stycznia 17, 2024

Ulubieńcy 2023r.
Kolorówka - usta

Hej!

Dzisiaj kolejna porcja ulubieńców. Tym razem produkty do ust. To chyba moja ulubiona kategoria, bo szminek używam cały czas, niezależnie od tego, czy robię resztę makijażu czy nie. Z tego powodu pomadek mam całkiem sporo, a dziś pokażę Wam perełeczki, po które sięgam najczęściej. Zapraszam :) 


Kryjące


Zacznę od szminek, które noszę głównie do pełnego makijażu, bo mają największe krycie. Mowa o pomadkach matowych/satynowych. Pierwsza z nich to Madara Velvet Wear w odcieniu 31 Cool Nude. To przepiękny chłodny nude z domieszką różu. Nie jest za chłodny ani siny. Jest idealny :) Do tego ma cudowną, jedwabistą konsystencję. Wygładza usta i nie podkreśla niedoskonałości. Jest wg mnie dużo przyjemniejsza w noszeniu od np. matowych szminek MAC, które nakładają się grubą warstwą i leżą dość ciężko. Na zdjęciu widzicie moją drugą (nówkę) sztukę tej pomadki. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o wzorowym, pięknym składzie. Największy problem jest z jej dostępnością. Jak ostatnio jej szukałam, to najlepsza cena była na stronie flaconi.pl.

Druga pomadka z tej kategorii to Joko Nature od Love nr 04. To również nudziak z domieszką różu, ale jest ciut cieplejszy od Madary, więc używam go głównie jesienią i zimą, bo pasuje mi do moich dodatków. Jest bardziej kremowa i ma ciut bardziej błyszczące wykończenie. Ma również cudowny skład i kosztuje kilkanaście złotych. Można ją aktualnie dorwać jeszcze w internecie. 


Błyszczące


Kolejna kategoria to szminki błyszczące, mniej kryjące, które mam zawsze przy sobie w torebce i które nakładam, jak nie robię całego makijażu. 
Pierwsza z nich to najświeższy ulubieniec, czyli Bourjois Healthy Mix Lip Sorbet. Ogólnie odcienie w tej serii są raczej intensywne i soczyste, więc wybrałam najbardziej nudziakowy czyli 06 Peanude Butter. Niestety jest dla mnie ciut za ciepły, ale tak polubiłam tę formułę, że trafia do ulubieńców całego roku. To jedna z moich ulubionych konsystencji pomadek błyszczących, czyli taka lekko żelowa, która nie wylewa się poza kontur. Do tego ma ładną pigmentację i dobrze się utrzymuje. Pomadka ma również ładny skład (90% składników pochodzenia naturalnego), więc cieszę się, że tego typu produkty pojawiają się w typowo drogeryjnych markach.



Kolejny produkt to jedyna nienaturalna propozycja, czyli MAC w odcieniu Syrup. Nie ukrywam, że staram się nie używać kosmetyków z takim nie za dobrym składem, ale ta formuła mi tak odpowiada, że przymykam na to oko. Wykończenie Lustreglass jest naprawdę cudowne. Również lekko żelowe, wygładzające usta. Pomadka gładko sunie po ustach. Naprawdę uważam, że to jedna z lepszych formulacji na rynku. No i kolor, czyli piękny, chłodny róż, wpadający u mnie odrobinę w fiolet. 

Ostatnia z tej kategorii (last but not least), to pomadka Catrice Shine Bomb Lipstick w odcieniu 040 Secret Crush. To mój wielki ulubieniec od ponad roku. Na zdjęciu widzicie drugie nowe opakowanie. Kolor 040 jest podobny do Syrup, ale ma mniej fioletowych tonów. Konsystencja jest bardzo podoba. Również gładko sunie pod ustach, świetnie nawilża. Do tego ma ładny skład i kosztuje dużo mniej, więc w tym pojedynku wygrywa ;)


Błyszczyki


W zeszłym roku polubiłam dwa błyszczyki. Są bardzo podobne, nie dają mocnego koloru, nie kleją się, pięknie pachną. Mają nie najgorsze składy, ale nie w 100% naturalne. Różnica jest głównie w cenie. Mowa tutaj o bareMinerals Mineralist Lip Gloss-balm w odcieniu Heart oraz moje odkrycie z końcówki roku czyli Hebe Sheer Glow Lip Oil w kolorze 06 Rose Jam. Oba bardzo lubiłam, ale to ten drugi zrobił na mnie większe wrażenie. Może dlatego że jest tani, łatwo dostępny (w Hebe), a jest naprawdę fajny.


Swatche


Od lewej: Madara, Joko, MAC, Catrice, Bourjois

Dajcie znać, czy znacie któryś z tych kosmetyków i co Was szczególnie zachwyciło z tej kategorii w 2023 roku.

Pozdrawiam serdecznie,
Kasia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

TOP