Hejka!
No cóż, nadszedł koniec stycznia, więc ochoczo przychodzę do Was z ulubieńcami. Nie będzie ich jakoś przesadnie dużo, bo styczeń przeleciał mi niespodziewanie szybko, ale kilka kosmetyków zdążyło zwrócić swoją uwagę i chętnie Wam o nich opowiem. Zapraszam do czytania dalej!
Zacznę od pielęgnacji. Bardzo, ale to bardzo w tym miesiącu zachwycił mnie bogaty krem odżywczy firmy Mixa. Jak ja uwielbiam takie kremy. Długo takiego szukałam i w końcu znalazłam. Podoba mi się pod każdym względem. Stosuję go na noc, chociaż na dzień też się nada. Ma przepiękny zapach, jest gęsty, ale szybko się wchłania. Nakładanie go to czysta przyjemność. Skóra jest taka gładka, nawilżona. Naprawdę rzadko mi się zdarza, bym wklepywała krem z 5 minut, a ten ma tak fajną konsystencję, że po prostu jestem nim zachwycona i tyle :-)
Z pielęgnacji to tyle, czas na kolorówkę. Pudrem, którego najczęściej używałam, jest All Matt Plus - Shine Control z Catrice. Mam odcień 010 Transparent. Jest bardzo przyjemny. Ładnie stapia się z cerą. Nie matuje jakoś przesadnie mocno, przez co lubię go używać pod oczy. Na całą twarz nakładam go dużym puchatym pędzlem. Natomiast zdarza mi się go nakładać również zwykłym puszkiem i wtedy efekt matu jest zdecydowanie mocniejszy. Fajnie też wygładza skórę, nie wchodzi w pory, więc jestem bardzo z niego zadowolona.
Ze szminek najczęściej używałam Velvet Matte z Golden Rose. Wiem, że pisałam o nich już kilka razy, jednak są to moje ulubione matowe szminki i pewnie powstanie o nich osobny post. Ostatnio mój stan ust się bardzo poprawił, bo skrupulatnie codziennie nakładam na noc balsam do ust. Przez to właśnie tak dobrze mi się nosi teraz maty na ustach. Te szminki zachwycają mnie z jednej strony wykończeniem, a z drugiej tym, że są tak przyjemne w noszeniu. Najbardziej lubię odcień 02, który jest idealny na dzień.
Bardzo polubiłam się z paletką Natural Beauty z My Secret. Powstał o nich osobny post, więc odsyłam TUTAJ. Tak krótko tylko powiem, że są to bardzo dobrze napigmentowane matowe cienie, które fajnie się ze sobą łączą, więc jak najbardziej polecam!
Odkryłam też serię cieni z Catrice - Velvet Matt. Tak mi się spodobały, że mam już 4 odcienie, ale najbardziej polubiłam 010 Vanillaty Fair. Właśnie takiego szukałam. Cudny waniliowy kolor, nie za jasny, nie za ciemny. Idealny do wyrównywania kolorytu powieki, do rozświetlania okolicy pod brwią itp. Najbardziej mnie urzekło jego wykończenie - satynowe. Bardzo mało takich cieni na rynku, a szkoda, bo są naprawdę piękne. Nie jest to płaski mat, a taki lekko rozświetlony. Cudeńko. Na pewno zrobię o nich osobnego posta i pokażę te cudowne kolory :-)
Ponieważ doprowadzam swoje skórki do jako takiego wyglądu, używam obecnie jaśniutkich lakierów do paznokci. Znalazłam bardzo fajny lakier z Golden Rose Rich Color w kolorze 66. Jest to lekko różowy, transparentny odcień. Po nałożeniu dwóch warstw widać delikatnie końcówki, co bardzo mi się podoba.
Śmiało mogę napisać też, że moim ulubieńcem stał się najnowszy podkład Rimmel - Lasting Finish Nude. Mam odcień najjaśniejszy 010 Light Porcelain i jest idealny. Jestem zachwycona, że Rimmel w końcu zaczął produkować podkłady dla prawdziwych bladziochów. Niestety nie wszyscy będą z niego zadowoleni, gdyż wpada w różowy, ale mi to akurat nie przeszkadza, bo po chwili ładnie stapia się cerą. Poza tym podkład kryje średnio, jest lekki, ładnie wygląda na twarzy. Nie podkreśla suchych skórek i niedoskonałości, a ładnie wszystko maskuje. Trzyma się też całkiem długo, więc jestem jak najbardziej na tak! Potestuję go jeszcze trochę i pewnie zrobię jakiś zbiorczy post o nowych podkładach, których ostatnio używałam.
I to wszystko na dzisiaj. Dajcie znać, czy miałyście okazję używać któregoś z tych produktów. I jakie kosmetyki Was zachwyciły w tym miesiącu. Chętnie poczytam!
Do zobaczenia w następnym poście!
Kasia :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze :)