Uwielbiam szminki i kosmetyki naturalne, więc kiedy dostałam propozycję przetestowania pomadki firmy Lily Lolo, nie wahałam się ani chwili. Wydawałoby się, że to połączenie musi być idealne, ale o tym jak jest w rzeczywistości, dowiecie się w dalszej części posta. Zapraszam do czytania :)
Szminka przychodzi do nas w przepięknym biało - czarnym opakowaniu. Chyba zgodzicie się ze mną, że klasyka się zawsze obroni? Pomadka wygląda bardzo elegancko i kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że proste rozwiązania są po prostu najlepsze.
Kolejny ogromny plus to skład. Produkt zawiera witaminę E, przeróżne odżywcze olejki (rycynowy, jojoba, z nasion słonecznika), woski (z wilczomlecza meksykańskiego, pszczeli) oraz ekstrakt z rozmarynu, który ma działanie antyoksydacyjne. Dodatkowo zupełnie nie pachnie ani nie ma smaku.
Szminka ma niesamowicie kremową i przyjemną konsystencję. Może minimalnie podkreślić suche skórki, ale generalnie wygląda bardzo ładnie, nie wchodzi w załamania i pięknie wygładza usta. Pigmentacja jest dobra, ale lubię nią przejechać kilka razy, żeby uzyskać jak największe krycie.
Jeśli chodzi o kolor, to wybrałam odcień o nazwie Temptation. Jest to jasny, cukierkowy róż. Szczerze mówiąc, myślałam, że będzie bardziej zgaszony i teraz chyba zdecydowałabym się na inny kolor. Ten generalnie jest ładny, ale ostatnio wolę bardziej przybrudzone odcienie.
Takie kremowe i nawilżające szminki nie należą do najtrwalszych, ale nie takie jest ich zadanie. Myślę, że taka pomadka ma przede wszystkim dobrze odżywiać usta i ta robi to doskonale. Temptation utrzymuje się bez żadnego problemu do pierwszego jedzenia. Po posiłku wygląda nieźle, ale lepiej ją poprawić.
Cena naturalnych szminek z Lily Lolo to 54,90 zł. Dostaniecie je na stronie costasy.pl.
Jeśli czytacie dłużej mojego bloga, to wiecie, że na co dzień uwielbiam tego typu szminki. Pomadka z Lily Lolo ma naturalny skład, wygląda pięknie na ustach, a do tego świetnie je nawilża. Nosi się ją mega komfortowo, więc jeśli szukałyście takiego produktu, to serdecznie Wam go polecam. Następnym razem zdecyduję się na jakiś ciemniejszy odcień :)
Jestem bardzo ciekawa, czy patrzycie na składy kosmetyków? Naturalne składy zachęcają Was do kupna, czy zupełnie nie zwracacie na to uwagi? Czekam na Wasze komentarze :)
Do następnego!
Kasia
ślicznie wygląda na ustach :)
OdpowiedzUsuńAle piękna! Akurat szminek LL nie znam :) lubię naturalne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńJakie naturalne kosmetyki lubisz najbardziej? :)
UsuńPoękny odcień! :) ja takie bardzo lubię, szkoda że nie do końca wpisał się w Twoje oczekiwania ;)
OdpowiedzUsuńMoże zimą będę w nim lepiej wyglądać. Teraz mam wrażenie, że jest dla mnie za jasny :)
Usuńzupełnie nie zwracam uwagi na skład szminek ;)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor!
ja generalnie też nie, ale przyznaję, że lubię mieć świadomość, że coś jest w 100% naturalne :)
UsuńŚliczny kolor! Lily Lolo uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna firma :)
Usuńteż lubię teraz brudne róże i wszystkie nude :) choć ten kolor też piękny i super musi ożywiać makijaże :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, takie róże bardzo fajnie ożywiają makijaż. Uwielbiam też takie kolorki na policzkach :)
UsuńAle ładny kolor. Równie piękny co mój Intense Crush :)
OdpowiedzUsuńto taki bardziej brzoskwiniowy, prawda? :)
UsuńKolor cudowny! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie miałam jeszcze żadnej pomadki tej marki, ale coraz bardziej mam ochotę na jakąś :) Po głowie chodziła mi Romantic Rose, bo jest chyba taka najbardziej moja :)
OdpowiedzUsuńMam inny kolor ale szminka to cudeńko ! :)
OdpowiedzUsuń