Większość kosmetyków mineralnych można dostać w wersji sypkiej. Wiem, że część z Was nie jest do końca przekonana do takiego rozwiązania. Ja zdążyłam się do niego już przyzwyczaić i uważam, że nie sprawia ono większych problemów przy aplikacji, ale zgadzam się z tym, że nakładanie produktów sypkich jest bardziej czasochłonne. Lubi się też czasem co nieco dookoła zabrudzić, jak przez przypadek się coś wysypie czy za bardzo będzie się pylić. Na szczęście niektóre firmy wprowadziły do swojego asortymentu kosmetyki prasowane. Jest wśród nich moja ukochana marka Lily Lolo. Bardzo się ucieszyłam z możliwości przetestowania prasowanego różu do policzków. Jeśli jesteście ciekawe, co o nim sądzę, to koniecznie czytajcie dalej :)
Opakowanie
Kiedy wyjęłam róż z paczki, od razu pomyślałam "Wow, jakie to maleństwo!". Faktycznie, opakowanie, które mieści w sobie 4 gramy produktu, jest malutkie, płaskie i lekkie. Osobiście bardzo mi się to podoba, bo wszędzie się zmieści i wygląda uroczo. Kolorystyka standardowa dla Lily Lolo, czyli klasyka - czerń i biel.
Skład
Oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o składzie, bo to głównie wyróżnia ten produkt spośród róży innych firm. Jest on zupełnie naturalny, nie posiada talku ani substancji zapachowych. Dodatkowo, dzięki zawartości wyciągu z mikołajka nadmorskiego i olejku arganowego, róż ma działanie przeciwstarzeniowe. Olejek z granatu oraz słonecznikowy działa antyoksydacyjnie oraz przeciwzapalnie, więc produkt ten mogą stosować zarówno osoby z cerą dojrzałą, jak i te, które borykają się z trądzikiem. Olejek jojoba natomiast wykazuje silne działanie nawilżające. Jak widzicie, róż będzie świetnie pielęgnował naszą skórę.
Konsystencja i pigmentacja
Produkt ma przyjemną konsystencję i delikatną pigmentację, którą można stopniować. Dzięki temu nie da się nim zrobić krzywdy przy pierwszej, czy drugiej warstwie. Róż bardzo łatwo się aplikuje i rozciera. Nie robi plam i myślę, że poradzą sobie z nim nawet osoby mniej doświadczone w makijażu.
Odcień
Jeśli chodzi o kolor, to wybrałam sobie Burst Your Bubble, który określany jest przez producenta jako "uroczy, matowy odcień w kolorze cukierkowego różu". Taki do końca matowy to on nie jest. Ma satynowe wykończenie i delikatnie odbija światło. Odcień to, moim zdaniem, róż z domieszką brzoskwini. Na mojej skórze zdecydowanie wybijają z niego brzoskwiniowe tony. Mimo że jestem fanką różowych róży, ten kolor bardzo mi się spodobał i fajnie ożywia cerę. Uważam, że idealnie nadaje się na wiosnę i lato.
Cena i dostępność
Jego cena to 60,20 zł. Możecie go dostać na stronie costasy.pl.
Podsumowanie
Podsumowując, marka Lily Lolo kolejny raz nie zawodzi. Jestem totalnie zachwycona ich kosmetykami, a w różu Burst Your Bubble po prostu się zakochałam i używam go praktycznie codziennie. Ma piękny kolor, który wygląda na twarzy mega naturalnie. Dzięki temu, że jest prasowany, nie sprawia aż takich problemów jak produkty sypkie i nakłada się go po prostu szybciej. Poza tym długo się utrzymuje. No i ten skład (♥♥♥) sprawia, że mam ochotę po niego sięgać najczęściej, jak się da. Zdecydowanie polecam!
>>> Ulubieńcy lipca
Napiszcie koniecznie, czy używałyście kiedyś tych róży i jak Wam się podoba odcień, który wybrałam? :)
Buziaki!
Kasia
Piękny kolorek wybrałaś, ja mam róż z lily lolo ale mineralny jest nieco bardziej błyszczący :)
OdpowiedzUsuńTen ma idealne wykończenie <3
UsuńPrzepiękny kolor! :)
OdpowiedzUsuńFajny kolor. Bardzo lubię takie cieplutkie odcienie. A róże LL miałam, ale sypkie. I faktycznie szału z trwałością u nich nie ma. Tych prasowanych róży jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :)
UsuńJest piękny!
OdpowiedzUsuńPiękny kolor.Obecnie poszukuję czegoś bardziej brzoskwiniowego dla odświeżenia cery:)
OdpowiedzUsuńPolecam ten lub Frat Boy z The Balm. Moje dwa ulubieńce <3
UsuńŁadny odzień, lubię takie, choć nie pasują mi :)
OdpowiedzUsuńMasz chłodny typ urody?
Usuńprzepiękny odcień!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny odcień :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kolorek :) Zapraszam do komentowania i obserwowania: www.rebellious-anne.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mam kolor In The Pink i jestemz tego różu bardzo zadowolona :) Zastanawiam sie właśnie nad jakimś brzoskwiniowo - różowym odcieniem i być może wybór padnie właśnie na ten :) Jego satynowe wykończenie bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMnie z kolei kusił In the pink, ale ostatecznie zdecydowałam się na ten :)
Usuń