Cieni posiadam sporo, ale przyznaję się, że czasem nachodzi mnie ochota na coś nowego. Jak mi się wkręci jakaś paletka, to myślę o niej tak długo, aż jej nie kupię :D Dokładnie tak właśnie było z paletą Chocolate Bar z Too Faced, o której Wam dzisiaj opowiem. Trochę się wahałam, czy się na nią skusić, ponieważ widziałam różne opinie, ale pewnego dnia kolory mnie zachwyciły i stwierdziłam, że muszę ją mieć. Jeśli jesteście ciekawe, czy nie żałuję zakupu, to koniecznie czytajcie dalej!
O opakowaniu nie będę się za bardzo rozpisywać, bo podejrzewam, że widział je już każdy. Napiszę jedynie, że jest metalowe, zamykane na magnes i dosyć solidne. Mi się podoba, ale jak wiadomo to kwestia gustu. Jeszcze bardziej podoba mi się paletka po otwarciu, ponieważ moje nozdrza uderza piękny, słodki zapach czekolady, który zawsze poprawia mi humor.
W środku znajduje się 16 cieni. Dwa z nich są dużo większe od pozostałych. Ma to sens na pewno w przypadku tego waniliowego matowego cienia White Chocolate. Tego drugiego, błyszczącego Champagne Truffle używam jedynie w wewnętrzny kącik.
Cienie mają genialną, jedwabistą, jakby lekko kremową konsystencję. Niestety trochę się pylą przy przyłożeniu pędzla, ale jestem w stanie im to wybaczyć. Kolorystycznie utrzymają jest w neutralnej tonacji, raczej w kierunku ciepłej.
Przyjrzyjmy się wszystkim odcieniom:
Cienie mają genialną, jedwabistą, jakby lekko kremową konsystencję. Niestety trochę się pylą przy przyłożeniu pędzla, ale jestem w stanie im to wybaczyć. Kolorystycznie utrzymają jest w neutralnej tonacji, raczej w kierunku ciepłej.
Przyjrzyjmy się wszystkim odcieniom:
- Gilded Ganache - zielono - brązowy cień z drobinkami, ma bardziej suchą konsystencję i na skórze wygląda jakoś tak buro. Nie jest moim ulubieńcem.
- White Chocolate - matowy, waniliowy cień
- Milk Chocolate - ciepły, jasny brąz, matowy, z dużą dozą żółtego pigmentu idealny do podkreślania załamania powieki
- Black Forest Truffle - to drugi cień, którego używam najrzadziej. To takie bardzo ciemne bordo ze złotymi drobinkami.
- Triple Fudge - mega ciemny, prawie czarny, chłodny, matowy brąz. Idealny do przyciemniania zewnętrznego kącika lub linii rzęs.
- Salted Caramel - matowy cień, idealny do podkreślania załamania powieki. W porównaniu z Milk Chocolate zdecydowanie bardziej brzoskwiniowy.
- Marzipan - cudeńko, piękny, lekko brzoskwiniowy cień, perłowy. Pięknie wygląda na powiece ruchomej.
- Semi - Sweet - kolejny ulubieniec. To średni, neutralny, matowy brąz.
- Strawberry Bon Bon - matowy, jasny róż.
- Candied Violet - ciekawy cień, to fiolet (trochę wpadający z niebieski) z różowymi drobinkami. Gorsza pigmentacja.
- Amaretto - kolejne cudo. To ciemny brąz, który opalizuje na różowo - bordowy kolor. Naprawdę piękny.
- Hazelnut - orzechowy, perłowy brąz.
- Creme Brulee - piękne, starawe złotko.
- Haute Chocolate - perłowy brąz, ciut ciemniejszy i chłodniejszy od Hazelnut.
- Cherry Cordial - matowy, bordowy cień. Absolutnie przepiękny.
- Champagne Truffle - bardzo jasny, prawie biały, perłowy róż, który opalizuje na złoto.
Gdy szukałam opinii na temat tej paletki, wielokrotnie słyszałam, że "jest ok, ale w sumie niczego nie urywa". Trochę się bałam, że trafię na jakiegoś przeciętniaczka, a na coś takiego nie ma u mnie miejsca. Zostawiam tylko te kosmetyki, które naprawdę mnie zachwycą. Ta paletka na szczęście to uczyniła. Jestem nią totalnie zauroczona. Cienie są świetnie napigmentowane, a praca z nimi to czysta przyjemność. Uwielbiam takie cienie, przy których nie trzeba się dużo napracować, by efekt był zadowalający. Te właśnie takie są - świetnie się rozcierają, nie tworzą plam, a to tego genialnie się ze sobą łączą i na powiece widać dokładnie, jakie odcienie nałożyłyśmy. No i nie osypują się, to też duży plus.
Paletka kosztuje 189 zł (ale warto czekać na promocję -20%) i można ją dostać w perfumeriach Sephora oraz na sephora.pl.
Cena może nie jest niska, ale w przeliczeniu za jeden cień wychodzi ok. 12 zł, czyli całkiem znośnie. Poza tym cienie są naprawdę świetnej jakości i absolutnie nie żałuję zakupu. Sięgam po nią zawsze, gdy mam ochotę na cieplejszy makijaż.
W swoich "zbiorach" mam jeszcze paletkę Chococlate Bon Bons. Jesteście ciekawe, czy jest tak samo dobra? :)
Dajcie znać koniecznie, czy miałyście okazję jej używać i jak Wam się podoba? Lubicie palety Too Faced?
Buziaki!
Kasia
Paleta faktycznie piękna, a konsystencja cieni bardzo przyjemna i jakby kremowa:)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńKolory są idealne dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne. Ja mam tylko w wersji MUR
OdpowiedzUsuńI jak? Jesteś zadowolona? :)
UsuńBardzo smaczne zdjęcia ;-) Tak jak Ciebie długo kusiła ta czekolada, tak za mną tak od miesięcy łażą i łażą palety Sweet Peach i Boudoir Eyes – naprawdę się boję, że któregoś dnia nie wytrzymam i kupię jak nie jedną z nich, to obie :P A, i koniecznie napisz o serduszkach! Mam już tyle brązów w swoich zbiorach, że Chocolate Bar mnie tak bardzo nie pociąga, ale tej różowej bym się chętnie przypatrzyła „Twoimi oczami”.
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Sweet Peach jest dla mnie chyba za ciepła (chociaż generalnie wygląda bosko!), a Boudoir Eyes jest piękna, mega mi się podoba :) na pewno wpis będzie już niedługo :)
UsuńŁadna pigmentacja :) ja chcę kupić sobie jakąś 'droższą' paletę, ale jestem rozdarta między Too Faced a Zoevą. Ten zapach czekolady mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńKtóra Zoeva Ci się podoba? :)
UsuńJa mam wszystkie pozostałe czekoladki Too Faced i powiem szczerze, że najczęściej po nie sięgam :) uwielbiam
OdpowiedzUsuńPaleta jest świetnej jakości, ale niektórych cieni w ogóle nie używam, np. tego fioletowo-niebieskiego i ciepłych brązów. Mnie chyba nie zachwyciła, chociaż naprawdę ją lubię :)
OdpowiedzUsuńNie da się w sumie używać wszystkich kolorów, chociaż ja akurat lubię przemycać kolorowe odcienie :) jakością mnie zachwyciła totalnie :)
Usuńpóki co nie mam żadnej z czekolad, ale gdybym miała którąś kupić, najprawdopodobniej byłaby to sated caramel :)
OdpowiedzUsuńświetnie się prezentuje. jednak mam bardziej ochotę na brzoskwinkę:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, brzoskwinka wygląda pięknie :)
UsuńMi się jakaś paleta Too Faced marzy, bo chciałabym w końcu poznać jakość ich cieni na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńCudeńko! Piękna kolorystyka :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory cieni! :)
OdpowiedzUsuńA ja marzę o Sweat Peach 😉 Chociaż ta też wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńTeż mi się marzy Sweat Peach :D
UsuńGdyby cien marzipan sprzedawali pojedynczo, na pewno bym go kupila. Cudny jest!
OdpowiedzUsuńKusza mnie te czekoladki bardziej odkad mam Sweet Peach ;)
Pięknie wygląda ;) Ładna ciepła paleta, przemyślana z dwoma dużymi, jasnymi, bazowymi cieniami - za to duży plus bo rzadko takie coś się zdarza ;) Najbardziej spodobał mi się cień Cherry Cordial ♥
OdpowiedzUsuńU mnie te cienie totalnie zanikają i zlewają się w jeden kolor w ciągu dnia :P
OdpowiedzUsuńPo pierwsze zdecydowanie przekonuje mnie ta piękna kolorystyka. Po drugie z opisu wnioskuję, że ich jakość również jest genialna, więc to prawdziwy ideał :) Zakup rozważam i zobaczymy co tego wyniknie :)
OdpowiedzUsuńJa ją bardzo lubię, ale chyba wyczekiwana przeze mnie sweet peach bardziej mi się podoba :P
OdpowiedzUsuńKusisz tą czekoladką :) Kolory ma przepiękne :)
OdpowiedzUsuńUżywam jej najczęściej, bo jest idealna do dziennych makijaży :) Bardzo ją lubię, praca z nią to czysta przyjemność :)
OdpowiedzUsuńkusi mnie ta czekoladka juz od dawna - szkoda tylko, ze cena niedawno podskoczyla w Sephorze do 205 zł....Co tylko swiadczy o niegasnacym popycie na nia ;) ilekroc swatczuje ja sobie, tylekroc jestem zachwycona, wiec pewnie ulegne i sobie sprawie na urodziny w sierpniu ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, jest świetna :) faktycznie cena mocno podskoczyła :( ale na szczęście robią często promocje -20% :)
Usuń