeszcze zagląda. Jeśli tak, to odezwijcie się proszę w komentarzu :)
twarz
Nadal moją wielką miłością są podkłady mineralne, a zwłaszcza ten z Pixie Cosmetics. Niestety firma już nie istnieje, więc jak skończę zapasy, przyjdzie mi szukać nowego ulubieńca w tej kategorii. W 2022r. testowałam też kilka podkładów płynnych i kremów BB. Najbardziej przypadł mi do gustu podkład Real Skin Foundation od NAM. Zawiera 90% składników pochodzenia naturalnego, więc jak dla mnie ok. Mam go w odcieniu 01C Swan, który okazał się odcieniem mojej skóry. Jest jasny i neutralny. Pasuje nawet takiemu bladzioszkowi jak ja :) Podkład wygląda bardzo naturalnie. Stapia się ze skórą, a przy okazji delikatnie ją wygładza. Nie podkreśla też rozszerzonych porów. Producent dedykuje podkład cerze tłustej, mieszanej. Tutaj akurat średnio mogę się z tym zgodzić, bo u mnie wyświeca się dość szybko, ale nie używam ostatnio mocno matujących pudrów. Trwałość to jego największy minus, ale do codziennych makijaży, które nie muszą wytrzymać 12 godzin, bardzo chętnie po niego sięgam. Polecam Wam spróbować, jeśli szukacie takiego klasycznego, kremowego i fajnie nawilżającego podkładu z niezłym składem oraz w przystępnej cenie (warto czekać na promocje, bo wtedy można go dostać za ok. 30 zł).
W 2022 roku odkryłam absolutnie cudowny korektor, który idealnie zastępuje mi Magic Concealer od Heleny Rubinstein, a jest z 10 razy tańszy. Mowa o SkinLovin' Sensitive Concealer od Essence. Mam go w odcieniu 10 Light, który świetnie neutralizuje moje cienie pod oczami (nie lubię zbyt jasnych korektorów, dlatego nie wybrałam najjaśniejszego). Ma bardzo przyzwoity skład, więc tym bardziej Wam go polecam. To perełka, którą zdecydowanie warto przetestować, jeśli lubicie średnie krycie i bardzo naturalnie wyglądający korektor pod oczami.
Jeśli chodzi o konturowanie, to tutaj również znalazłam tanią perełkę z drogerii. Oj jak mi brakowało ostatnio chłodnego bronzera do konturowania, który nie będzie robił plam i wypadał pomarańczowo. Skusiłam się na paletę trio face palette marki Colour Junika (dostępna w Kontigo) w odcieniu Ice Princess, bo była po 15 zł, a składowo nie wyglądała źle. To był strzał w dziesiątkę, bo całej trójki używam z wielką przyjemnością. Bronzer jest idealnie chłodny, róż również ma piękny kolor i delikatnie błyszczące wykończenie, a rozświetlacz nie przyciemnia mojej cery. Tworzy ładną taflę, ale zawiera również maluteńkie drobinki, które pięknie się mienią w sztucznym świetle.
W zeszłym roku najchętniej sięgałam po puder jęczmienny od Paese. Jest bardzo drobno zmielony, pięknie wygładza skórę i nie przyciemnia makijażu. Do tego utrwala na kilka godzin, ale przy tym nie wygląda ciężko i dobrze dogaduje się z wieloma podkładami.
Polubiłam się również z różem mineralnym z Paese. Zazwyczaj sięgam po róże prasowane, ale ten wyjątkowo mi przypadł do gustu. Odcień 302C Mallow to matowy róż, który daje efekt zdrowego rumieńca. Jest mocno napigmentowany i można z nim przesadzić, więc trzeba uważać z ilością, ale szybko da się nauczyć pracy z takim produktem. Pamiętajcie, że trzeba go mocno wpracować w pędzel, żeby pigment się równomiernie rozłożył i żeby nie narobić sobie plam :)
Oczy i usta
Ech, kiedyś uwielbiałam malować oczy, testować nowe palety itp. Niestety moja choroba oczu sprawiła, że sięgam po te kosmetyki dużo rzadziej :( Mam nadzieję, że moje oczy się kiedyś uspokoją i będę mogła się czasem pomalować. Jeśli jednak mam ochotę na makijaż oczu albo po prostu mam jakąś wyjątkową okazję, to używam bardzo delikatnych kosmetyków, nie robię już mocnych makijaży, które ciężko zmyć.
Kupiłam sobie paletę cieni Urban Decay Naked Sin, która ma cudowną kolorystykę i przyzwoity skład. Idealnie sprawdza się do dziennych makijaży. Kupiłam ją na Zalando. Widziałam, że teraz jest w jeszcze lepszej cenie, jakby Wam się spodobała :)
Jeśli chodzi o tusz, to najlepszym tuszem na rynku z naturalnym składem jest Rimmel Kind&Free. Świetnie rozdziela rzęsy, nie skleja ich. Jest też maksymalnie trwały. Już dawno nie miałam maskary, która by się nawet minimalnie nie osypywała albo odbijała na powiece po kilku godzinach. Serio, to mój najlepszy tusz ever, polecam wypróbować.
No i usta. Pamiętam, jak kiedyś miałam milion szminek we wszystkich możliwych odcieniach. Teraz mam ich kilka. Większość to nudziaki, w nich czuję się najlepiej. Na co dzień najchętniej sięgam po coś nawilżającego. Najfajniejszą pomadką jest wg mnie Shine Bomb od Catrice w odcieniu 040 Secret Crush. Ma półtransparentne wykończenie, bardzo dobrze nawilża. Odkąd ją mam, zawsze jest ze mną w mojej torebce.
Swatche
Od lewej: podkład NAM, korektor Essence, róż mineralny Paese
Od lewej: paleta Colour Junika i pomadka Catrice
paleta Urban Decay Naked Sin
I to już wszyscy ulubieńcy 2022 roku. Jestem ciekawa, czy znacie któryś z nich. Piszcie koniecznie, co Was zachwyciło w zeszłym roku :)
Życzę Wam wszystkiego najlepszego w nowym roku. Oby było zdrowie i (s)pokój, resztę się jakoś ogarnie :)
Pozdrawiam serdecznie,
Kasia