Moją wielką zmorą jest obecnie przetłuszczanie się cery. Potrzeba sporo pracy, by dobrać odpowiednią pielęgnację i ujarzmić trochę skórę. Również w makijażu dobór produktów jest niezbędny, zwłaszcza gdy zależy nam, by błysk był kontrolowany. Żeby powodował go jedynie rozświetlacz, a nie nasze sebum. Osobiście lubię mat na swojej twarzy. Im dłuższy, tym lepszy. Od jakiegoś czasu mam okazję testować puder matujący Mega Matte Kapok Tree Powder firmy Pixie Cosmetics. Jeśli ciekawi Was, czy daje radę ujarzmić moją tłustą cerę, to koniecznie czytajcie dalej! :)
Skład i trwałość
Mega Matte Kapok Tree Powder to puder, który został wykonany w 100% na bazie puchu z drzewa kapokowego. Brzmi egzotycznie, prawda? :) Nic dziwnego, ponieważ drzewo to rośnie głównie w Ameryce Południowej. Wygląda mega ciekawie, zerknijcie sobie w internecie. No cóż, przyznaję, że tak prosty skład bardzo zachęcił mnie do wypróbowania tego produktu. Puder ryżowy już znam i bardzo lubię, więc chciałam wypróbować coś nowego na mojej skórze.
Czy działa? Tak, zdecydowanie tak. Stosowałam go zarówno z podkładami płynnymi, jak i tymi mineralnymi i w obu przypadkach sprawdził się świetnie. Puder matuje i ujarzmia moją cerę na dobre 8 godzin. Jedynie w przypadku bardziej nawilżających i lekkich podkładów skóra zaczyna się błyszczeć trochę wcześniej. Zaznaczam od razu, że nie jest to błysk, który by mi mocno przeszkadzał. Wystarczy lekko odcisnąć bibułką czy chusteczką i cera nadal pozostaje zmatowiona na jakiś czas.
Konsystencja i efekt na skórze
Puder firmy Pixie Cosmetics to biały i mega mocno zmielony pyłek. Jeśli chodzi o konsystencję, to jest ona dość sucha. Produkt na początku odrobinę bieli, ale po chwili fajnie się stapia ze skórą. Nie należy z nim przesadzać, bo można uzyskać efekt maski. Już mała ilość nałożona na twarz zapewni mat na długie godziny.
Poza tym niezwykle podoba mi się wygładzający efekt, jaki daje. Cera staje się gładka, wszystkie rozszerzone pory znikają, po prostu bajka.
Opakowanie
Nie mogę nie wspomnieć o opakowaniu, które ma formę solniczki. Mieści w sobie 3,5 grama produktu i wygląda po prostu uroczo. Niestety wieczko jest za małe, żeby sobie na nie wysypać produkt, więc pomagam sobie zakrętką od innego pudru. Drugą metodą może być jego aplikacja bezpośrednio na duży, puchaty pędzel, ale przyznaję, że nigdy tego nie próbowałam.
Puder występuje również w pełnowymiarowym opakowaniu (6,5g) oraz w formie próbki w saszetce strunowej (1 ml). Myślę jednak, że moja wersja jest najfajniejsza na początek, by taki produkt dobrze przetestować i zobaczyć, czy działa na naszej skórze.
Dziewczyny, jeśli poszukujecie dobrego pudru matującego, to ten z Pixie Cosmetics z pewnością Wam przypadnie do gustu. Ma zupełnie naturalny skład, a dodatkowo genialnie matuje i wygładza skórę. Ja jestem w nim zakochana i na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie.
Miałyście już okazję go używać? Jaki jest Was ulubiony puder matujący? :)
Buziaki!
Kasia
Mam zamiar kiedyś go spróbować :D Świetne opakowanie!
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest genialne <3 zresztą puder też :D
UsuńBardzo ciekawe opakowanko :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie ;) nigdy nie miałam produktów tej marki :) niestety raczej go nie kupię bo nie lubię sypanych pudrow:)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie znalazłam tak mocno matującego prasowańca :)
UsuńI nie jest drobi ;) Super , muszę go zapisać na moją wishliste ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;*