Hej!
Koniec miesiąca nadchodzi, więc pomyślałam, że jeszcze przed Świętami pokażę Wam swoich ulubieńców. Może w przerwie między zajadaniem pyszności i spotkaniami z rodziną będziecie miały ochotę poczytać, jakie kosmetyki zachwyciły mnie w marcu? Zapraszam do czytania dalej :)
W marcu na dobre zaczęłam swoją przygodę z minerałami. Totalnie zauroczył mnie podkład Love Botanicals firmy Pixie Cosmetics. Cieszę się, że trafiłam z kolorem. Shell Beige pasuje do mnie idealnie - to jasny (ale nie najjaśniejszy) neutralny beż. Przy doborze podkładów mineralnych warto najpierw kupić próbki, ponieważ do wyboru mamy zazwyczaj mnóstwo odcieni w różnych tonacjach. W podkładzie Pixie totalnie zaskoczyła mnie jego pigmentacja. Jak na kosmetyki mineralne jest mega dobrze! Nie trzeba nakładać nie wiadomo ilu warstw, by uzyskać krycie. Dodatkowo podkład wygląda na twarzy przecudownie, zawiera w sobie złoto, więc delikatnie połyskuje i rozświetla cerę. Poza tym zaczyna się świecić po około 5 godzinach. To naprawdę świetny wynik. Wygląda na twarzy po prostu jak średnio kryjący płynny podkład. Jestem nim totalnie zachwycona!
Jeśli chodzi o korektory, to nadal używam zwykłych płynnych (nie mineralnych) produktów i do ich utrwalania najlepiej sprawdza mi się ostatnio Transparent Matt Powder z Kobo. Dobrze łączy się z korektorami i utrzymuje je pod oczami bez problemu cały dzień.
Jeśli chodzi o korektory, to nadal używam zwykłych płynnych (nie mineralnych) produktów i do ich utrwalania najlepiej sprawdza mi się ostatnio Transparent Matt Powder z Kobo. Dobrze łączy się z korektorami i utrzymuje je pod oczami bez problemu cały dzień.
Brwi zaczęłam podkreślać konturówką z Inglota. Wybrałam sobie nr 12, który jest dla mnie idealny. To chłodny odcień, bez żadnych ciepłych tonów. Jest dobrze napigmentowany, więc trzeba go aplikować raczej lekką ręką. Nakłada się go równomiernie i dobrze się go wyczesuje spiralką.
Do jego aplikacji bardzo często używałam pędzelka nr 317 Wing Liner firmy Zoeva, którym nakłada się tego typu produkty bardzo precyzyjnie. Dodatkowo jest fajnie ścięty. Ten duet sprawdził mi się w tym miesiącu idealnie!
Miałam ostatnio jakiś totalny kryzys, jeśli chodzi o rzęsy. Nie chciały zupełnie współpracować z tuszami. Zawodził nawet mój ukochany Max Factor 2000 Calorie. Rzęsy się sklejały, prostowały pod wpływem tuszu (mimo że zawsze używam zalotki). Skusiłam się więc na nowy tusz podkręcający Essential Great Curl & Volume z Golden Rose i w końcu widzę jakieś światełko w tunelu. Rzęsy nareszcie stały się takie, jak lubię, czyli są podkręcone, pogrubione. Poza tym tusz się nie odbija na górnej powiece, nie osypuje. Na razie jestem bardzo zadowolona, a więcej dowiecie się już niedługo w osobnym poście.
Na koniec zostawiłam trzy przecudowne cienie mineralne z Clare Blanc. Firma wprowadziła ostatnio wersje mini, które zawierają 1 gram produktu. Za to duży plus, bo tego typu kosmetyki są niezwykle wydajne. Trzy odcienie maltretowałam przez ostatni miesiąc. Są to:
Mauve - satynowy, fiolet z domieszką różu oraz brązu, lekko opalizujący. Kolor ciężki do opisania, ale wiem jedno - jest po prostu cudny.
Earth Spirit - zupełnie matowy, jasny, neutralny brąz, który świetnie nadaje się zarówno do konturowania powieki (w załamaniu), jak i do podkreślania konturu twarzy.
I to już wszyscy ulubieńcy marca. Dajcie znać, czy używałyście któregoś z tych produktów i jak się u Was sprawdził? :)
Na koniec życzę Wam zdrowych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy :)
Do następnego!
Kasia
Szukam odpowiedniego produktu do moich brwi, jednak i ten Inglot jest dla mnie za ciepły. Mam bardzo podobny pędzelek, ale z Hakuro, również świetnie się sprawdza. Cień Mauve jest naprawdę piękny!
OdpowiedzUsuńSpójrz na nr 11. Wydaje mi się, że jest jeszcze chłodniejszy od 12 :)
UsuńOo dziękuję bardzo! Na pewno sobie go zobaczę ;)
UsuńPuder Kobo z nazwy jest matujący. Nie przesusza Ci okolicy oczu?
OdpowiedzUsuńNa twarzy spisuje się u mnie kiepsko, więc stwierdziłam, że zużyję go pod oczy i moim zdaniem nie przesusza :)
UsuńUwielbiam ten pędzelek i puder Kobo. Reszty nie znam :)
OdpowiedzUsuńCały czas wszystkim zazdroszczę konturówki z Inglota, ale jak przychodzi co do czego to wolę kupić co innego :)
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, ale skusiłam się w końcu na targach, bo było -20% i nie żałuję :)
UsuńNie miałam ani jednego z wymienionych przez Ciebie produktów, ale jestem ciekawa Kobo.
OdpowiedzUsuńOstatnio też upodobałam sobie konturówkę do brwi 12 z Inglota + pędzelek 317 z Zoeva, świetny duet :)
OdpowiedzUsuńU mnie tusze z GR się nie sprawdzają ;(
OdpowiedzUsuńKusi mnie konturówka do brwi :)
OdpowiedzUsuńSame cudowności! Oczywiście od razu kupiły mnie cienie, Muave wyglada cudownie :)
OdpowiedzUsuńNic z tych rzeczy nie miałam,ale pędzle Zoeva uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZupełnie zapomniałam o tym, że GR ma też w swojej ofercie tusze do rzęs, dobrze wiedzieć, że są jakieś fajne :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na konturówkę do brwi z Inglota, ale na razie mam zbyt wiele podobnych produktów do wykończenia :C Reszty kosmetyków niestety nie znam :C
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki mają te mineralne cienie. Szczególnie Mauve cudny. Co do tuszu 2000 Calorie, to miałam go dwa razy, ale zachwytu nie było.
OdpowiedzUsuńClare Blanc uwielbiam ;) próbowałaś może cieni np. Milky Way Albo Just Beautiful? Cudowne są ;)
OdpowiedzUsuń