kwietnia 05, 2016

Projekt denko #5
Bourjois, Kiko, Max Factor, Garnier, Mixa, AA, Lirene, Sylveco, Fitomed, Fa

Hej!

Czas na kolejny projekt denko, bo nazbierała mi się naprawdę zacna sterta śmieci. Cały mój koszyczek na zużyte kosmetyki został zapełniony, więc nie pozostało mi nic innego, jak pokazać Wam, co się w nim znalazło. Będzie kilka bubelków, ale również kilka totalnych hitów, więc zapraszam do czytania :)


Zacznę może od kolorówki, bo tego jak zwykle jest zdecydowanie mniej. Skończyłam mój ukochany krem CC z Bourjois i już jedzie do mnie następny. Mimo że staram się przerzucić na minerały, to mam wielką słabość do płynnych podkładów, a ten sprawdza się u mnie świetnie. Pozostawia mega naturalne wykończenie i odpowiednio przypudrowany długo się utrzymuje. Zamówiłam oczywiście odcień najjaśniejszy 31, który niestety ciemnieje, ale wiosną i latem będzie dla mnie idealny. 

Wykończyłam też tusz do rzęs 2000 Calorie Curved Brush z Max Factor. Bardzo go lubię, bo przepięknie rozdziela rzęsy, choć przyznaję, że totalnie nie daje sobie z nimi rady, gdy są za krótkie. Niedawno miałam totalny kryzys rzęsowy i musiałam go na jakiś czas odstawić. Ale generalnie jest świetny i serdecznie mogę Wam go polecić.

Do śmieci trafia również puder Soft Light Powder z Kiko, którego po prostu nie byłam w stanie wykończyć. Kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że pudry na bazie krzemionki nie działają na mnie wcale. Powiem więcej, powodują nadmierne wydzielanie sebum, przez co świecę się jeszcze szybciej niż zwykle. Pod oczami też nie wygląda za dobrze i niestety musi wylądować w koszu. Dodatkowo strasznie (ale to strasznie) się pyli, a opakowanie brudzi się niemiłosiernie. Nie polecam.



Nie może być denka bez płynów micelarnych. Tym razem zużyłam dwa - z Garnier do skóry normalnej i mieszanej oraz przeciw przesuszaniu firmy Mixa. Ten z Garnier sprawdzał się u mnie dobrze, ale na jakimś blogu wyczytałam, że zawiera alkohol (wcześniej jakoś nie przyszło mi do głowy, by to sprawdzić) i nie kupię go ponownie. Natomiast ten z Mixy jest cudowny i serdecznie Wam go polecam :)

Zużyłam też dwa płyny dwufazowe. Pierwszy, z Lirene, średnio dawał sobie radę ze zmywaniem wodoodpornego makijażu. Nie było tragedii, ale chyba do niego nie wrócę. O wiele bardziej polubiłam płyn Hydroalgi z AA. Dobrze zmywa i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze.


W końcu skończyłam rumiankowy żel do twarzy z Sylveco. Był niesamowicie wydajny. Używałam go jakieś pół roku. No po prostu nie chciał się skończyć :) Bardzo dobrze oczyszczał twarz z resztek makijażu. Czułam po jego użyciu delikatne ściągnięcie, ale ciężko mi ocenić czy to wina samego żelu, czy mega twardej wody. Poza tym nie zauważyłam po jego stosowaniu jakiegoś spektakularnego oczyszczenia zaskórników, ale myślę, że spełniał swoje zadanie i raczej się na niego skuszę ponownie.

Skończył mi się także mój ukochany tonik nawilżający do cery suchej i wrażliwej firmy fitomed (pisałam o nim TUTAJ). Aktualnie używam czegoś innego, ale już kolejna buteleczka czeka w kolejce. Jak dla mnie jest genialny. Przywraca skórze odpowiednie pH, niweluje ściągnięcie po użyciu żelu, koi skórę. Dodatkowo ma niezły skład i niską cenę (kupuję go zazwyczaj na doz.pl z darmową dostawą do apteki). 

Do koszta trafiają również dwa kremy po oczy. Pierwszy z nich to Mój krem pod oczy nr 10 firmy fitomed (pisałam o nim TUTAJ). Całkiem fajny krem, chociaż mam wrażenie, że w trakcie używania zmienił swoją konsystencję i z raczej gęstego stał się mega lekki. Niestety pod koniec używania zaczął mi podrażniać oczy. Nawilżał fajnie, ale znalazłam lepsze kremy pod oczy i już do niego nie wrócę.
Drugi krem to łagodzący krem pod oczy z Sylveco. Dostałam go kiedyś w ramach przeprosin od jakiegoś sklepu. Nie miał zbyt długiego terminu ważności i nie zdążyłam zużyć go do końca. Tak szczerze to ucieszyłam się, że już nie muszę go używać, bo niestety zupełnie nie przypadł mi do gustu. Winna jest temu głównie konsystencja - mega wodnista, co mi totalnie nie odpowiadało. 


Kolejny zdenkowany produkt to krem odżywczy intensywnie nawilżający Hydroalgi z AA (pisałam o nim TUTAJ). To ostatnimi czasy mój ulubiony krem zarówno na dzień, jak i na noc. Przynosi ukojenie mojej skórze po kuracji kwasami. Jest niezwykle lekki, a przy tym rzeczywiście bardzo intensywnie nawilżający. W tej chwili używam już kolejnego opakowania i na razie nie zamierzam z niego zrezygnować. Mój ulubieniec :) 

Już na sam koniec został mi żel pod prysznic Fa Magic Oil, który dostałam na konferencji Meet Beauty. Pachnie przepięknie. Niestety nie pienił się za mocno i skład ma kiepściutki, więc raczej nie polecam.

Ufff, mam nadzieję, że dobrnęłyście do końca. Trochę się tego nazbierało :)

Napiszcie, czy używałyście kiedyś któregoś z tych produktów i jak się u Was sprawdził? :)

Do następnego!
Kasia

InstagramInstagram

22 komentarze:

  1. Też polubiłam dwufazówkę z AA :) Krem Hydro Algi teraz używam, ale w wersji różowej i nawet niezły jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wersję różową też miałam, ale jednak ten niebieski mnie urzekł bardziej :)

      Usuń
  2. Ciekawe denko :D Ja polubiłam ten krem pod oczy z Sylveco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba po prostu wolę bardziej treściwe kremy pod oczy :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. mamy wiele wspólnego też kocham tonik fitomed, o kremie pod oczy sylveco mam podobne zdanie, a płyn mixa wypróbuję w przyszłości i mam nadzieję, że mi się spodoba

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę mnie zasmuciłaś tą recenzją kremu Sylveco gdyż bardzo lubię ich produkty, a ten krem kupiłam i czeka na swoją kolejkę w zapasach. Co do ich żelu to ja zdecydowanie wolę ten tymiankowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety u mnie się nie sprawdził, wolę bardziej treściwe kremy pod oczy :)

      Usuń
  6. Jestem ciekawa tego kremu z AA.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię ten tonik z fitomedu, a i żel Fa miło wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie lepsze kremy pod oczy znalazłaś? Bo ja jestem właśnie na etapie poszukiwania ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. znam jedynie krem cc marki Bourjois, który był moim ulubieńcem, ale musiał miejsce ustąpić podkładowi City Radiance tej samej marki, który jest wręcz wspaniały :)

    żel rumiankowy do mycia twarzy przywiozłam sobie własnie z Polski, ale jeszcze go nie użyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. City radiance najprawdopodobniej będę niedługo testować :) boję się jedynie odcienia, bo chyba są mega żółte?

      Usuń
  10. Mam w zamiarze wypróbować krem CC z Bourjois, może się sprawdzić całkiem dobrze na lżejsze dni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go bardzo lubię na cieplejsze dni, bo wygląda bardzo naturalnie, ma niezłe krycie, a to tego ma SPF :)

      Usuń
  11. Kilka produktów, o których piszesz miałam u siebie :) w ogole nie polubiłam sie z kremem CC z Bourjois, natomiast bardzo lubiłam zel do oczyszczania z Sylveco :) całej reszty nie miałam okazji używać :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

TOP