Hej!
Wczoraj napisałam na instagramie, że wprowadzam pewne zmiany do mojego makijażu i rozpoczynam akcję pozbywania się grudek z mojej twarzy. Przerzucam się zatem na razie na minerały. Ach, jak dobrze, że to nie dotyczy cieni do powiek. Powiem Wam, że cienie uwielbiam. Mam ich mnóstwo, a i tak testuję kolejne palety. Trochę się zrobiła ze mnie ostatnio cienioholiczka, chociaż oczywiście staram się powstrzymywać ;) Nie umiałabym używać jednego cienia albo jednej paletki non stop. Ostatnio bardzo często sięgam po cień z Inglota z kolekcji JLO, o czym pisałam Wam w ostatnich ulubieńcach. Mam też ostatnio fazę na wszelkie drewniane, bambusowe opakowania, dodatki itp., więc postanowiłam stworzyć sobie właśnie taką paletkę z cieniami Inglot. Zobaczcie, co z tego wyszło :)
Flexi Eco Palette
Zacznę od samej paletki Flexi Eco, która kiedyś mi się w ogóle nie podobała, a teraz uważam, że jest cudna. Jak to gusta się zmieniają :) Paleta mieści w sobie 8 cieni Inglot, ale można do niej włożyć, co tylko się chce. Fajna też by była opcja np. bronzer, róż + 4 cienie. Podoba mi się to, że jest bardzo lekka, w przeciwieństwie do tych klasycznych inglotowskich palet, za to duży plus. Szkoda, że nie ma większego wyboru. Moim zdaniem mogłaby być jeszcze paleta na np. 4 cienie albo 16. Miejmy nadzieję, że Inglot niedługo coś takiego wprowadzi.
Mój wybór cieni
Jak już wspomniałam, musiałam się ograniczyć tylko do 8 cieni, co było dla mnie trudne. Bardzo chciałam, żeby znajdował się w niej np. matowy, cielisty cień, ale jak zobaczycie zaraz, nie wyszło. No ale matowy cień z My Secret mam zawsze pod ręką, więc nie ma problemu. Chociaż nie ukrywam, że byłoby mi łatwiej, gdyby w palecie można było umieścić 10 cieni, no ale trudno, nie będę narzekać. Wydaje mi się, że to zestawienie, które stworzyłam, idealnie do mnie teraz pasuje i jest to paleta, po którą chętnie sięgam na co dzień.
341 - bardzo jasny, matowy, neutralny róż
J301 Pink Satin - z kolekcji JLO, przepiękny, metaliczny jasny róż
285 - matowy, jasny, ciepły brąz, idealny w załamanie
25 - taki trochę duochrom, ciężki do opisania, ale w moim odczuciu to jasnopomarańczowa baza opalizująca na złoto
303 - matowy, różo - brąz, dość intensywny
J339 Copper - kolejny z kolekcji JLo, jak sama nazwa wskazuje - miedziany
297 - matowy cudny fiolet
452 - również fiolet, ale bardziej metaliczny
Jakość cieni
Wiem, że wiele osób narzeka na jakość cieni Inglot, ale powiem szczerze, że ja je bardzo lubię i od czasu do czasu do nich wracam. Cienie, które wybrałam, mają dobrą pigmentację, można budować ich intensywność i łatwo się rozcierają. Bardzo podoba mi się to, że nie pylą się jak szalone w opakowaniu, a także nie osypują. Mogę jedynie przyczepić się do 452, bo lubi się robić z niego bura plama, więc trzeba nakładać go dość precyzyjnie w jednym miejscu. Generalnie tą paletą świetnie mi się wykonuje dzienne makijaże, chociaż dobrałam tak kolory, żebym mogła zrobić również coś wieczorowego.
Dajcie znać, jak Wam się podobają odcienie, które wybrałam. Lubicie cienie Inglot? :)
Buziaki!
Kasia
Bardzo lubię kosmetyki Inglot, paletka fajna, kolory przepiękne
OdpowiedzUsuńJa też lubię cienie Inglot, nie utożsamiam się z negatywnymi opiniami ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubie cienie z inglota, bo jest duzy wybor i super jakos w przystepnej cenie :)
OdpowiedzUsuńcienie Inglot są spoko :)
OdpowiedzUsuńsuper kolorki i sama paletka :)
OdpowiedzUsuńInglot to kosmetyki mojej młodości :) W sumie od dawna nie miałam ich produktów, prócz mgiełki fixującej. Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńPiękne zestawienie, takie kolory bardzo lubię! Trochę mi się ten set kojarzy z paletą Nabla "Dreamy" :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki ;)
OdpowiedzUsuńCzy można tam włożyć cienie Mac?
OdpowiedzUsuń