października 30, 2018

Ulubieńcy października 2018r.


Kolejny miesiąc za nami. Czy Wam też czas tak leci jak szalony? Przecież ja od kilku lat mam wrażenie, że co 2 miesiące przygotowuję się do świąt i kupuję kalendarz na nowy rok. Trochę masakra. No ale dzisiaj nie o tym. Mam Wam do pokazania kilku ulubieńców, z którymi szczególnie polubiłam się w październiku. Będą to całkiem ciekawe produkty, więc zachęcam do czytania dalej :)


Perfect match


Zakupiłam sobie jakiś czas temu fluid tonujący Moon Flower marki Madara, ponieważ spodobał mi się skład i miałam nadzieję, że będzie to coś w stylu kremu BB na co dzień. Niestety solo ten produkt się u mnie zupełnie nie sprawdził. Ma brzydki, różowy kolor, do tego jest dla mnie trochę za ciemny i wyglądam w nim jak świnka. Nie kryje też w najmniejszym nawet stopniu. Trochę się zmartwiłam, ale stwierdziłam, że może fajnie się sprawdzić jako baza pod podkład mineralny. Użyłam tego z Lily Lolo i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że ten duet utrzymał się na mojej twarzy calutki dzień. Dla mojej tłustej cery to po prostu połączenie idealne, które sprawia, że podkład mineralny praktycznie cały dzień pozostaje matowy, w ogóle się nie wyświeca i nie ściera. Minerały nałożone na gołą skórę zaczynają mi się świecić po ok. 4-5 godzinach. Jedyna moja wskazówka co do kremu z Madary jest taka, że należy go nakładać w małej ilości (jedna pompka wystarczy) i rozprowadzić go palcami. Wtedy najlepiej kleją się do niego minerały. Muszę też wspomnieć o tym, że ten duet wygląda na twarzy bosko i w codziennym makijażu już totalnie zrezygnowałam z tradycyjnych podkładów.


Idealne rozświetlenie


Ostatnio podoba mi się rozświetlona skóra i zakochałam się w efekcie, jaki daje rozświetlacz SinSkin by Patricia Kazadi nr 045 Glamourous. To czysta tafla, bez jakiejkolwiek drobinki. Wygląda na twarzy obłędnie, do tego można go stopniować. Kolor też jest przepiękny, idealnie się stapia z moją bladą cerę. Serdecznie Wam go polecam :)

A jeśli mowa o rozświetleniu, to ostatnio bardzo chętnie sięgam po nawilżające szminki i w codziennym makijażu najczęściej wybieram Sunset Rose z limitowanej edycji MAC (można ją jeszcze dorwać na douglas.pl). Pięknie dopełnia ten cały lekki i rozświetlony makeup. Ma idealny kolor, genialne wykończenie (Cremesheen) i zawiera w sobie drobinki (ale nie jest perłowa!), przez co usta wydają się większe. Uwielbiam ostatnio ten efekt. Stawiam po prostu na nieprzerysowany, naturalny makijaż. 


I to już wszyscy ulubieńcy. Nie ma tego dużo, ale tym razem są to produkty, po które z chęcią będę sięgać przez długi czas. 

Znacie któregoś z moich ulubieńców? A co Was szczególnie zachwyciło w październiku?

Do następnego!
Kasia

października 19, 2018

Golden Rose - najnowsze odcienie szminek Soft & Matte i Liquid Matte Lipstick


O szminkach z Golden Rose pisałam już na blogu wielokrotnie i zawsze chętnie pokazuję Wam wszelkie nowości tej firmy. Tym razem marka wprowadziła do swojego asortymentu kilka nowych odcieni matowych szminek, które już pewnie dobrze znacie, a mianowicie Soft & Matte oraz Liquid Matte Lipstick. Zapraszam do oglądania, jestem mega ciekawa, jak Wam się spodobają :)

golden-rose-soft&matte-liquid-matte-lipstick

Powiem szczerze, że tegoroczna kolekcja jesienna mnie trochę zaskoczyła. Odcienie kojarzą mi się bowiem bardziej z wiosną i latem. Są żywe, wręcz neonowe. Marka z pewnością postawiła na takie właśnie kolory, ponieważ w tym sezonie są one bardzo modne. A zatem zobaczcie sami, co nowego się pojawiło:

Soft & Matte 119 - pomarańczowy, neonowy odcień.

Soft & Matte 120 - żywy, ciepły róż.

Liquid Matte Lipstick 30 - według mnie najpiękniejszy z całej piątki, określiłabym go jako ciemną malinę, czerwone wino, typowo jesienny kolor.

Liquid Matte Lipstick 31 - pomarańczowy, neonowy.

Liquid Matte Lipstick 32 - ciepły, żywy średni róż. 


Jak widzicie kolory Soft & Matte (119, 120) oraz Liquid Matte Lipstick (31, 32) są identyczne. Różnią się jedynie formułą. Liquid Matte to mocno zastygające pomadki, które mogą wysuszać. Z kolei Soft & Matte są zdecydowanie lżejsze i bardziej komfortowe w noszeniu. Mi z całej piątki najbardziej podoba się ten typowo jesienny nr 30. Wygląda bosko! Reszta średnio pasuje do mojej karnacji. 


Koniecznie dajcie znać, jak Wam się takie kolory podobają? Macie swojego faworyta? :)

Do następnego!
Kasia

października 12, 2018

Miyo x Beauty V Tricks - paleta cieni Insta Glam
Recenzja & Konkurs [Zakończony]


Ostatnimi czasy marki kosmetyczne zasypują nas nowymi paletami cieni w podobnych kolorach i muszę się Wam przyznać, że coraz rzadziej na ich widok szybciej bije mi serce. Jednak oczywiście zdarza się, że robię wyjątek i coś mnie naprawdę zachwyci. Tak było w przypadku najnowszej palety  Insta GlamMiyo, która powstała we współpracy z Beauty V Tricks. Jak tylko ją zobaczyłam na instagramie (paletkę, nie Vanessę :P), wiedziałam, że będzie moja. Wygląda po prostu obłędnie i już teraz mogę powiedzieć, że jestem dumna, że polska marka wypuszcza takie cudeńka. Zatem już wiecie, jaka jest moja opinia na jej temat, ale i tak zapraszam do dalszej części wpisu, gdzie pokażę Wam ją z bliska i trochę więcej o niej opowiem. A na końcu czeka na Was również niespodzianka :)

miyo-insta-glam-beautyvtricks

Mam wrażenie, że piękniejszej współpracy sobie Vanessa wymarzyć nie mogła, ponieważ według mnie jest to paleta totalnie wyjątkowa. Cieszę się też, że marka Miyo wybrała troszkę mniej znaną Youtuberkę. Sama wcześniej nie wiedziałam za bardzo o jej istnieniu, a teraz subskrybuję i chętnie oglądam, ponieważ przemiła z niej dziewczyna :)

miyo-beautyvtricks-paleta-cieni

Sama paleta to po prostu sztos - począwszy od przepięknego opakowania, a skończywszy na samej zawartości. Wszystko się w niej zgadza, serio. Jest przemyślana w 100%, ma cudowne kolory, którymi można stworzyć zarówno dzienny, jak i bardziej szalony, kolorowy makijaż. Do tego pigmentacja powala, cienie rozcierają się jak marzenie i nie mam totalnie się do czego przyczepić. No może jedynie do tego, że jest to edycja limitowana, nad czym strasznie ubolewam, ponieważ uważam, że paleta zasługuje na dużo większe grono odbiorców. Zwłaszcza że kosztuje ona 59,99 zł (!), a powiem szczerze, że ze spokojem jej cena mogłaby być 2-3 razy wyższa i tak czy siak byłaby tej ceny warta. No ale pozostaje mi nic innego, jak tylko się cieszyć, że trzeba wydawać majątku za tak genialną jakość.

miyo-beautyvtricts-insta-glam-swatche

Jeśli chodzi o dostępność, to z tym jest ciężko. Wyprzedał się już drugi drop i trzeci ma być bodajże pod koniec listopada. Ale nie martwcie się, zakupiłam również jedną dla Was, a zatem przejdźmy do najmilszej części wpisu, czyli do konkursuZasady są bardzo proste. Wystarczy obserwować mojego bloga oraz odpowiedzieć krótko na pytanie. Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnicie informację o konkursie na swoim blogu/FB/IG.

Konkurs trwa od 12.10.18r. - 31.10.18r. Wyniki ogłoszę w ciągu 3 od zakończenia konkursu.


miyo-beautyvtricks-insta-glam-konkurs-rozdanie


REGULAMIN KONKURSU
  1. Organizatorką konkursu i fundatorką nagród jest autorka bloga www.dressyourface.pl.
  2. Wysyłka nagród odbywa się wyłącznie na terenie Polski.
  3. Udział w konkursie mogą wziąć tylko osoby pełnoletnie.
  4. Konkurs trwa od 12.10.2018r. - 31.10.2018r. do godz. 23:59. Ogłoszenie wyników nastąpi na blogu w ciągu trzech dni od zakończenia konkursu. 
  5. Zwycięzca ma 5 dni na przesłanie danych do wysyłki. Jeśli tego nie zrobi, zostanie wybrana kolejna osoba.
  6. Biorąc udział w konkursie, zwycięzca zgadza się na przetwarzanie danych osobowych (dotyczy to wysyłki).
  7. Nie ma możliwości wymiany nagrody na równoważność pieniężną.
  8. Nagrodą jest paleta cieni Insta Glam marki Miyo.
  9. Aby wziąć udział w konkursie, należy wypełnić formularz.
  10. Odpowiedź na pytanie musi być unikatowa, czyli stworzona na potrzeby tego konkursu.
  11. W konkursie można wziąć udział tylko raz
  12. Adresy e-mail zbierane są tylko na potrzeby konkursu (w celu kontaktu ze zwycięzcą) i nie będą dalej przetwarzane ani przekazywane.


WYNIKI

Kochani, dziękuję Wam serdecznie za udział w konkursie i za tak cudowne, kreatywne odpowiedzi. Z wielką przyjemnością je wszystkie przeczytałam. Ciężko było wybrać zwycięzcę, ale ostatecznie zdecydowałam, że wygrywa Ewkaro. Twój pomysł na miodową paletę bardzo mi się spodobał (nazwa też świetna!) :) Prześlij mi proszę dane do wysyłki na maila dressyourfaceblog@gmail.com. Jeszcze raz Wam dziękuję i zachęcam do obserwowania bloga oraz instagrama. Postaram się, żeby tego typu konkursy pojawiały się częściej. 

Buziaki!
Kasia

października 09, 2018

Promocja w Rossmannie | Nowości, na które warto zwrócić uwagę


Właśnie dzisiaj zaczęła się promocja -55% w Rossmannie, więc postanowiłam pokazać Wam kilka nowości, na które warto zwrócić uwagę. Wiem, że tego typu filmów i wpisów w internecie jest sporo, więc tym razem skupię się tylko i wyłącznie na kosmetykach, które pojawiły się w szafach niedawno. Zapraszam do czytania :)

promocja-rossmann

Na początku dodam tylko, że promocja w Rossmannie jest najbardziej popularna, ale inne drogerie wcale nie są pod tym względem gorsze. Na przykład w Hebe do jutra jest -50% na kolorówkę. Warto mieć to na uwadze, jakby w Rossmannie było za dużo ludzi ;)

Zacznę może od marki Eveline, bo z niej chcę polecić Wam aż dwa produkty. Pierwszy z nich to szminka Matt Magic Lip Cream, która ma zapewniać efekt Soft Matt. Rzeczywiście jest to pomadka, która zastyga, ale w ogóle jej nie czuć na ustach. Do tego ładnie się zjada i myślę, że warto się nią zainteresować dużo bardziej niż np. Les Chocolats z Loreal. Tutaj do wyboru mamy również fajne, dzienne odcienie. W szczególności polecam Wam nr 05 Lovely Nude Rose. 
Drugim kosmetykiem z Eveline jest Precise Brush Liner, czyli pierwszy drogeryjny eyeliner z pędzelkiem, coś z stylu Tattoo Liner z Kat Von D. Miałam nadzieję, że w końcu coś takiego się pojawi w drogerii i się doczekałam :) Używałam już go kilka razy i muszę powiedzieć, że nie widzę różnicy między nim a jego droższym zamiennikiem. Maluje się nim bardzo precyzyjnie, nie rozmazuje się w ciągu dnia, a na promocji będzie kosztował poniżej 10 zł, więc zdecydowanie warto go wypróbować. Jedyne, na co muszę zwrócić uwagę, to fakt, że nie zastyga na mat. Ma dość błyszczące wykończenie. 

eveline-matt-magic-precise-brush-liner

Teraz przechodzimy do szafy Rimmel i najciekawszą tam nowością są eyelinery (a właściwie również cienie) Wonder'Swipe. Zachwyciłam się nimi na tyle, że do mojego koszyka wpadły aż 3 odcienie: 002 - żółte złoto, 004 - miedziany ze złotymi i różowymi drobinkami oraz 006 - jasny róż. Wszystkie 3 zawierają drobinki brokatu, przez co przepięknie się mienią na oku. Bardzo podoba mi się w nich to, że nakładają się równomiernie, nie robią smug. Jeśli lubicie takie akcenty w postaci błyszczącej kreski, to koniecznie musicie się nimi zainteresować.

rimmel-wonder'swipe-eyeliner

I ostatnia już rzecz to rozświetlacz marki SinSkin z limitowanej edycji by Patricia Kazadi (nr 045 Glamourous). No cóż, zrobiłam sobie swatcha w sklepie i się zakochałam. To czysta tafla, bez jakiejkolwiek drobiny. Do tego kolor jest szampański, ale dość jasny, więc idealnie pasuje do mojej karnacji. Ma też całkiem niezły skład, dlatego się na niego skusiłam. Moim zdaniem jest boski i polecam go kupić właśnie na tej promocji, bo po pierwsze w cenie regularnej kosztuje sporo, a po drugie to edycja limitowana, więc trzeba się pospieszyć z zakupem. 

sinskin-patrycja-kazadi-rozświetlacz-045-glamourous
Zdjęcie dość mocno przyciemniłam, żebyście mogli zobaczyć ten blask :)


I to już wszystko na dzisiaj. Dajcie koniecznie znać, na co planujecie się skusić :)

Do następnego!
Kasia

października 03, 2018

Ulubieńcy września 2018r.


Wrzesień minął, więc czas na ulubieńców. Wybaczcie tę małą obsuwę, ale dopiero dzisiaj znalazłam chwilę, żeby zrobić zdjęcia. Nie przedłużam zatem tego wstępu i zapraszam do czytania dalej :)


Zacznę od moich największych ulubieńców, czyli dwóch pędzli. Inglot 4SS kusił mnie chyba od ponad roku, ale zawsze miałam inne wydatki. Skusiłam się na niego na douglas.pl, gdzie jest tańszy niż w Inglocie, a na dodatek miałam zniżkę -20%, więc zapłaciłam za niego znośną kwotę. Sam pędzel to ideał do przypudrowywania okolicy pod oczami i nie wyobrażam już sobie bez niego mojego makijażu. Drugi pędzel to P30 z Hulu, czyli klasyk do rozcierania, jednak ma on tak fajny kształt, że można nim wykonać praktycznie cały makijaż oczu. Nie jest zbyt puchaty, więc dobrze się sprawdza do nakładania cienia na całą powiekę ruchomą. Do tego kosztuje niewiele i ma bardzo przyjemne włosie. Czego chcieć więcej? :)


Kolejny kosmetyk to tusz Paradise Extatic z Loreal, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Przede wszystkim sprawia, że moje krótkie rzęsy są widoczne. Pogrubia je i wydłuża. Może trochę sklejać, więc czasem muszę delikatnie rozczesać rzęsy czystą szczoteczką, ale generalnie nie ma tragedii. Ja się z nim polubiłam i polecam :)


Jesień przyszła, więc mam coraz większą ochotę na bardziej zgaszone i stonowane odcienie na powiekach. Sięgnęłam po paletkę T19 z Makeup Atelier Paris i muszę powiedzieć, że kolejny raz mnie zachwyciła. Cienie są idealnie napigmentowane, można je budować, pięknie się rozcierają i ze sobą łączą, a do tego mam wrażenie, że po prostu mi pasują. Tak jak T22 niczego mi nie urwała, tak tę paletę z czystym sumieniem Wam polecam.

Ostatnia rzecz, o której chciałabym dzisiaj opowiedzieć, to perfumy Twilight Mauve z Zary. Kupiłam je przy okazji jakiegoś zamówienia, żeby mieć darmową dostawę i w sumie tylko je zostawiłam ;) To świeży, owocowo - kwiatowy zapach w stylu Be Delicious DKNY (słynne zielone jabłuszko). To moje pierwsze perfumy z Zary, ale coś czuję, że nie ostatnie. Mają naprawę duży wybór, niskie ceny, więc kiedyś jeszcze na pewno się na jakieś skuszę. Cieszę się, że tym razem wybrałam taki mały flakon, bo idealnie nadaje się do noszenia w torebce. Znacie perfumy z Zary? Może możecie mi jakieś polecić?


I to już wszystko na dzisiaj. Koniecznie napiszcie, czy znacie któryś z tych kosmetyków, a jeśli tak, to jak się u Was sprawdził :)

Buziaki!
Kasia

TOP