Nowość z essence - kremowy rozświetlacz soo glow! - pierwsze wrażenie

Hej!

Od jakiegoś czasu marzył mi się kremowy rozświetlacz, który dawałby efekt mokrej, nawilżonej skóry. Czaiłam się długo na Cream Color Base w odcieniu Pearl z MAC, ale jakoś nie mogłam się zdecydować. Może i dobrze, bo essence odpowiedziało na moją potrzebę i wypuściło taki właśnie rozświetlacz o nazwie soo glow! Jeśli jesteście ciekawi, co to za produkt, to czytajcie dalej :-)

Do wyboru mamy dwa odcienie - 10 look on the bright side oraz 20 bright up your life. Ja zdecydowałam się na ten pierwszy, złoty. Drugi jest bardziej różowy. Produkt ma 4 gramy i jest ważny 12 miesięcy od pierwszego użycia. Otrzymujemy go w plastikowym opakowaniu, chyba dość charakterystycznym dla essence. 

Konsystencja jest dość ciekawa, na początku bardzo kremowa, bo roztarciu staje się zupełnie sucha, pudrowa. Rozświetlacz daje efekt tafli, nie zawiera drobinek. Pigmentacja jest dobra i zdecydowanie można sobie nim zrobić krzywdę. Trzeba zatem uważać i dobrze go rozetrzeć. 

Aplikacja takiego produktu jest bardzo łatwa. Wystarczy nabrać trochę na opuszki palców i dokładnie wklepać na szczyt kości policzkowych. 

Cena jest bardzo przyjemna i wynosi ok. 12 zł. Jeśli chodzi o dostępność, to nie widziałam jeszcze go w szafach essence, ale pewnie niedługo się pojawi. Ja kupiłam go w Mintishop.

W porównaniu do Mary Lou z The Balm rozświetlacz z essence jest zdecydowanie jaśniejszy. Mary jest bardziej szampańska.

Po lewej essence, po prawej The Balm

Podsumowując, moje pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Rozświetlacz daje przepiękny efekt tafli, ma ładny kolor, aplikacja jest bardzo prosta, a cena jest naprawdę niska, więc czego chcieć więcej? :-)

Dajcie znać, czy miałyście do czynienia z tym produktem!

Do następnego,

Kasia :-)