września 10, 2018

PuroBIO - Resplendent Bronzer

Hej!

Jak już może wiecie, staram się ograniczyć kiepskie (pod względem składu) kosmetyki do twarzy i przerzucić się na te naturalne. Przyznaję, że najciężej mi było znaleźć odpowiedni i w miarę chłodny bronzer. Z tej kategorii bardzo polubiłam naturalny bronzer z Pixie Cosmetics, ale jest on w formie sypkiej, a chciałam mieć jeszcze coś prasowanego. Przeszukałam chyba całe internety i natrafiłam na markę PuroBIO, o której wcześniej zbyt wiele nie słyszałam. Mają oni w swoim asortymencie Resplendent bronzer w kilku kolorach, więc wybrałam ten, który wydawał mi się najbardziej chłodny. Czy warto się nim zainteresować? Tego dowiecie się w dalszej części wpisu. Zapraszam do czytania ♥



Co pisze o nim producent?


Pozwolę sobie zacytować, co pisze o nim producent: "Bronzer o satynowej strukturze i właściwościach matujących. Absorbuje nadmiar sebum i wyrównuje koloryt cery. Podkreśla opaleniznę i jest niezastąpiony przy uzyskaniu efektu konturowania. Dzięki zawartości pudru ryżowego przedłuża trwałość makijażu. Wykazuje silne działanie pielęgnacyjne i odżywcze dzięki zawartości organicznych olei takich jak makadamia, morelowy, avocado, karanja. Formuła wzbogacona również o masło shea łagodzi podrażnienia i wspomaga regenerację skóry. Opakowanie z lusterkiem zawiera również funkcję „refill” dzięki której możemy wyjąć sam zużyty wkład i zastąpić go nowym. Wykorzystując ponownie opakowanie przyczyniamy się do mniejszej ilości odpadów i dbamy o otaczające nas środowisko."

Przemyślane opakowanie


Muszę powiedzieć, że opakowanie jest bardzo przemyślane. Proste, klasyczne, ale dobrze wykonane, z lusterkiem w środku. Najbardziej podoba mi się jednak pomysł na wyciąganie wkładu. Otóż tylna część ma dziurkę, dzięki czemu bez problemu można podważyć wkład palcem i go wyjąć. Mega pomysłowe i pomocne. Do tego to piękne wytłoczenie w samym bronzerze, które zostaje z nami na długo, ponieważ bronzer się mocno nie pyli. Jak dla mnie nie ma się w tej kwestii do czego przyczepić. 


Odcień


Do wyboru mamy aż 5 odcieni, ale patrząc na swatche w necie (nie ma ich zbyt wiele), najbardziej chłodny wydawał mi się nr 03. Na szczęście trafiłam nieźle, chociaż muszę przyznać, że kolor trochę się zmienia na twarzy i wydobywają się z niego czerwone tony. Na początku średnio mi się to podobało, ale nauczyłam się z nim pracować i po prostu nakładam go na większą część policzka, a rezygnuję z różu. Uważam, że w połączeniu jedynie z rozświetlaczem wygląda najlepiej. Tak szczerze to bardzo kusi mnie również odcień 01 i pewnie za jakiś czas go kupię. 

Skład


Mica, Zea mays (corn) starch, Squalane, Zinc Stearate, Silica, Tocopherol, Glyceryl Caprylate, Parfum (Fragrance), Oryza sativa powder (oryza sativa (rice) powder), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Prunus Armeniaca Kernel Oil (Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil), Persea gratissima oil (persea gratissima (avocado) oil), Pongamia Glabra Seed Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil. Może zawierać ( +/-): Ci 77891 (Titanium Dioxide), Ci 77491 (Iron Oxide), Ci 77492 (Iron Oxides), Ci 77499 (Iron Oxide).

Jak widzicie, skład jest zupełnie naturalny. Produkt zawiera sporo składników matujących, jak np. skrobię kukurydzianą, krzemionkę czy puder ryżowy, jednak powiem Wam, że nie widzę w tym jakiegoś wielkiego sensu, ponieważ nakładamy go tam, gdzie to sebum wydziela się zazwyczaj w najmniejszych ilościach. W każdym razie ja jakiegoś mocnego działania na policzkach nie zauważyłam, ale jeśli macie bardzo mocno wysuszone policzki, to musicie na niego uważać. Z kolei z drugiej strony zawiera również odżywcze oleje, takie jak morelowy, awokado czy makadamia, więc moim zdaniem  najlepiej sprawdzi się na cerach tłustych i mieszanych. 
Jeśli chodzi o walkę z grudkami, to mogę się przyczepić do składników z końcówką -ate, ale znalezienie kosmetyków bez nich jest właściwie niemożliwe. Generalnie nie ma tragedii i jak zawsze trzeba po prostu swoją skórę obserwować.


Konsystencja i trwałość


Bronzer ma dosyć twardą konsystencję, dzięki czemu totalnie się nie pyli i już teraz wiem, że będzie baaardzo wydajny. Mimo tej zbitej formuły, łatwo nabiera się na pędzel. Do tego przepięknie się rozciera i nie tworzy plam, za to ogromny plus. Jeśli chodzi o trwałość, to nie mam większego problemu z jego utrzymywaniem. 

Cena i dostępność


W internecie można go dorwać na różnych stronach (np. z ekologiczną żywnością), ale chyba najłatwiej jest zakupić go w sklepie internetowym producenta KLIK. Jego cena to 49,90 zł (razem z opakowaniem), a za sam wkład zapłacimy 10 zł mniej (39,90 zł).

Podsumowanie


Jak się pewnie domyślacie, bronzer z PuroBIO totalnie mnie w sobie rozkochał i jest to obecnie jeden z moich ulubionych bronzerów. Ma cudowny skład, dobrze się z nim pracuje. Mój odcień mógłby być minimalnie mniej czerwony na twarzy, ale do mojej karnacji pasuje, a jak już wspomniałam, mam ochotę skusić się na jeszcze jeden kolor. Niemniej jednak do samej formuły absolutnie nie mogę się przyczepić. Uważam że to idealny produkt dla wszystkich ekomaniaczek. Ze swojej strony serdecznie Wam go polecam. 

Dajcie proszę znać, czy mieliście do czynienia z kosmetykami tej marki? Mi się one bardzo podobają i miałabym ochotę na więcej :)

Do następnego!
Kasia

4 komentarze:

  1. Nawet o nim nie słyszałam, więc nie dziwię się, że ciężko znaleźć jakieś swatche w internecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nr 01 i bardzo go lubię, każdemu mogę polecić.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

TOP