Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ulubieńcy roku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ulubieńcy roku. Pokaż wszystkie posty

stycznia 17, 2024

Ulubieńcy 2023r.
Kolorówka - usta

Hej!

Dzisiaj kolejna porcja ulubieńców. Tym razem produkty do ust. To chyba moja ulubiona kategoria, bo szminek używam cały czas, niezależnie od tego, czy robię resztę makijażu czy nie. Z tego powodu pomadek mam całkiem sporo, a dziś pokażę Wam perełeczki, po które sięgam najczęściej. Zapraszam :) 


Kryjące


Zacznę od szminek, które noszę głównie do pełnego makijażu, bo mają największe krycie. Mowa o pomadkach matowych/satynowych. Pierwsza z nich to Madara Velvet Wear w odcieniu 31 Cool Nude. To przepiękny chłodny nude z domieszką różu. Nie jest za chłodny ani siny. Jest idealny :) Do tego ma cudowną, jedwabistą konsystencję. Wygładza usta i nie podkreśla niedoskonałości. Jest wg mnie dużo przyjemniejsza w noszeniu od np. matowych szminek MAC, które nakładają się grubą warstwą i leżą dość ciężko. Na zdjęciu widzicie moją drugą (nówkę) sztukę tej pomadki. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o wzorowym, pięknym składzie. Największy problem jest z jej dostępnością. Jak ostatnio jej szukałam, to najlepsza cena była na stronie flaconi.pl.

Druga pomadka z tej kategorii to Joko Nature od Love nr 04. To również nudziak z domieszką różu, ale jest ciut cieplejszy od Madary, więc używam go głównie jesienią i zimą, bo pasuje mi do moich dodatków. Jest bardziej kremowa i ma ciut bardziej błyszczące wykończenie. Ma również cudowny skład i kosztuje kilkanaście złotych. Można ją aktualnie dorwać jeszcze w internecie. 


Błyszczące


Kolejna kategoria to szminki błyszczące, mniej kryjące, które mam zawsze przy sobie w torebce i które nakładam, jak nie robię całego makijażu. 
Pierwsza z nich to najświeższy ulubieniec, czyli Bourjois Healthy Mix Lip Sorbet. Ogólnie odcienie w tej serii są raczej intensywne i soczyste, więc wybrałam najbardziej nudziakowy czyli 06 Peanude Butter. Niestety jest dla mnie ciut za ciepły, ale tak polubiłam tę formułę, że trafia do ulubieńców całego roku. To jedna z moich ulubionych konsystencji pomadek błyszczących, czyli taka lekko żelowa, która nie wylewa się poza kontur. Do tego ma ładną pigmentację i dobrze się utrzymuje. Pomadka ma również ładny skład (90% składników pochodzenia naturalnego), więc cieszę się, że tego typu produkty pojawiają się w typowo drogeryjnych markach.



Kolejny produkt to jedyna nienaturalna propozycja, czyli MAC w odcieniu Syrup. Nie ukrywam, że staram się nie używać kosmetyków z takim nie za dobrym składem, ale ta formuła mi tak odpowiada, że przymykam na to oko. Wykończenie Lustreglass jest naprawdę cudowne. Również lekko żelowe, wygładzające usta. Pomadka gładko sunie po ustach. Naprawdę uważam, że to jedna z lepszych formulacji na rynku. No i kolor, czyli piękny, chłodny róż, wpadający u mnie odrobinę w fiolet. 

Ostatnia z tej kategorii (last but not least), to pomadka Catrice Shine Bomb Lipstick w odcieniu 040 Secret Crush. To mój wielki ulubieniec od ponad roku. Na zdjęciu widzicie drugie nowe opakowanie. Kolor 040 jest podobny do Syrup, ale ma mniej fioletowych tonów. Konsystencja jest bardzo podoba. Również gładko sunie pod ustach, świetnie nawilża. Do tego ma ładny skład i kosztuje dużo mniej, więc w tym pojedynku wygrywa ;)


Błyszczyki


W zeszłym roku polubiłam dwa błyszczyki. Są bardzo podobne, nie dają mocnego koloru, nie kleją się, pięknie pachną. Mają nie najgorsze składy, ale nie w 100% naturalne. Różnica jest głównie w cenie. Mowa tutaj o bareMinerals Mineralist Lip Gloss-balm w odcieniu Heart oraz moje odkrycie z końcówki roku czyli Hebe Sheer Glow Lip Oil w kolorze 06 Rose Jam. Oba bardzo lubiłam, ale to ten drugi zrobił na mnie większe wrażenie. Może dlatego że jest tani, łatwo dostępny (w Hebe), a jest naprawdę fajny.


Swatche


Od lewej: Madara, Joko, MAC, Catrice, Bourjois

Dajcie znać, czy znacie któryś z tych kosmetyków i co Was szczególnie zachwyciło z tej kategorii w 2023 roku.

Pozdrawiam serdecznie,
Kasia 

stycznia 08, 2024

Ulubieńcy 2023r.
Kolorówka - twarz

Hej!

Minął kolejny rok, więc przychodzę do Was z nową porcją ulubieńców - tym razem 2023 roku. Zaczynam od kolorówki i kategorii twarz, gdyż do właśnie z niej testowałam najwięcej kosmetyków i odkryłam najwięcej perełek. Postaram się, żeby pojawiły się również osobne wpisy z produktami do ust i pielęgnacją. Ominę jedynie kosmetyki do makijażu oczu, bo z powodu choroby oczu zrezygnowałam z makijażu w tamtej okolicy. Oczywiście poprzedni ulubieńcy są w większości nadal aktualni (np. podkładu NAM ciągle używam i uwielbiam), ale pokażę Wam dzisiaj jedynie produkty, które odkryłam w zeszłym roku. Zapraszam :) 


Podkład & puder

Na co dzień używam zazwyczaj podkładu NAM, o którym pisałam w poprzednich ulubieńcach, ale potrzebowałam czegoś na większe wyjścia, co mi się utrzyma dłużej i przede wszystkim nie będzie się tak wyświecać. Mimo że mam cerę tłustą, nie przepadam za typowo matującymi pokładami, bo wyglądają u mnie sucho. Zaryzykowałam więc i zamówiłam najnowszy podkład MAC Studio Radiance Serum - Powered Foundation. To był strzał w dziesiątkę.

Uważam, że ten podkład jest niesamowity. Przyznaję, że dawno nie widziałam podkładu, który tak dobrze stapiałby się ze skórą. Totalnie się na niej nie osadza, a ładnie wchłania i dopasowuje do odcienia. Mimo że kolor, który wybrałam (NC10), na pierwszy rzut oka nie do końca mi pasuje, to po chwili stapia się z kolorem cery i zupełnie nie widzę, żeby się odcinał. Natomiast przyznaję, że kolorystyka to trochę minus, bo w Studio Fix ten odcień NC10 jest dużo ładniejszy. Ten jest ciemniejszy i bardziej pomarańczowy. Z kolei NC5 wygląda już na bardzo jasny. 

Poza tym podkład nie podkreśla rozszerzonych porów, wygląda naturalnie, a przy tym bardzo ładnie kryje. Co do trwałości to odkryłam puder idealny. No dobra, może nie jest to okrycie, a powrót po latach, ale pomyślałam, że skoro podkład ma taki ciut za ciemny kolor, to wolę przypudrowywać go czymś białym, więc spontanicznie sięgnęłam w Hebe po puder ryżowy z Paese. Ten puder sprawia, że makijaż utrzymuje się cały dzień i co więcej - nawet za bardzo się nie wyświeca. Po 8, a nawet 12 godzinach wygląda tak samo dobrze. Przyznaję, że na mojej przetłuszczającej się cerze ciężko o taki wynik. Naprawdę ten duet to dla mnie największe odkrycie 2023 roku. 


Bronzer & róż


Jeśli chodzi o bronzer, to tutaj kosmetyk, który kupiłam na wyprzedaży w Biedronce i zaskoczył mnie tak pozytywnie, że dokupiłam później jeszcze jedno opakowanie. Mowa o bronzerze Vollare by Sylwia Przybysz w odcieniu Still Brown. Ma bardzo ładny, chłodny odcień, idealny dla mojej jasnej cery, bo nie ma w sobie ciepłych tonów, ale nie wygląda też sino. Do tego dobrze się rozciera, a co najciekawsze nie mam się zupełnie do czego doczepić, jeżeli chodzi o skład. 

Z kolei moim ulubionym różem był ten z AA Wings od Color w odcieniu 02 Light Pink. To delikatny róż, który bardzo ładnie odświeża cały makijaż. Tutaj również mamy do czynienia z ładnym, naturalnym składem. Cieszę się, że coraz więcej tego typu kosmetyków w drogeriach.


Rozświetlacz


W tej kategorii mogę wyróżnić aż dwa kosmetyki. Zdecydowanie moje największe odkrycie to Extra Dimension Skinfinish z MAC w odcieniu Double-Gleam. Długo szukałam rozświetlacza, który leży cienko na skórze, nie tworzy takiej jakby skorupy i nie podkreśla niedoskonałości. Ten dokładnie taki jest i na dodatek ma piękny kolor, idealny dla bladolicych, ale nie jest też biały (jak np. Enlighten od Rare Beauty), bo nie lubię jak na policzku odcina mi się taki jasny pasek. Ten z MAC może nie ma idealnego składu, ale za ten efekt mogę przymknąć na to oko ;)

Z kolei najlepszym rozświetlaczem z drogerii jest moim zdaniem AA Wings of Color w kolorze 01 Champagne Glow. Jest minimalnie bardziej pudrowy od MAC i przez to mniej intensywny, ale i tak wygląda bardzo ładnie, zwłaszcza do codziennego, naturalnego makijażu. I tutaj już mamy również bardzo ładny skład. 


Dajcie znać, czy znacie któryś z tych kosmetyków i co Was szczególnie zachwyciło w 2023 roku.

Pozdrawiam serdecznie,
Kasia

stycznia 28, 2023

Ulubieńcy 2022r. | Pielęgnacja

Hej!

Niedawno na blogu pojawili się ulubieńcy makijażowi zeszłego roku i stwierdziłam, że fajnie by było pokazać Wam również perełki pielęgnacyjne. Zwłaszcza że o pielęgnacji nie pisałam na blogu chyba ze 2 lata. Czasem wrzucam coś na instagrama, ale takie podsumowanie moich ulubionych produktów przyda się też tutaj. Zapraszam :)

Zacznę od żelu pod prysznic. Rzadko na blogu pokazuję takie rzeczy, ale ten z Balea wyjątkowo mi przypadł do gustu. Wrzuciłam go do koszyka w ostatniej chwili, jak byłam w dm w Niemczech. Ma naturalny skład i nie zawiera SLS, jak większość żeli Balea. Podoba mi się w nim to, że ma dosyć gęstą konsystencję (ale nie za bardzo) i nie przelewa się przez palce. Do tego pięknie pachnie papają i zawsze umila mi kąpiel pod prysznicem. Ma też korzystną cenę, bo w Polsce kosztuje niecałe 6 zł, więc jeśli będziecie kiedyś robić zakupy w dm, to zachęcam go dorzucić do koszyka :) 


Przejdźmy teraz do pielęgnacji twarzy, a właściwie do demakijażu. Przez większość zeszłego roku używałam balsamu do demakijażu Soul Balm marki Slaap. Stał się on moim wielkim ulubieńcem i na pewno będę do niego wracać. Na zdjęciu widzicie moje drugie opakowanie. Jeśli tak jak ja nie robicie codziennie makijażu, to polecam na początek zakupić mniejszą wersję. 
Balsam przepięknie pachnie bergamotką i lawendą, co bardzo umila wieczorny rytuał demakijażu. Poza tym ma idealną konsystencję i dobrze zmywa makijaż. Zawiera emulgator, więc można do zmywać przy pomocy wody, ale przyznaję, że u mnie najlepiej się sprawdzają delikatnie zmoczone płatki do demakijażu. Wtedy mi jakoś idzie to szybciej :)

Niezmiennie moim wielkim ulubieńcem jest pianka do mycia twarzy z Sylveco. Jest delikatna, a przy tym dobrze oczyszcza skórę. Ma fajną, dosyć stabilną konsystencję i nie znika ani nie rozpuszcza od razu po nałożeniu na twarz. Nie przesusza skóry, nie narusza bariery hydrolipidowej. Ma delikatny, przyjemny zapach. Zużyłam już kilka opakowań, mam jeszcze jedno w zapasie, ale w tym roku na pewno przetestuję jeszcze coś innego. Niemniej jeśli szukacie dobrej pianki do mycia twarzy, to tę bardzo polecam.

Mój ulubiony hydrolat z zeszłego roku to ten z kwiatu gorzkiej pomarańczy neroli z Nature Queen. Dobrze tonizuje moją tłustą cerę, a przy tym przyjemnie pachnie, chociaż akurat na temat zapachu czytałam różne opinie, więc trzeba sprawdzić osobiście. Na opakowaniu producent pisze, że hydrolat działa antybakteryjnie i ściągająco, co moim zdaniem delikatnie czuć, ale nie przeszkadza mi to, bo zaraz potem aplikuję krem.  


Jeśli chodzi o kremy, to chciałabym wyróżnić trzy. Pierwszy z nich to również marka Slaap i krem Morning Bloom, który świetnie się sprawdza na dzień. Ma bardzo przyjemną konsystencję i pięknie pachnie (nie jest to mocny zapach). Dosyć szybko się wchłania, pozostawia skórę satynową. Dobrze się sprawdza pod makijaż. Zawiera mnóstwo cudownych składników, jak np. prebiotyk, ekstrakt ze śliwki kakadu, dzikiej róży, niacynamid. Myślę, że świetnie się sprawdzi również na cerze suchej i dojrzałej.

Moim ukochanym kremem na noc już drugi albo trzeci rok jest krem Róża z jagodą z Mokosh. Obecnie kupuję go w małej wersji, ponieważ tej dużej 60 ml nie umiem zużyć w 3 miesiące. Jednak sam krem jest absolutnie cudowny. To jedyny krem, po którym praktycznie od razu widzę efekty. Genialnie wyrównuje koloryt, wycisza niedoskonałości. Zawiera stabilną postać witaminy C Ascorbyl Tetraisopalmitate, więc to ona pewnie tak działa, ale przyznaję, że żaden inny produkt z tym składnikiem aktywnym nie daje mi aż takiego efektu. No kocham, moja wielka miłość.

I na koniec odkrycie już z bardziej końcówki roku, bo pojawił się na rynku bodajże jesienią, ale polubiłam go od pierwszego użycia. Mowa o kremie Skin dopamine z SPF 50 od Faceboom. To chyba pierwszy krem z SPF, którego używam z taką przyjemnością, bo zachowuje się jak zwykły nawilżający krem. Szybko się wchłania, pięknie pachnie, dobrze się rozprowadza. Jedyny minus, że na tłustej skórze się dość mocno wyświeca (zawsze można przypudrować), więc jeśli Faceboom będzie to czytać, to bardzo proszę o również ciut bardziej matową wersję :) 


Na koniec produkt do ust i również wielki ulubieniec, do którego regularnie wracam, czyli Lip Lip Hooray z Resibo. Używam go jedynie na noc, bo jednak takie słoiczki są mało higieniczne, ale jako balsam nocny sprawdza się świetnie. Ma cudowną konsystencję, łatwo go wydobyć z opakowania. Zostawia delikatną warstwę na ustach, ale nie jest zbyt tłusty. No i przede wszystkim dobrze nawilża.


I to już wszyscy ulubieńcy pielęgnacyjni zeszłego roku, a może nawet i kilku lat, bo do tych kosmetyków wracam regularnie. Dajcie znać, czy znacie któryś z nich i napiszcie proszę w komentarzu, jakie produkty na Was zrobiły szczególne wrażenie w 2022 roku. 

Pozdrawiam serdecznie!
Kasia

stycznia 02, 2023

Ulubieńcy 2022r. | Makijaż

Ojej, jak dawno mnie tu nie było 🙈 Nie wiem, czy wrócę tu na stałe, bo prawda jest taka, że testuję naprawdę mało kosmetyków. Stwierdziłam jednak, że ulubieńcy całego roku zasługują na to, żeby ich tu pokazać. Jestem ciekawa, czy ktoś tutaj jeszcze zagląda. Jeśli tak, to odezwijcie się proszę w komentarzu :)


twarz


Nadal moją wielką miłością są podkłady mineralne, a zwłaszcza ten z Pixie Cosmetics. Niestety firma już nie istnieje, więc jak skończę zapasy, przyjdzie mi szukać nowego ulubieńca w tej kategorii. W 2022r. testowałam też kilka podkładów płynnych i kremów BB. Najbardziej przypadł mi do gustu podkład Real Skin Foundation od NAM. Zawiera 90% składników pochodzenia naturalnego, więc jak dla mnie ok. Mam go w odcieniu 01C Swan, który okazał się odcieniem mojej skóry. Jest jasny i neutralny. Pasuje nawet takiemu bladzioszkowi jak ja :) Podkład wygląda bardzo naturalnie. Stapia się ze skórą, a przy okazji delikatnie ją wygładza. Nie podkreśla też rozszerzonych porów. Producent dedykuje podkład cerze tłustej, mieszanej. Tutaj akurat średnio mogę się z tym zgodzić, bo u mnie wyświeca się dość szybko, ale nie używam ostatnio mocno matujących pudrów. Trwałość to jego największy minus, ale do codziennych makijaży, które nie muszą wytrzymać 12 godzin, bardzo chętnie po niego sięgam. Polecam Wam spróbować, jeśli szukacie takiego klasycznego, kremowego i fajnie nawilżającego podkładu z niezłym składem oraz w przystępnej cenie (warto czekać na promocje, bo wtedy można go dostać za ok. 30 zł).

W 2022 roku odkryłam absolutnie cudowny korektor, który idealnie zastępuje mi Magic Concealer od Heleny Rubinstein, a jest z 10 razy tańszy. Mowa o SkinLovin' Sensitive Concealer od Essence. Mam go w odcieniu 10 Light, który świetnie neutralizuje moje cienie pod oczami (nie lubię zbyt jasnych korektorów, dlatego nie wybrałam najjaśniejszego). Ma bardzo przyzwoity skład, więc tym bardziej Wam go polecam. To perełka, którą zdecydowanie warto przetestować, jeśli lubicie średnie krycie i bardzo naturalnie wyglądający korektor pod oczami.


Jeśli chodzi o konturowanie, to tutaj również znalazłam tanią perełkę z drogerii. Oj jak mi brakowało ostatnio chłodnego bronzera do konturowania, który nie będzie robił plam i wypadał pomarańczowo. Skusiłam się na paletę trio face palette marki Colour Junika (dostępna w Kontigo) w odcieniu Ice Princess, bo była po 15 zł, a składowo nie wyglądała źle. To był strzał w dziesiątkę, bo całej trójki używam z wielką przyjemnością. Bronzer jest idealnie chłodny, róż również ma piękny kolor i delikatnie błyszczące wykończenie, a rozświetlacz nie przyciemnia mojej cery. Tworzy ładną taflę, ale zawiera również maluteńkie drobinki, które pięknie się mienią w sztucznym świetle. 


W zeszłym roku najchętniej sięgałam po puder jęczmienny od Paese. Jest bardzo drobno zmielony, pięknie wygładza skórę i nie przyciemnia makijażu. Do tego utrwala na kilka godzin, ale przy tym nie wygląda ciężko i dobrze dogaduje się z wieloma podkładami.

Polubiłam się również z różem mineralnym z Paese. Zazwyczaj sięgam po róże prasowane, ale ten wyjątkowo mi przypadł do gustu. Odcień 302C Mallow to matowy róż, który daje efekt zdrowego rumieńca. Jest mocno napigmentowany i można z nim przesadzić, więc trzeba uważać z ilością, ale szybko da się nauczyć pracy z takim produktem. Pamiętajcie, że trzeba go mocno wpracować w pędzel, żeby pigment się równomiernie rozłożył i żeby nie narobić sobie plam :)


Oczy i usta


Ech, kiedyś uwielbiałam malować oczy, testować nowe palety itp. Niestety moja choroba oczu sprawiła, że sięgam po te kosmetyki dużo rzadziej :( Mam nadzieję, że moje oczy się kiedyś uspokoją i będę mogła się czasem pomalować. Jeśli jednak mam ochotę na makijaż oczu albo po prostu mam jakąś wyjątkową okazję, to używam bardzo delikatnych kosmetyków, nie robię już mocnych makijaży, które ciężko zmyć. 
Kupiłam sobie paletę cieni Urban Decay Naked Sin, która ma cudowną kolorystykę i przyzwoity skład. Idealnie sprawdza się do dziennych makijaży. Kupiłam ją na Zalando. Widziałam, że teraz jest w jeszcze lepszej cenie, jakby Wam się spodobała :)
Jeśli chodzi o tusz, to najlepszym tuszem na rynku z naturalnym składem jest Rimmel Kind&Free. Świetnie rozdziela rzęsy, nie skleja ich. Jest też maksymalnie trwały. Już dawno nie miałam maskary, która by się nawet minimalnie nie osypywała albo odbijała na powiece po kilku godzinach. Serio, to mój najlepszy tusz ever, polecam wypróbować.

No i usta. Pamiętam, jak kiedyś miałam milion szminek we wszystkich możliwych odcieniach. Teraz mam ich kilka. Większość to nudziaki, w nich czuję się najlepiej. Na co dzień najchętniej sięgam po coś nawilżającego. Najfajniejszą pomadką jest wg mnie Shine Bomb od Catrice w odcieniu 040 Secret Crush. Ma półtransparentne wykończenie, bardzo dobrze nawilża. Odkąd ją mam, zawsze jest ze mną w mojej torebce.


Swatche


Od lewej: podkład NAM, korektor Essence, róż mineralny Paese

Od lewej: paleta Colour Junika i pomadka Catrice

paleta Urban Decay Naked Sin

I to już wszyscy ulubieńcy 2022 roku. Jestem ciekawa, czy znacie któryś z nich. Piszcie koniecznie, co Was zachwyciło w zeszłym roku :) 
Życzę Wam wszystkiego najlepszego w nowym roku. Oby było zdrowie i (s)pokój, resztę się jakoś ogarnie :)

Pozdrawiam serdecznie,
Kasia

lutego 08, 2022

Ulubieńcy 2021r. | Naturalna kolorówka

Hej!

Dawno mnie tu nie było. Jakoś straciłam zapał do pisania. Pewnie przez to, że testuję dużo mniej kosmetyków. Jednak mimo to oczywiście wyróżniłam produkty, po które sięgałam najchętniej w 2021 roku. Pokazałam je już na moim instagramie, na który Was serdecznie zapraszam i stwierdziłam, że w tej samej formie wrzucę je również tutaj. Zapraszam :)


TWARZ



OCZY



USTA



Dajcie koniecznie znać, jakie są Wasze ulubione kosmetyki zeszłego roku i czy znacie któregoś z moich ulubieńców :)

Buziaki!
Kasia

grudnia 31, 2020

Ulubieńcy 2020r. | Pielęgnacja

Hej!

Po ulubieńcach makijażowych przyszedł czas na tych pielęgnacyjnych. Chciałabym pokazać Wam kosmetyki, które szczególnie zapadły mi w pamięć w 2020 roku. Zapraszam do dalszej części wpisu :)


Oczyszczanie twarzy i demakijaż


To był rok pianek do twarzy. Serio, dawno mi się coś tak dobrze nie sprawdzało. Na zdjęciu widzicie Nagietkową piankę myjącą z Sylveco, ale polecam wszystkie, których używałam, czyli jeszcze FaceBoom, WaterMellow i Ecolab do cery tłustej. Pianki są niezwykle delikatne. Nie dają żadnego uczucia ściągnięcia, co oznacza, że nie naruszają bariery hydrolipidowej skóry. Bardzo Wam polecam, jeśli jeszcze nie używaliście.

Mój drugi hit tego roku to Hipoalergiczny Płyn Micelarny z Only Eco. To chyba najlepszy płyn micelarny, jakiego używałam w życiu. Stosuję go co prawda głównie do demakijażu oczu, ale mając przesadnie wrażliwe oczy, ten płyn ani razu mi ich nie podrażnił. Produkt ten był dostępny na początku roku w Lidlu, więc zrobiłam sobie zapas. Na opakowaniu jest napisane, że to edycja limitowana, ale można go jeszcze dorwać w internecie m.in. na stronie producenta


Kremy


Moim numerem jeden w kategorii krem do twarzy zdecydowanie był Lekki krem nawilżający z Resibo. To moje drugie opakowanie, a w zapasie czeka już trzecie. Jest absolutnie cudowny dla cery tłustej zarówno na dzień, jak i na noc. Daje odpowiednią dawkę nawilżenia bez przeciążenia skóry. Świetnie sprawdza się również pod makijaż. Po prostu ideał. 

Pod oczy z kolei upodobałam sobie Krem pod oczy z Biolaven. Ma fajną, niezbyt rzadką konsystencję i dobrze nawilża okolicę pod oczami. Nie mam jakoś mocno przesuszonej tej strefy, ale nakładając go wieczorem, zauważyłam, że rano skóra była naprawdę porządnie nawilżona. Do tego nie kosztuje dużo, ma piękny skład, czego chcieć więcej. Na zdjęciu widzicie moje drugie opakowanie, a to chyba najlepsza rekomendacja :)


Serum


W 2020r. wróciłam do olejów w pielęgnacji twarzy. Długi czas ich nie stosowałam. Zdecydowanie najbardziej polubiłam się z Olejową ampułką - Normalizacja wydzielania sebum marki Och Natura. Muszę przyznać, że skład zrobił na mnie duże wrażenie. Jest prosty, a jednocześnie bardzo bogaty. Serum zawiera olej z czarnuszki, a do tego mnóstwo wyciągów roślinnych, m.in. z krwawnika pospolitego, liści i kory brzozy, bluszczu pospolitego, rozmarynu. Serum używam 2 razy w tygodniu i zauważyłam, że cera jest w naprawdę niezłym stanie. Dobrze ujednolica jej koloryt. Mam wrażenie, że pory się również trochę zmniejszyły. Polecam to serum zwłaszcza dla osób, które chciałyby wdrożyć do swojej pielęgnacji oleje, ale nie wiedzą, od czego zacząć. Ten produkt dla cery tłustej i mieszanej będzie idealny. 


Usta


Odkąd mam balsam do ust Lip Lip Hooray z Resibo, wszystkie inne poszły w odstawkę. Uwielbiam to gęste masełko. Ma delikatny zapach, fajnie się rozprowadza i przede wszystkim cudownie nawilża usta. W tym roku w ogóle nie mam problemu z suchymi skórkami. Przez słoiczek używam go jedynie na noc, ale to mi wystarcza, ponieważ balsam w nocy świetnie mi te usta regeneruje. Jest dosyć drogie, ale bardzo wydajne. 


Włosy


To był obfity rok, jeśli chodzi o produkty do włosów, ale tak naprawdę zachwyciły mnie dwa. Pierwszy z nich to szampon Damaged Hair z Insight, który jest dość mocny, ale mojej skórze głowy na szczęście to nie przeszkadza. Szampon świetnie się pieni, bardzo dobrze oczyszcza włosy i zazwyczaj, jak go zastosuję, mam Good Hair Day. 
Drugi kosmetyk to Gliss Maska nawilżająca 4w1 od Schwarzkopf. Na opakowaniu napisane jest, że ma 96% składników pochodzenia naturalnego, ale nie ma idealnego składu, ponieważ pod koniec znajdziemy w nim nawet silikon. Mimo to maska ma cudowną konsystencję, zapach, a moje włosy ją po prostu uwielbiają. Ma proteiny, więc nie używam jej co mycie, chociaż mam wrażenie, że moim włosom proteiny jakoś szczególnie nie szkodzą. Mimo to nie chcę z nimi przesadzić. Do tego można ją dostać w drogeriach, a na promocji kosztuje chyba jakieś 13 zł (normalnie 20). 


I to już wszystko na dzisiaj. Jestem bardzo ciekawa Waszych tegorocznych ulubieńców. Piszcie w komentarzach :)

Przy okazji chciałabym Wam życzyć, żeby ten nadchodzący rok był dla nas wszystkich łaskawszy. 

Buziaki!
Kasia

grudnia 28, 2020

Ulubieńcy 2020r. | Naturalna kolorówka

Hej!

Zbliża się koniec roku, więc stwierdziłam, że koniecznie muszę przygotować dla Was zestawienie najlepszych kosmetyków 2020r. Będzie tu sporo produktów, o których pewnie wcale na blogu nie wspominałam, ale zapewniam, że są to perełeczki, po które sięgałam najchętniej. Nie chciałam się powtarzać, więc podkład oraz bronzer z zeszłorocznych ulubieńców się tu nie pojawił, ale nadal używam ich z przyjemnością. Jeśli jesteście ciekawi, co najbardziej mnie zachwyciło w 2020 roku, to koniecznie czytajcie dalej :)


Twarz


Oprócz podkładów, o których wspominałam już nie raz na blogu, bardzo polubiłam się z nowością AA Go Green, czyli Antybakteryjnym nawilżającym podkładem wygładzającym z selerem. Pięknie kryje i nie sprawia żadnych problemów przy aplikacji. Ma świetliste wykończenie, ale całkiem długo się utrzymuje. Do tego oczywiście ma wzorowy skład i jest dostępny w drogeriach, za to duży plus. Odcień Jasny mógłby być dla mnie ciut jaśniejszy, ale po pierwsze dość dobrze się dopasowuje do kolorytu cery, a po drugie odrobinę go rozjaśniam białym pudrem prasowanym Drama Matte od Neve Cosmetics. Razem tworzą duet idealny dla mojej tłustej skóry. 
Jeśli chodzi o korektor, to moim odkryciem tego roku jest Just Free Skin od Bell Hypoallergenic. Ma bardzo fajną, lekką formułę, ale przy tym naprawdę nieźle kryje. Pięknie wygląda pod oczami. Jedynie zmieniłabym opakowanie, ponieważ ta pipeta średnio się sprawdza. Mój ulubiony odcień to 02. 


Moim ulubionym różem stał się róż nr 68 z Couleur Caramel w pięknym drewnianym opakowaniu. Może się on wydawać dość ciemny, ale nakładam go bardzo delikatnie i nawet na mojej jasnej cerze wygląda ładnie. Ma delikatnie rozświetlające wykończenie i idealny brzoskwiniowy kolor, który ożywia cały makijaż.
Kosmetyk, od którego jestem już chyba uzależniona i bez którego nie wyobrażam sobie mojej toaletki, to prasowany rozświetlacz z Felicea nr 142. W opakowaniu wygląda bardzo niepozornie, ale na skórze pokazuje, co potrafi. To jeden z mocniejszych rozświetlaczy, jakie mam, ale da się stopniować jego intensywność. Daje efekt mokrej skóry. Do tego ma cudowny szampański kolor, który świetnie sprawdzi się dla bladziochów. Uwielbiam i bardzo polecam.

Od lewej: podkład AA Go Green Jasny, korektor Bell Just Free Skin nr 02, rozświetlacz Felicea nr 142, róż Couleur Caramel nr 68

Oczy & Brwi


W tym roku odkryłam, że cienie marki Viseart mają naprawdę ładne składy. Skusiłam się więc na dwie palety, z czego najbardziej przypadła mi do gustu wersja Paris EDIT. Ma śliczne kolory, dobrą pigmentację, którą da się budować. Cienie dobrze się ze sobą łączą. Co prawda nie wiem, czy fanki mega mocnej pigmentacji byłyby zadowolone, ale dla mnie te cienie są bardzo fajne. Zwłaszcza do codziennego makijażu.


Dopełnieniem moich makijaży w ostatnim czasie jest kreska przy linii rzęs, którą wykonuję kredką Neve Cosmetics w odcieniu Distortion. Jest to odcień bordowy, czyli dosyć nietypowy, ale ja go uwielbiam. Pięknie podkreśla niebieską tęczówkę. 

Ostatni produkt w tej kategorii to żel do brwi marki Nude By Nature. Długo szukałam naturalnego żelu do brwi i w końcu znalazłam. Ten żel ma najmniejszą szczoteczkę, jaką kiedykolwiek widziałam. Jest bardzo precyzyjna, można dokładnie wyczesać nią każdy włosek. Świetnie utrwala brwi i jestem z niego naprawdę zadowolona.


Usta


Zdecydowanie najczęściej sięgałam po szminkę nr 28 z Felicea, która pasuje do większości makijaży. To piękny odcień mauve. Do niej idealnie pasuje mi konturówka puroBIO nr 08, która ma niemalże identyczny kolor. 


Dopełnieniem tego duetu jest błyszczyk Lily Lolo w odcieniu Damson Dusk. Błyszczyk nie klei się, delikatnie barwi usta. Co więcej, pięknie pachnie (czekoladą) i świetnie nawilża. Uwielbiam go stosować w minimalistycznym makijażu.

Od lewej: pomadka Felicea nr 28, konturówka PuroBIO nr 08, błyszczyk Lily Lolo Damson Dusk, kredka do oczu Neve Cosmetics Distortion


Tak się prezentują kosmetyki, po które najchętniej sięgałam w 2020 roku. Jestem ciekawa, czy znacie któryś z nich i jak się u Was sprawdził. Piszcie też proszę, co Was najbardziej zachwyciło w mijającym roku. 

Do następnego!
Kasia

stycznia 06, 2020

Ulubieńcy 2019r. | Kolorówka

Dzień dobry!

Wiem, nie było mnie tutaj bardzo długo i jestem ciekawa, czy ktoś w ogóle mojego bloga pamięta. Po cichu mam nadzieję, że tak, ponieważ trochę się za blogiem stęskniłam. Niestety praca i szkoła robią swoje i ciężko mi było znaleźć wolną chwilę chociażby na zrobienie zdjęć, ale może w tym roku mi się uda pojawiać tutaj częściej. Trzymajcie kciuki! Dzisiaj przygotowałam dla Was ulubieńców zeszłego roku. Starałam się wybrać takie produkty, o których jeszcze nie mówiłam, więc mam nadzieję, że będzie ciekawie. Zapraszam :)


Zacznę od kosmetyku, który zasilił moje zbiory niedawno, ale zrobił tak ogromne wrażenie, że absolutnie nie wyobrażam sobie bez niego tych ulubieńców i śmiało mogę go nazwać odkryciem 2019r. Mowa o podkładzie naturalnym marki Felicea. Na taki produkt czekałam. Po pierwsze ma cudowny kolor (mam jaśniejszy 131), który jest jaśniutki, neutralny, nie ciemnieje i mam wrażenie, że został stworzony dla mnie. Poza tym pięknie kryje, długo się utrzymuje. Jest dosyć gęsty i zastyga do matu, więc nie wiem, jak się sprawdzi na cerach suchych, ale dla tłustych - IDEAŁ.

W czerwcu 2019r. pisałam o bronzerze Feerie Celeste i wtedy byłam średnio z niego zadowolona, a teraz używam praktycznie tylko jego. Dokupiłam też nowy odcień 101 Butterfly Beige, który jest zdecydowanie bardziej neutralny niż 100, ale oba bardzo lubię i polecam. Przy okazji chciałabym Wam pokazać najlepszy wg mnie pędzel do bronzera, czyli Hakuro H58. Przepięknie rozciera produkty, nie robi żadnych plam i mam wrażenie, że pracuje się nim łatwiej niż pędzlami z włosia naturalnego. 


Ostatni kosmetyk do twarzy to rozświetlacz z Annabelle Minerals w odcieniu Diamond Glow. Uwielbiam go, ma bardzo neutralny odcień. Pięknie odbija światło i można stopniować jego intensywność. Było mi ciężko go uchwycić na zdjęciu i właściwie mi się to nie udało, więc musicie mi wierzyć na słowo, że jest cudny :)


W kategorii Oczy mam Wam do pokazania dwa kosmetyki. Pierwszy z nich to paletka cieni Sweet Harmony z Affect. To idealna paleta na co dzień. Maty są dobrze napigmentowane, ale nie przesadnie, przez co dobrze się nimi pracuje, bo da się je budować. Jedynie dwa błyszczące cienie są dla mnie za bardzo drobinkowe. Szczerze mówiąc, w dziennym makijażu wolę cienie o innej konsystencji, mniej błyszczące. Poza tym nie mam się do czego przyczepić i bardzo Wam tę paletę polecam :)


Rok 2019 był to rok maskar naturalnych z Couleur Caramel. Na zdjęciu widzicie wersję Revolution, ale ogólnie uważam, że tusze tej marki są świetne i zachęcam Was do wypróbowania. Mają piękne, naturalne składy i do tego naprawdę robią robotę. Wydłużają, rozdzielają, pogrubiają rzęsy i nie osypują się. Są dosyć drogie, ale uważam, że w dobry skład zawsze warto zainwestować.

Kochani, i to już wszystko na dzisiaj. Dajcie znać, jeśli tu jeszcze czasem zaglądacie. Piszcie o Waszych ulubieńcach w komentarzach. Życzę Wam dużo szczęścia w Nowym Roku.

Buziaki!
Kasia

stycznia 01, 2018

Ulubieńcy 2017 roku

To nie był najlepszy rok mojego życia, ale jestem szczęśliwa, że zakończyłam go w dobrym nastroju, z nadzieją, że nowy rok przyniesie sporo zmian i że spełnią się w końcu moje plany i marzenia. Życzę sobie i Wam, żeby rok 2018 upłynął w zdrowiu, bez szpitali, chorób i tego typu innych przykrych zdarzeń. Mimo że prywatnie rok był taki sobie, cieszę się, że cały czas prowadzę bloga i jeszcze mi się nie znudziło ;) W 2017 roku testowałam mnóstwo ciekawych kosmetyków, a o tych najlepszych, które szczególnie skradły moje serce, opowiem Wam w dalszej części wpisu. Zapraszam serdecznie :)

ulubieńcy-2017-roku

stycznia 20, 2017

Ulubieńcy 2016 r.
Pielęgnacja

Wiem, wiem, mamy już prawie koniec stycznia, a ja dopiero wrzucam drugą część ulubieńców zeszłego roku. Jakoś nie mogę się ostatnio ogarnąć, wybaczcie :) Ponoć lepiej późno niż wcale, więc zapraszam Was w końcu na pielęgnacyjne odkrycia 2016 roku!

TOP