kwietnia 27, 2021

Cienie do powiek z Omnia Botanica

Hej!

Marka Omnia Botanica, o której pisałam TUTAJ, zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam skusić się jeszcze na kilka produktów. Dzisiaj opowiem Wam o cieniach do powiek. Zapraszam do czytania dalej :)

omnia-botanica

Do wyboru mamy 4 paletki cieni. Najpierw kupiłam jedną, potem skusiłam się na kolejne dwie. Ominęłam jedynie wersję nr 03, ponieważ zupełnie nie są to moje klimaty kolorystyczne. 

Myślę, że najlepiej będzie, jak omówimy sobie te palety po kolei.

01


Jest to paleta chłodna. Zawiera dwa chłodne brązy oraz dwa błyszczące cienie - średni brąz i bardzo jasny, szampański.

Skład:
Mica, Kaolin, CI 77499, CI 77491, Caprylic/Capric Triglyceride, CI 77742, CI 77891, Magnesium Stearate, Copernicia Cerifera Cera, CI 77492, Isocetyl Stearoyl Stearate, Pentylene Glycol, Glyceryl Caprylate, Magnolia Officinalis Bark Extract

omnia_botanica

02


Mamy tutaj dwa przepiękne maty - bordowy i śliwkowy, oraz dwa błyski - złoto oraz ciemne, stare złoto.

Skład:
Mica, CI 77491, Kaolin, Caprylic/Capric Triglyceride, CI 77499, Magnesium Stearate, Copernicia Cerifera Cera, Isocetyl Stearoyl Stearate, CI 77492, Pentylene GlycoL, Glyceryl Caprylate, Magnolia Officinalis Bark Extract


04


Najcieplejsza propozycja, która zawiera dość neutralny matowy brąz, który idealnie się sprawdza jako cień przejściowy oraz matowy rudy brąz. Jak w poprzednich paletach, mamy również dwa błyski - jaśniejszy, brzoskwiniowy opalizujący na złoto oraz miedziany. 

Skład:
Mica, Ci 77491, Kaolin, Ci 77742, Ci 77499, Ci 77492, Caprylic/Capric Triglyceride, Magnesium Stearate, Copernicia Cerifera Cera, Isocetyl Stearoyl Stearate, Pentylene Glycol, Glyceryl Caprylate, Magnesium Oxide, Alumina, Magnolia Officinalis Bark Extract


Jakość


I teraz najważniejsze: jak z jakością? Czy są to kolejne cienie na rynku z ładnym składem, którymi warto się zainteresować? Jak najbardziej tak. Przyznam się, że na początku kolorystyka do mnie nie przemawiała, ale ostatecznie stwierdziłam, że muszę je dla Was przetestować, bo naturalnych cieni nie ma za dużo na rynku. A już na pewno nie w takiej cenie. 
Jakość tych cieni mnie pozytywnie zaskoczyła. Wydaje mi się, że nie znam drugich tak jedwabistych cieni pod palcami. Naprawdę to jest jakieś masło. Cienie mają bardzo dobrą pigmentację, ładnie się rozcierają i przyklejają do siebie. Gdy nałożymy ciemny cień bezpośrednio na powiekę, to nie robi plam i da się go rozetrzeć. Maty jakościowo zupełnie nie odbiegają od cieni wysokopółkowych, a nawet mogłabym powiedzieć, że są lepsze.
Błyski pewnie nikogo nie zaskoczą. Są to klasyczne perły, ale również mają cudowną konsystencję, dobrze się aplikują na powiekę zarówno palcem, jak i płaskim pędzlem. Osobiście na co dzień lubię tego typu błyski, nie potrzebuję nic więcej, ale to już kwestia preferencji.

Przejdźmy do minusów. A właściwie jednego minusa, jaką jest trwałość. Przez to, że cienie są aż tak jedwabiste, to mam wrażenie, że są też odrobinę tłuste. Ja mam maksymalnie tłuste powieki i nie mogę znaleźć nawet nienaturalnej bazy, która by sobie z tym radziła, więc u mnie te cienie po jakimś czasie się zbierają. Moim zdaniem cienie będą idealne dla powiek suchych, dojrzałych i tłustych, jeśli macie dobrą bazę. 

Podsumowując, mamy kolejne cudowne cienie z naturalnym składem na rynku. Do tego są łatwo dostępne (w Rossmannie) i mają niską cenę (29,99 zł). Jeśli się nad nimi zastanawialiście, to naprawdę warto się skusić :)

Dajcie znać, jak Wam się podobają? :)

Buziaki!
Kasia

kwietnia 14, 2021

Projekt denko: naturalne kosmetyki w szkle

Hej!

Dawno na moim blogu nie było projektu denko. Porzuciłam tę serię, bo w pewnym momencie miałam wrażenie, że cały czas pokazuję Wam to samo. Tym razem jednak zebrałam bardzo ciekawe kosmetyki, o których koniecznie muszę Wam opowiedzieć, więc zapraszam do czytania dalej :)


Demakijaż & tonizacja


Natural Secrets - kremowy balsam myjący avocado z rozmarynem i lawendą


Na początek mój ulubiony kremowy balsam myjący z Natural Secrets. Bardzo go lubię, bo świetnie zmywa makijaż. Ma gęstą konsystencję, która zmienia się w olej pod wpływem ciepła dłoni. Do tego jest naprawdę bardzo wydajny. Obecnie mam inne produkty tego typu do przetestowania, ale myślę, że kiedyś do niego wrócę. 

Ajeden - hydrolat jabłkowy


Hydrolat ten znalazłam w boxie ze sklepu krokusowe. Muszę przyznać, że sama raczej bym po niego nie sięgnęła, a obecnie jest to jeden z lepszych hydrolatów, jakich używałam. Powiem Wam, że skóra po nim wygląda cudownie. Teraz, jak go odstawiłam, już nie jest tak super, więc na pewno do niego wrócę. Co prawda, ponieważ jest to hydrolat owocowy, to zawiera również kwasy owocowe, ale nie zauważyłam żadnego złuszczania naskórka. Cera była ujednolicona i promienna. Do tego sam produkt pięknie pachnie. Bardzo go Wam polecam.


Sera do twarzy


Bosphaera - Dwufazowe serum rozświetlająco - rozjaśniające


O tym serum pisałam Wam TUTAJ. Zdania na jego temat nie zmieniłam. Nadal uważam, że jest to świetny produkt. Pięknie rozświetla cerę i ujednolica koloryt. Jedyne, co zupełnie nie przypadło mi do gustu, to zapach. A właściwie to, jak się zmienia po kilku godzinach. Na samym początku pachnie pięknie, ale rano budziłam się z niezbyt przyjemnym zapachem. Dajcie znać, czy miewacie coś takiego z kosmetykami. Ja np. totalnie nie mogę przez to używać balsamów do ciała z Resibo. Poza tym minusem serum z Bosphaera jest naprawdę godne polecenia.

OliviaPlum - serum Lift wygładzające serum regenerujące


To serum kupiłam w mniejszej pojemności 10 ml, żeby je przetestować. Chciałam wypróbować jakiś produkt z niacynamidem, a tutaj ten składnik jest już na czwartym miejscu. Poza tym mamy też glicerynę, mocznik, kwas hialuronowy i mnóstwo ekstraktów. Serum ma bardzo lekką formułę, szybko się wchłania. Niestety na mojej cerze nie zauważyłam jakichś spektakularnych efektów, więc raczej do niego nie wrócę.  


Kremy do twarzy


Mokosh - krem do twarzy Róża z jagodą


To moje odkrycie tego roku. Sama również pewnie bym po niego nie sięgnęła. Znalazłam go w pudełku świątecznym ze sklepu krokusowe i się zakochałam. Jest to mój idealny krem na noc. Ma lekką konsystencję, szybko się wchłania. Pięknie nawilża. Rano budzę się z ujednoliconą cerą. Bardzo ładnie uspokaja niedoskonałości. Zawiera najlepszą, najbardziej stabilną postać witaminy C. Pachnie dość intensywnie (różą przełamaną jagodą), ale osobiście przyzwyczaiłam się już do tego zapachu. Ten krem pokochałam na tyle, że już zużywam drugie małe opakowanie (15 ml), a w kolejce czeka pełnowymiarowe. Bardzo polecam wypróbować, szczególnie cerom tłustym i mieszanym. Dla cer suchych może być trochę za lekki na noc, ale powinien dobrze się sprawdzić na dzień. 

Jardin - krem roślinny na niedoskonałości


Bardzo dobry krem dla cer tłustych i mieszanych na dzień. Skóra była po nim delikatnie zmatowiona. Fajnie sprawdzał się pod makijaż. Dość specyficznie pachniał, ale ten zapach akurat mi nie przeszkadzał. Mimo tego, że to maluszek (30 ml), to muszę przyznać, że jest bardzo wydajny. Nie zauważyłam jakiegoś większego wpływu na moją cerę, ale też mnie nie zapchał, więc możliwe, że kiedyś do niego wrócę.


Pielęgnacja skóry pod oczami i ust


Koi - aktywny krem pod oczy


Słynny krem od Koi. Nie mogę powiedzieć, że jest zły, ale trochę rozczarowało mnie to, co stało się z nim po jakimś czasie od otwarcia. Na początku był cudowny, kremowy, gęsty i bardzo odżywczy. Dla mnie trochę aż za bardzo, więc zaczęłam go sobie używać co kilka dni jako maskę. Po jakimś czasie zauważyłam, że konsystencja się mocno zmieniła. Właściwie nie dało się go rozprowadzić. Strasznie się mazał. Przestał być tak kremowy. Zużyłam go do dłoni, ale uważam, że za taką cenę nie powinno się dziać coś takiego z produktem. Opisałam tę sytuację na InstaStory i dostałam odpowiedź, że PAO wynosi 3 miesiące. Szkoda, że takiej informacji nie ma na opakowaniu. Na pewno na razie do niego nie wrócę. 

Resibo - Lip Lip Horray Kojący balsam do ust


To obecnie mój ukochany balsam do ust. Ma gęstą konsystencję (ale też nie za gęstą, da się go wyciągnąć z opakowania), która topi się na ustach. Cudownie nawilża. Używałam go całą zimę i nie miałam problemu z suchymi skórkami. Ze względów higienicznych używam go tylko na noc, po dokładnym umyciu rąk. Fajnie by było, gdyby Resibo wprowadziło też kiedyś balsam w innym opakowaniu, żeby można go było stosować w dzień. Niemniej jednak polecam bardzo. Ja mam już drugie opakowanie w zapasie :)


Dajcie koniecznie znać, czy znacie któryś z tych kosmetyków, a jeśli tak, to jak się u Was sprawdził :)

Buziaki!
Kasia

kwietnia 09, 2021

Omnia Botanica - nowa marka w Rossmannie
Czy warto się skusić?

Hej!

W Rossmannie pojawiło się ostatnio sporo nowych makijażowych marek. Najbardziej zaciekawiła mnie Omnia Botanica, ponieważ kosmetyki te mają naturalne składy. W dzisiejszym wpisie przyjrzymy im się bliżej i sprawdzimy, czy warto się tymi produktami zainteresować. Zapraszam :)

omnia-botanica-rossmann

W szafie Omnia Botanica do wyboru było sporo produktów z każdej kategorii oraz akcesoria (gąbeczki i pędzle). Na razie skusiłam na dwa z nich - puder oraz błyszczyk. Podobały mi się jeszcze palety cieni, ale nie mogłam zdecydować się na wersję kolorystyczną. Ciekawie wyglądały też produkty do twarzy, czyli róże, rozświetlacz i bronzer. Jeśli chcielibyście, żebym coś jeszcze przetestowała, to piszcie proszę w komentarzach, a z chęcią to dla Was zrobię :)

Kosmetyki w większości (oprócz tych do ust) mają piękne, tekturowe opakowania, zamykane gumką, więc nie otworzą się nam np. w torebce. Śmieszy mnie jedynie trochę błąd na opakowaniu pudru. Pamiętajmy, że puder matuje, a nie matowi ;)

Spójrzmy na skład:
Mica, Zea Mays Starch, Kaolin, Copernicia Cerifera Cera, Shea Butter Ethyl Esters, Ci 77891, Ricinus Communis Seed Oil, Macadamia Integrifolia/Tetraphylla Seed Oil, P-Anisic Acid, Magnolia Officinalis Bark Extract, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ci 77491, Ci 77492, Ci 77499, Alumina, Magnesium Oxide, Citric Acid

Muszę przyznać, że jest on bardzo ładny. Oprócz typowo matujących składników (np. skrobia kukurydziana czy kaolin), mamy również te bardziej odżywcze, jak np. olej makadamia.

omnia-botanica

Puder wybrałam w najjaśniejszym odcieniu, ale nie daje on mocnego koloru. Na szczęście nie przyciemnia mojej cery. Ma przyjemną, jedwabistą formułę. Przetestowałam go do utrwalenia korektora pod oczami i w tym celu średnio mi się spodobał. Miałam wrażenie, że wygląda dość ciężko. Z kolei na skórze twarzy prezentował się bardzo naturalnie.

Puder matuje skórę, ale jednocześnie ma satynowe wykończenie. Niestety na mojej tłustej cerze zaczyna się wyświecać już po ok. 3 godzinach, ale łatwo da się go dołożyć, nie tworzy się ciastko. Moim zdaniem będzie to świetny produkt do poprawek w ciągu dnia. Kosztuje 29,99 zł.

omniia_botanica

Drugi produkt, na który się zdecydowałam, to błyszczyk do ust. Spodobał mi się odcień 01, czyli przybrudzony róż. Idealny kolor dla mnie :)

Skład tutaj również mamy wzorowy:
Ricinus Communis Seed Oil, Soybean Glycerides, Shorea Robusta Resin, Helianthus Annuus Seed Oil, Silica, Butyrospermum Parkii Butter Unsaponifiables, Helianthus Annuus Seed Cera, C10-18 Triglycerides, CI 77891, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Mica, CI 77491, Rhus Verniciflua Peel Cera, CI 77492, Parfum, CI 77499, Ascorbyl Palmitate, CI 15850, Tocopherol, Geraniol, LImonene, Citric Acid

Muszę Wam przyznać, że ten produkt mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Przede wszystkim ma całkiem niezły pigment, przez co ze spokojem może zastąpić pomadkę. Do tego zupełnie się nie klei. Ma cudowną konsystencję i z chęcią przyjrzę się innym odcieniom. Kosztuje 24,99 zł.


Jak Wam się podobają te kosmetyki? Według mnie to kolejna ciekawa propozycja drogeryjna i jak będę w Rossmannie, to zerknę jeszcze do tej szafy. Chcielibyście, żebym coś jeszcze przetestowała? Dajcie znać!

Do następnego!
Kasia

kwietnia 05, 2021

Pixie Cosmetics - korektor pod oczy Reviving Under Eye Concealer

Hej!

Po kilku latach mam możliwość ponownego przetestowania korektora pod oczy Reviving Under Eye Concealer od Pixie Cosmetics. Jeśli jesteście ciekawi, jak mi się sprawdził po tak długim czasie i czy zmieniłam zdanie na jego temat, to koniecznie czytajcie dalej :)

pixie-cosmetics-korektor-pod-oczy

Opakowanie od mojego ostatniego wpisu się za bardzo nie zmieniło. Korektor obecnie nie ma lusterka, a poza tym chyba niewiele się różni od tego sprzed kilku lat.

Skład przedstawia się następująco: 
Ricinus Communis Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Kaolin, Titanium Dioxide, Mica, Hydrogenated Coco-Glycerides, Sucrose Tetrastearate Triacetate, Cera Alba, Candelilla Cera, Copernicia Cerifera Cera, Squalane, Helianthus Annuus Seed Oil,, Tocopheryl Acetate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Stearyl Alcohol, Glycerin, Ascorbyl Palmitate, Retinyl Palmitate, Parfum, +/-[ CI 77492, CI 77491, CI 7749

Skład oczywiście jest wzorowy, aczkolwiek mamy tutaj sporo składników, które sprawiają, że korektor ma dość tłustą formułę. Niestety mam wrażenie, że moja okolica pod oczami nie do końca lubi się z taką konsystencją, chociaż wydaje mi się również, że korektor wygląda lepiej niż te 4 lata temu. Być może jest to kwestia dużo większego dbania przeze mnie o strefę pod oczami. 

Korektor ma średnie krycie, które delikatnie da się budować, ale moim zdaniem z taką formułą też nie ma co przesadzać, bo może wyglądać ciężko. Koniecznie trzeba go szybko przypudrować, bo zbiera się w zmarszczkach.
Najlepiej aplikuje się go palcem, ponieważ wtedy pod wpływem ciepła dłoni lepiej się stapia ze skórą. Można również użyć zbitego syntetycznego pędzla.

Do wyboru mamy 3 odcienie:

00 Creme Brulee - bardzo jasny odcień. Jeśli macie bardzo duże cienie pod oczami, to może je dodatkowo podkreślić. Warto je na początku czymś zneutralizować. U mnie fajnie się sprawdza odcień 02.

01 Vanilla Cream - myślę, że najchętniej wybierany odcień. Widzę w nim odrobinę różu.

02 Sweet Almond - najciemniejszy i najbardziej żółty odcień, przez co fajnie neutralizuje zaczerwienienia, mocne cienie pod oczami. Lubię go mieszać z 00.

Jak kupicie ten korektor, to nie przestraszcie się koloru, bo wierzchnia warstwa jest naprawdę bardzo ciemna. Ten rzeczywisty odcień jest dużo jaśniejszy, co możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej.


Uważam, że nie jest to zły korektor i myślę, że wiele osób się z nim polubi. Niestety na mojej okolicy pod oczami średnio wyglądają takie konsystencje. Dużo lepiej sprawdzają mi się mniej tłuste formuły. Mimo że jest to korektor pod oczy, to najbardziej lubię go używać do zakrywania niedoskonałości, bo dobrze je zakrywa, a przy tym nie podkreśla np. suchych skórek.

Jeśli mielibyście ochotę go przetestować, to mam dla Was niespodziankę. Jeśli klikniecie TEN LINK lub banner dole (lub na stronie głównej po prawej stronie), to będziecie mogli zakupić ten korektor 25% taniej oraz wszystkie inne produkty dostępne na stronie 10% taniej. Jest to link afiliacyjny, więc jeśli mielibyście chęć wesprzeć moją działalność w necie, to będzie mi naprawdę bardzo miło <3 Jeśli chcielibyście złożyć zamówienie, a nie macie jeszcze konta w sklepie, to zachęcam do założenia. Wtedy każde Wasze zamówienie idzie na "moje konto" :)

Jak pewnie wiecie, uwielbiam kosmetyki Pixie. Mam ich naprawdę sporo i większość z nich kupiłam sama, za własne pieniądze. Na blogu Pixie przewija się dość często, więc polecam zerknąć. Kilka produktów pojawiło się również na moim instagramie, więc zachęcam do śledzenia mnie również tam.
Ja się cieszę z tej współpracy, głównie dlatego, że mam dla Was kod rabatowy. To moja pierwsza współpraca tego typu. Już dawno pogodziłam się z tym, że chyba nie jest dane mi prowadzić bloga dla zarobku. Robię to z pasji i dziękuję Wam za każde wsparcie :)

Dajcie znać, czy znacie korektory z Pixie i jak się u Was sprawdziły? :)

Buziaki!
Kasia
 
TOP