Hej!
Czy podobnie jak ja często zadajecie sobie pytanie: co zjeść na drugie śniadanie? Mi spędza ono sen z powiek zdecydowanie zbyt często, bo nie przepadam za kanapkami, a koło południa mam ochotę głównie na kawę i ciacho. A ponieważ staram się, żeby słodkie, które jem, było chociaż odrobinę "zdrowe", to zadanie mam dość mocno utrudnione. Ostatnio będąc u koleżanki, jadłam muffinki szpinakowe i stwierdziłam, że czegoś takiego w sumie jeszcze nigdy nie robiłam. Pozbierałam więc kilka przepisów z internetu i skompilowałam w jedną całość, którą się dzisiaj z Wami podzielę. Zapraszam do czytania :)
Od razu powiem, że prostszego przepisu jeszcze nie widziałam, więc z pewnością dacie sobie radę, nawet jeśli nie jesteście mistrzami wypieków. Poza tym muffinki te przygotowuje się w ekspresowym tempie. Ostatnio zajęło mi to bodajże 10 minut (bez pieczenia oczywiście).
Potrzebujecie jedynie formy do muffinek (ja mam na 12 sztuk) i papierowych papilotek.
Składniki na muffinki szpinakowe (12 sztuk):
- 2 szklanki mąki
- 3/4 szklanki cukru
- 100 - 150 g świeżego szpinaku (daję zazwyczaj po prostu pół paczki szpinaku z Lidla)
- 1 banan
- 3/4 szklanki mleka (ja daję krowie bez laktozy, ale można też roślinne)
- 1/4 szklanki oleju
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
Szpinak dokładnie umyć. Zmiksować z mlekiem i olejem na gładką masę. Dodać banana i całość jeszcze raz zmiksować.
W osobnej misce połączyć składniki suche, czyli mąkę, cukier, proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną. Następnie wsypać to do składników mokrych i wymieszać delikatnie szpatułką do uzyskania jednolitej konsystencji.
Przygotowane ciasto porozlewać do papilotek na ok. 3/4 wysokości (może być ciut więcej) i piec z termoobiegiem ok. 20 min. (albo do suchego patyczka) w temp. 175 stopni Celsjusza.
Jak widzicie, babeczki polewam jeszcze odrobiną lukru cytrynowego, bo po prostu bardzo mi ostatnio smakuje. Lukier robię "na oko", mieszając cukier puder z sokiem z cytryny, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Mniej więcej jest to proporcja pół szklanki cukru pudru i 1-2 łyżeczki soku z cytryny.
Muffinki są banalnie proste, pyszniutkie, a to tego mają przepiękny zielony kolor, co tylko umila ich konsumowanie ;) Nic tylko robić i zajadać!
Mam nadzieję, że taki inny wpis Wam się spodoba i że muffinki będą Wam smakować, jeśli zdecydujecie się je upiec.
Buziaki!
Kasia
dla samego koloru aż chce się je zrobić :)
OdpowiedzUsuńMniam, aż zrobiłam się głodna :D
OdpowiedzUsuńciekawy przepis. uwielbiam szpinak :)
OdpowiedzUsuńmusze koniecznie wprobowac ten przepis :) podoba mi sié, ze jest w nim banan :)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na przekąskę do pracy! muszę zrobić!
OdpowiedzUsuń