Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ezebra. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ezebra. Pokaż wszystkie posty

marca 10, 2019

Nacomi & Fit Lovers | Balsam antycellulitowy Gorzka czekolada z pomarańczą

Hej!

Bardzo rzadko na moim blogu pojawiają się balsamy do ciała, ponieważ trochę muszę się zmuszać, żeby ich używać. Najchętniej stosuję te antycellulitowe, ponieważ borykam się z tym problemem, ale też chcę, żeby moja skóra była jak najdłużej jędrna. Dzisiaj pokażę Wam balsam jednej z moich ulubionych marek. Do przetestowania bardzo mocno zachęciła mnie nazwa - gorzka czekolada z pomarańczą brzmi bosko, prawda? Ale jak jest w rzeczywistości, czy warto po niego sięgnąć? Tego dowiecie się w dalszej części wpisu, zapraszam :)


Balsam antycellulitowy Gorzka czekolada z pomarańczą marki Nacomi powstał we współpracy z Youtuberami Fit Lovers. Zamknięty jest on w tubie o pojemności 200 ml. Przyznaję, że szata graficzna średnio do mnie przemawia i nie wiem, czy zwróciłabym na nią uwagę w sklepie, ale to przecież tylko kwestia gustu. A Wam się podoba?

Dla mnie jednak zawsze ważniejszy jest sam kosmetyk. Marka Nacomi jak zawsze zadbała o piękny, naturalny skład. W balsamie znajdziemy mnóstwo odżywczych składników, jak np. olej makadamia, masło shea, masło kakaowe. Producent zapewnia nas, że ekstrakt z alg morskich oraz wyciąg z bluszczu pospolitego sprawią, że skóra odzyska jędrność, a kofeina wykaże działanie antycellulitowe. Niestety znajduje się ona dosyć daleko w składzie, więc na cuda bym nie liczyła ;)


Przyznajcie, że patrząc na nazwę, spodziewalibyście się oszałamiającego zapachu? Niestety rozczaruję Was, mnie on zupełnie nie powalił. Wyczuwam odrobinę pomarańczę, czekolady w ogóle, ale całość jest jakaś taka sztuczna. Szkoda, bo mogłoby być to coś szałowego, a jest meeh. 

Jeśli chodzi o konsystencję, to jest w sam raz - nie za gęsta, nie za rzadka. Balsam na pierwszy rzut oka dobrze się rozprowadza, ale niestety na większej powierzchni smuży. Zauważyłam jednak, że wiele produktów naturalnych wykazuje taką cechę. Mnie to trochę przeszkadza, bo trzeba poczekać kilka minut, aż się wchłonie. 

Co do działania, to zaznaczam od razu, że nie wierzę w mocne działanie antycellulitowe kosmetyku i w tym przypadku również nic takiego u siebie nie zauważyłam, a balsam stosowałam regularnie przez dłuższy czas. Natomiast na pewno ładnie odżywia skórę, a dzięki temu automatycznie robi się ona ciut jędrniejsza. Poza tym to smużenie, o którym pisałam powyżej, może w tym wypadku wyjść na plus, ponieważ musimy poświęcić więcej czasu na masaż skóry. 


Podsumowując, traktowałabym ten balsam po prostu jako zwykły mocno odżywczy produkt do ciała. Niestety nie spodobał mi się zapach i wolę jak tego typu kosmetyki szybciej się wchłaniają, więc raczej nie wrócę do niego ponownie. Jest to dla mnie taki klasyczny średniaczek.

Balsam przywędrował do mnie z drogerii ezebra.pl. Aktualnie nie jest dostępny, ale na pewno jeszcze się pojawi :)

Napiszcie koniecznie, czy używaliście tego balsamu (albo jakiegoś kosmetyku z tej serii), a jeśli tak, to jak się u Was sprawdził. Jestem ciekawa, czy mamy podobne odczucia.

Do następnego!
Kasia

grudnia 12, 2018

W7 Delicious & Maybelline Total Temptation
Recenzja + makijaż


Nowości marki W7 obserwuję od dłuższego czasu i miałam wielką ochotę, żeby coś przetestować. Jak pewnie wiecie, firma wzoruje się na drogich kosmetykach. Paletka, którą Wam dzisiaj pokażę, jest mniej więcej 10 razy tańsza od oryginału, więc przyznaję, że bardzo mnie ciekawiło, czy chociaż w małym stopniu będzie tak dobra. Przy okazji opowiem Wam również trochę o tuszu Total Temptation z Maybelline. Zapraszam do dalszej części wpisu :)


Paleta przychodzi do nas w ładnym tekturowym opakowaniu z lusterkiem. Zawiera dwustronny syntetyczny pędzelek, którego nie używałam, ale wydaje się bardziej miękki od tego dołączonego do palety Anastasii. 
Kolory w palecie są identyczne jak w Modern Renaissance. Mamy kilka neutralnych, jasnych odcieni, kilka bardziej nasyconych oraz trzy cienie błyszczące. Osobiście lubię takie kolory, chociaż pomarańcze i mocne róże mnie już trochę nudzą i ostatnimi czasy sięgam po inne odcienie. Niemniej jednak paleta mi się podoba. Zobaczcie, jak się prezentuje w środku.


Pigmentacja na pierwszy rzut oka wydaje się spoko, chociaż moim zdaniem cienie ciężko się przenoszą na skórę, większość pigmentu zostaje na palcu/pędzlu. Nie da się ich za mocno zbudować ani też nie chcą się do siebie kleić. Najlepszym sposobem na nie jest nakładanie ich na mokrą, nieprzypudrowaną bazę. Wtedy osiągniemy maksimum pigmentacji tych cieni. Cienie błyszczące przenoszą się dosyć ładnie, chociaż najlepiej aplikować je palcem, również na mokrą bazę. Na zdjęciu z makijażem zobaczycie maksimum, które udało mi się z tych cieni wydobyć. 
Jeśli chodzi o jakość cieni, to nie zauważyłam, żeby tworzyły plamy. Rozcierają się całkiem nieźle. 


Moja recenzja może wydawać się niezbyt pochlebna, ale wierzcie mi, że nie jest to najgorsza paleta, z jaką miałam do czynienia i da się z niej coś tam wykrzesać. Na pewno po przetestowaniu ogromnej ilości cieni jestem w tym temacie już bardzo wybredna i mało które cienie naprawdę mi się podobają i chętnie po nie sięgam. Tę paletę w szczególności polecałabym dla osób początkujących, które chcą zobaczyć, jak się czują w takiej kolorystyce. Na pewno przygodę z tak trudnymi odcieniami warto zacząć od średniej pigmentacji, żeby od razu się do nich nie zrazić. 

Na zdjęciu z makijażem możecie zobaczyć również, jaki efekt daje maskara Total Temptation z Maybelline. Uważam, że ma ona prześliczne opakowanie - bardzo w moim guście. Do tego posiada klasyczną szczoteczkę i jeżeli jesteście fankami takich szczoteczek, to na pewno się z nią polubicie. Maskara ma fajną konsystencję, nie trzeba czekać kilku tygodni, żeby podeschła. Od razu pracuje się nią dobrze i nie skleja rzęs. Moim zdaniem jednak jest to tusz bardziej pogrubiający niż wydłużający. Jeśli oczekujecie efektu mocnego wydłużenia rzęs, to możecie czuć się zawiedzione. 


W powyższym makijażu podkreśliłam brwi kredką z Wibo, o której pisałam TUTAJ. Myślę, że prezentuje się naprawdę dobrze.

Paletka kosztuje 22,99 zł, a tusz 17,69 zł. Oba kosmetyki możecie dostać w drogerii internetowej ezebra.pl, z której do mnie przywędrowały. 

Podsumowując, oba produkty zrobiły na mnie dobre wrażenie, chociaż po paletkę pewnie nie będę sięgać zbyt często. Najbardziej nie podoba mi się w niej to, że cienie nie chcą się budować. Za plus traktuję fakt, że się dobrze rozcierają. Makijaż, który widzicie na zdjęciu, naprawdę mi się podoba. Jeśli chodzi o tusz, to nie mam mu nic do zarzucenia. Moje rzęsy bardzo się lubią z klasycznymi szczoteczkami i również tak jest w tym przypadku.

Dajcie znać koniecznie, czy znacie któryś z tych kosmetyków i jak się u Was sprawdził.

Buziaki!
Kasia



*** Wpis powstał we współpracy z drogerią ezebra, ale moja opinia na temat produktów jest w 100% szczera.***


listopada 19, 2018

Wibo - kredka do brwi Feather Brow Creator


Makijaż brwi nie należy do moich ulubionych czynności, chociaż muszę przyznać, że trening czyni mistrza i obecnie uważam, że wychodzi mi to całkiem nieźle. Najchętniej sięgam po kredki do brwi, ponieważ pracuje się nimi najszybciej. Jakiś czas temu usłyszałam dobre opinie na temat kredki Feather Brow Creator z Wibo i zapragnęłam ją przetestować. Wiem, że jest ona łatwo dostępna, ale jakoś zawsze zapominałam ją kupić, a dzięki drogerii ezebra mam możliwość, żeby ją wypróbować. Jeśli jesteście ciekawi, czy się z nią polubiłam, to koniecznie czytajcie dalej :)


Tego typu kredki są teraz bardzo popularne. Uwielbiam w nich to, że z jednej strony mają szczoteczkę do wyczesywania brwi i że nie trzeba ich temperować. Mają cieniutki rysik, dzięki czemu można domalować pojedyncze włoski i makijaż brwi wygląda bardziej naturalnie. 


Czytałam opinie, że dla niektórych ta kredka jest za twarda, jednak ja nie widzę w niej takiego problemu. Dla mnie ma twardość idealną i maluje mi się nią przyjemnie i bezproblemowo. 

Do wyboru mamy tylko dwa kolory - soft i dark brown. Jak się pewnie domyślacie, zdecydowałam się na ten jaśniejszy i muszę powiedzieć, że jakimś cudem jest dla mnie idealny. To taki neutralny brąz, ani nie wychodzi jakoś przesadnie szaro, ani rudo. Myślę, że ciemniejszym blondynkom będzie pasował. 
Na zdjęciu poniżej porównałam go z odcieniem 105 Longstay Precise Browliner z Golden Rose i muszę powiedzieć, że wypadają niemal identycznie. 


Tak szczerze to jest to jedna z lepszych kredek, jakich używałam i nie rozstaję się z nią, odkąd ją mam. Jeśli jesteście posiadaczkami dosyć wąskich brwi i lubicie takie precyzyjne produkty, to polecam Wam ją wypróbować. Myślę, że się nie zawiedziecie. 

Kredka Feather Brow kosztuje 15,99 zł i możecie ją kupić w drogerii ezebra.pl

Jeśli chcielibyście zobaczyć, jak się prezentuje na moich brwiach, to zachęcam do obserwowania bloga. Już niedługo pojawi się wpis z makijażem, w którym brwi podkreślone zostały właśnie tą kredką. 

Napiszcie proszę, czy testowałyście tę kredkę i jak się u Was sprawdziła. 

Buziaki!
Kasia



*** Wpis powstał we współpracy z drogerią ezebra, ale moja opinia na temat produktu jest w 100% szczera.***

listopada 05, 2018

Maybelline - matowa szminka Super Stay Matte Ink
115 Founder


Szminki Maybelline Super Stay Matte Ink testuję już od dawna, odkąd tylko Maxineczka poleciła je na swoim kanale, ale niedawno na rynku pojawiło się sporo nowych odcieni i dzisiaj chciałabym pokazać Wam jeden z nich. A ponieważ na blogu chyba jeszcze o tych pomadkach nie wspominałam, więc przy okazji będzie to ich recenzja. Zapraszam do czytania dalej :)

maybelline-super-stay-matte-ink-115-founder

Opakowanie & Aplikator


Opakowanie jest proste, klasyczne, bez żadnych udziwnień. Duży plus za to, że mniej więcej odzwierciedla kolor, dzięki czemu wiemy, po jaki odcień sięgamy. To spore ułatwienie, gdy mamy ich więcej. Aplikator ma formę łezki, jest precyzyjny i łatwo można nim pomalować usta. 

maybelline-matowa-szminka-matte-ink

Kolor


Kolor 115 Founder nazwałabym kameleonem, ponieważ mam wrażenie, że w każdym świetle wygląda inaczej. Czasem wydaje mi się, że to po prostu odcień czerwonego wina, a czasami widzę w nim dużą dozę fioletu. Generalnie nazwałabym go idealnym burgundowym kolorem. W porównaniu np. ze szminką Golden Rose Liquid Matte Lipstick nr 30 jest bardziej zgaszony i mniej czerwony, co dobrze widać na zdjęciu poniżej. 

maybelline-115-gounder-golden-rose-30

Jak dla mnie kolor ten jest przepiękny i idealnie pasuje do jesiennej aury. Zobaczcie, jak prezentuje się na ustach.

maybelline-super-stay-matte-ink-115-founder

Formuła & Trwałość


Szminki Maybelline Super Stay Matte Ink mają płynną, ale lekko musową, plastyczną konsystencję. Po nałożeniu na usta mocno się kleją, ale to uczucie po jakimś czasie znika. Zastygają na mur beton, ale nie na taki suchy mat, delikatnie odbijają światło. 
Jeśli chodzi o trwałość, to tak jak już wspomniałam, pomadki te zastygają naprawdę mocno i ciężko je zmyć zwykłym płynem micelarnym. Trzeba użyć dwufazowego. Niestety na moich ustach nie są w stanie przetrwać nawet najmniejszego jedzenia (np. ciastka i kawy), zawsze się zjadają i robią taką charakterystyczną równą kreskę w połowie wargi. Mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi. Pocieszę Was natomiast, że bez problemu można je dołożyć i nie tworzy się ciastko. 

Cena & Dostępność


Polecam Wam kupować te szminki w internecie, bo są tam dużo tańsze niż stacjonarnie. W drogerii ezebra kosztują ok. 22 zł i właśnie stamtąd ta szminka do mnie przywędrowała.

Podsumowanie


Uważam, że jest to jedna z lepszych matowych szminek dostępnych na rynku. Trochę ją czuć, ale myślę, że to jak na nich wygląda, mocno to rekompensuje. Mimo że na moich ustach nie jest w stanie przetrwać posiłku (moje usta są dosyć kapryśne pod tym względem), to i tak uważam ją za bardzo trwałą szminkę i cieszę się, że bez problemu można ją poprawić. Ze swojej strony mogę Wam ją polecić :)

Dajcie znać, czy używaliście już tych szminek i jak się u Was sprawdziły? Jestem bardzo ciekawa :)

Buziaki!
Kasia


*** Wpis powstał we współpracy z drogerią ezebra, ale moja opinia na temat produktu jest w 100% szczera.***

października 18, 2015

TOP 3 - DROGERIE INTERNETOWE

Hej dziewczyny!

Zgodnie z małą tradycją co dwa tygodnie w niedzielne popołudnie wrzucamy z innymi blogerkami post na taki sam temat. Tym razem wybierzemy trzy ulubione drogerie (zarówno stacjonarne jak i online). Ja skupiłam się tylko i wyłącznie na drogeriach internetowych. Jeśli będziecie chciały, to zrobię również top 3 drogerii stacjonarnych, chociaż przyznaję szczerze, że wolę kupowanie online, ponieważ mam pewność, że kosmetyki są świeże i przede wszystkim nie były otwierane. Jeśli jesteście ciekawe, jakie drogerie wybrałam, zapraszam do czytania dalej :)


sierpnia 26, 2015

W7 - pomadka nawilżająca Fashion Nudes - odcień Vanilla
RECENZJA

Hej!

Znalezienie idealnej szminki w odcieniu nude nie należy do czynności najłatwiejszych. Dziś pokażę Wam szminkę firmy W7 z serii Fashion Nudes w odcieniu Vanilla. O tym, czy pasuje mi jej odcień i co sądzę o tym produkcie, dowiecie się w dalszej części posta. Zapraszam do czytania!


sierpnia 08, 2015

Lakier do paznokci
Astor Fashion Studio - nr 233 Velvet Rose

Witam Was bardzo serdecznie w ten upalny dzień!

Temperatury sięgają zenitu, a ja szykuję się powoli na krótki wyjazd :-) Postanowiłam więc pokazać Wam mój wakacyjny manicure. W roli głównej lakier z serii Fashion Studio nr 233 Velvet Rose firmy Astor. Kończę na tym mój krótki wstęp w obawie, że zaraz rozpłynę się przed komputerem, a Was zapraszam serdecznie do czytania dalej :-)

sierpnia 03, 2015

Marion SPA - biała glinka
RECENZJA

Jak przygotować maseczkę z glinki?

Hej!

Jakiś czas temu zainteresowałam się naturalną pielęgnacją. Sporo poczytałam na ten temat i bardzo zaciekawiły mnie maseczki z glinek. Do wyboru mamy ich naprawdę sporo, jest bowiem m.in. glinka biała, żółta, zielona, czerwona oraz różowa. Każda z nich przeznaczona jest do innego rodzaju cery i ma trochę inne działanie, choć generalnie zadaniem wszystkich jest odżywienie, oczyszczenie oraz wygładzenie skóry. Ja używam glinek w 100% naturalnych, w postaci proszku, choć na rynku są również dostępne maseczki gotowe. Jednak uważam, że przygotowanie takiej maseczki w domu to największa frajda. Dziś postanowiłam pokazać Wam wszystkie kroki przygotowania maseczki z glinki. Będę używać białej glinki firmy Marion, która jest idealnym rozwiązaniem, by taki produkt wypróbować na swojej skórze. Zapraszam do czytania dalej :-)



TOP