Pokazywanie postów oznaczonych etykietą błyszczyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą błyszczyk. Pokaż wszystkie posty

kwietnia 09, 2021

Omnia Botanica - nowa marka w Rossmannie
Czy warto się skusić?

Hej!

W Rossmannie pojawiło się ostatnio sporo nowych makijażowych marek. Najbardziej zaciekawiła mnie Omnia Botanica, ponieważ kosmetyki te mają naturalne składy. W dzisiejszym wpisie przyjrzymy im się bliżej i sprawdzimy, czy warto się tymi produktami zainteresować. Zapraszam :)

omnia-botanica-rossmann

W szafie Omnia Botanica do wyboru było sporo produktów z każdej kategorii oraz akcesoria (gąbeczki i pędzle). Na razie skusiłam na dwa z nich - puder oraz błyszczyk. Podobały mi się jeszcze palety cieni, ale nie mogłam zdecydować się na wersję kolorystyczną. Ciekawie wyglądały też produkty do twarzy, czyli róże, rozświetlacz i bronzer. Jeśli chcielibyście, żebym coś jeszcze przetestowała, to piszcie proszę w komentarzach, a z chęcią to dla Was zrobię :)

Kosmetyki w większości (oprócz tych do ust) mają piękne, tekturowe opakowania, zamykane gumką, więc nie otworzą się nam np. w torebce. Śmieszy mnie jedynie trochę błąd na opakowaniu pudru. Pamiętajmy, że puder matuje, a nie matowi ;)

Spójrzmy na skład:
Mica, Zea Mays Starch, Kaolin, Copernicia Cerifera Cera, Shea Butter Ethyl Esters, Ci 77891, Ricinus Communis Seed Oil, Macadamia Integrifolia/Tetraphylla Seed Oil, P-Anisic Acid, Magnolia Officinalis Bark Extract, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ci 77491, Ci 77492, Ci 77499, Alumina, Magnesium Oxide, Citric Acid

Muszę przyznać, że jest on bardzo ładny. Oprócz typowo matujących składników (np. skrobia kukurydziana czy kaolin), mamy również te bardziej odżywcze, jak np. olej makadamia.

omnia-botanica

Puder wybrałam w najjaśniejszym odcieniu, ale nie daje on mocnego koloru. Na szczęście nie przyciemnia mojej cery. Ma przyjemną, jedwabistą formułę. Przetestowałam go do utrwalenia korektora pod oczami i w tym celu średnio mi się spodobał. Miałam wrażenie, że wygląda dość ciężko. Z kolei na skórze twarzy prezentował się bardzo naturalnie.

Puder matuje skórę, ale jednocześnie ma satynowe wykończenie. Niestety na mojej tłustej cerze zaczyna się wyświecać już po ok. 3 godzinach, ale łatwo da się go dołożyć, nie tworzy się ciastko. Moim zdaniem będzie to świetny produkt do poprawek w ciągu dnia. Kosztuje 29,99 zł.

omniia_botanica

Drugi produkt, na który się zdecydowałam, to błyszczyk do ust. Spodobał mi się odcień 01, czyli przybrudzony róż. Idealny kolor dla mnie :)

Skład tutaj również mamy wzorowy:
Ricinus Communis Seed Oil, Soybean Glycerides, Shorea Robusta Resin, Helianthus Annuus Seed Oil, Silica, Butyrospermum Parkii Butter Unsaponifiables, Helianthus Annuus Seed Cera, C10-18 Triglycerides, CI 77891, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Mica, CI 77491, Rhus Verniciflua Peel Cera, CI 77492, Parfum, CI 77499, Ascorbyl Palmitate, CI 15850, Tocopherol, Geraniol, LImonene, Citric Acid

Muszę Wam przyznać, że ten produkt mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Przede wszystkim ma całkiem niezły pigment, przez co ze spokojem może zastąpić pomadkę. Do tego zupełnie się nie klei. Ma cudowną konsystencję i z chęcią przyjrzę się innym odcieniom. Kosztuje 24,99 zł.


Jak Wam się podobają te kosmetyki? Według mnie to kolejna ciekawa propozycja drogeryjna i jak będę w Rossmannie, to zerknę jeszcze do tej szafy. Chcielibyście, żebym coś jeszcze przetestowała? Dajcie znać!

Do następnego!
Kasia

maja 13, 2019

Golden Rose - błyszczyki Vinyl Gloss High Shine Lipgloss

Hej!

Wiem, dawno mnie tu nie było. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, chociaż tak naprawdę jestem pełna obaw, czy w ogóle ktoś tu jeszcze zagląda. Jeśli tak, to dajcie proszę znać w komentarzu :) Chciałabym Wam dzisiaj pokazać błyszczyki Vinyl Gloss z Golden Rose. Są na rynku od niedawna, więc myślę, że warto na ich temat co nieco opowiedzieć. Zapraszam do czytania dalej :)

golden-rose-vinyl-gloss

Błyszczyki mieszczą się w bardzo klasycznych opakowaniach, na których czerń gradientowo przechodzi w odcień błyszczyka. Jest to duże ułatwienie, bo wiemy, bo jaki kolor sięgamy (oczywiście, gdy mamy ich więcej). Zapach według mnie jest dosyć specyficzny. Niby owocowy, ale wyczuwam chemiczną nutę i myślę, że mogą się znaleźć osoby, którym nie przypadnie do gustu.
Aplikator jest spłaszczony z dwóch stron i bardzo łatwo się nim nakłada precyzyjnie produkt. 

golden-rose-vinyl-gloss

Błyszczyki mają baaardzo gęstą konsystencję, taką oblepiającą usta, co nie do końca mi się podoba. Czuć je przez to dość mocno na ustach. Wielkim plusem natomiast jest to, że mają genialną pigmentację. Wystarczy właściwie jedno pociągnięcie, żeby osiągnąć maksimum koloru, co przy tego typu produktach jest rzadkością. Nasuwa mi się taka myśl, że to trochę takie pomadki w płynie o bardzo błyszczącym wykończeniu.
Jak na tego typu nie zastygające produkty przystało, trwałość na pewno nie jest całodniowa, ale dzięki tej gęstej, lepiącej konsystencji nie ma też tragedii. Błyszczyki nie przetrwają jakiegoś większego jedzenia, ale zjadają się ładnie i bez problemu można je poprawić.


Do przetestowania otrzymałam 5 odcieni. Oto one:


02 - idealny neutralny nudziak

03 - ciut ciemniejszy, cieplejszy odcień od 02

04 - również bardzo naturalny odcień, ale mający w sobie więcej różu

06 - ciemniejszy od 04, na ustach wygląda bardziej wyraziście

10 - najciemniejszy z całej piątki, przybrudzona, nieco ceglana czerwień


Błyszczyki możecie dostać w cenie 19,90 zł na stronie goldenrose.pl.

Jeśli chodzi o mnie, to najbardziej lubię je nakładać w niewielkiej ilości. Wtedy tak tego obciążenia nie czuć. Najpierw obrysowuję usta kredką, a potem delikatnie wypełniam błyszczykiem. Moje ulubione kolory to 02 i 04, ale jestem ostatnio nudna w tym temacie. A Wam które kolory się najbardziej podobają? Testowałyście już te produkty? Jeśli tak, to koniecznie dajcie znać, jak się u Was sprawdziły, a jeśli nie, to piszcie proszę, czy Was kuszą. Lubicie takie błyszczące wykończenie?
Mam nadzieję, że będę się pojawiać tutaj chociaż ciut częściej, chociaż przede mną intensywny czas, więc zapraszam Was również na instagrama. Tam mnie trochę więcej :)

Buziaki!
Kasia

grudnia 07, 2018

Lily Lolo - naturalny błyszczyk
English Rose


Muszę się Wam przyznać, że ostatnio porzuciłam zupełnie matowe pomadki na rzecz tych kremowych oraz błyszczyków. Uwielbiam efekt rozświetlonej, świeżej skóry i błyszczące produkty do ust ten efekt pięknie podkreślają. Dzisiaj pokażę Wam jeden z moich ulubionych błyszczyków, czyli English Rose z Lily Lolo. Zapraszam do czytania dalej :)

lily-lolo-english-rose-błyszczyk

Błyszczyk zapakowany jest w bardzo klasyczne opakowanie. Ma również tradycyjny, mały aplikator, który nabiera niezbyt dużo produktu.
Wybrałam sobie odcień English Rose, czyli piękny, przybrudzony róż. Na ustach nie widać go zbyt mocno, ale błyszczy naprawdę ładnie. Ja mam bardzo jasne usta, czasem wręcz sine, więc nawet tak jasny kolor jest u mnie widoczny, ale jeśli macie mocniejszy pigment swoich ust, to będzie on u Was po prostu bezbarwny. Co ważne, nie zawiera drobinek. Dla mnie to duży plus.
Co też ciekawe, błyszczyk pachnie czekoladą. Myślę, że wielu osobom się ten zapach spodoba :)


Jak zawsze przy kosmetykach Lily Lolo ogromnym walorem jest skład. W tym przypadku opiera się on głównie na olejku jojoba oraz witaminie E, które świetnie nawilżają. I tutaj muszę przyznać, że jest to najlepiej nawilżający błyszczyk, jaki znam. Genialnie sprawdzi się u osób, które borykają się z przesuszonymi, spierzchniętymi ustami, zwłaszcza teraz, w okresie zimowym. Do tego ma nieklejącą konsystencję i nosi się go naprawdę komfortowo.


Powiem Wam szczerze, że to jeden z moich ulubionych błyszczyków i chętnie po niego sięgam. Nie przepadam za błyszczykami, które mają ciężką formułę, mocno je czuć na ustach i tak je oblepiają. Ten tego nie robi, nawet gdy się go nałoży odrobinę za dużo. Poza tym wygląda bardzo ładnie na ustach, nie podkreśla niedoskonałości, suchych skórek czy załamań. Jeśli szukacie dobrego, nawilżającego błyszczyka, to serdecznie Wam go polecam.

Błyszczyk Lily Lolo kosztuje 48,50 zł i możecie go dostać na stronie costasy.pl.


Dajcie znać koniecznie, czy też odpoczywacie od matowych pomadek? Jakie są Wasze ulubione błyszczyki? Znacie te z Lily Lolo? :)

Buziaki!
Kasia

kwietnia 17, 2017

Czy warto kupować kosmetyki w Biedronce? #5
Edycja limitowana Secret Garden

Hej!

Muszę się Wam przyznać, że spodobało mi się testowanie biedronkowych kosmetyków z Bell. Z podekscytowaniem czekam na kolejne edycje limitowane. Tym razem marka postawiła na coś bardziej wiosennego. Kolekcja nazywa się Secret Garden i zawiera puder, lakiery do paznokci, błyszczyki oraz kolorowe eyelinery. Jeśli jesteście ciekawe, czy zachwyciła mnie równie mocno, jak poprzednie edycje, to zapraszam do czytania dalej :) 

bell_secret_garden_biedronka

lipca 31, 2015

Ulubieńcy lipca!

Hej!

Kolejny miesiąc za nami, więc tradycyjnie przybywam podzielić się z Wami informacjami o moich ulubieńcach. Zapraszam do czytania dalej :-)

lipca 17, 2015

Vipera - błyszczyki bezperłowe Elite
RECENZJA

Hej!

Tego lata mam ewidentnie fazę na błyszczyki. Chcę, żeby było lekko i błyszcząco. Dodatkowo udzieliła mi się moda na odcienie nude i ciężko mi się przyznać, ale ostatnio prawie nie noszę mocnych kolorów na ustach. Swoją drogą mam nadzieję, że niedługo mi to minie, bo przecież jest lato i kiedy mam nosić neonowe odcienie, jak nie teraz? ;-) Dzisiaj pokażę Wam bardzo ciekawy produkt, mianowicie błyszczyk bezperłowy Elite firmy Vipera. Żeby dowiedzieć się o nim więcej, czytajcie dalej!

TOP