Obiecywałam, obiecywałam i w końcu przychodzę z wpisem, na który czekało wiele z Was. Pokażę Wam dzisiaj moje wszystkie odcienie GlamShadows. Będą swatche oraz oczywiście moja opinia na ich temat, więc zapraszam do czytania dalej :)
Wykończenia
Fajne jest to, że Hania zdecydowała się na różne wykończenia. Mamy zatem:
Matowe
Z matami generalnie pracuje się dobrze. Są ich jakby dwa rodzaje: mniej napigmentowane, które bez problemu da się budować oraz te z maksymalną pigmentacją, którymi łatwiej sobie zrobić krzywdę. Natomiast uważam, że oba rodzaje są godne polecenia. Ładnie się rozcierają i nie zanikają podczas blendowania.
Duochromy
To cienie, które kuszą najbardziej, ale w moim odczuciu pracuje się z nimi najtrudniej. Stosunkowo ciężko wydobyć z nich ten piękny efekt, chociaż ja znalazłam na to sposób. Nakładam je na Glitter Primer z NYX. On w genialny sposób wydobywa piękno z większości cieni. Wiem, że Hania również wprowadziła taki klej do swojego sklepu i podejrzewam, że działa on na podobnej zasadzie.
W każdym razie z duochromami mam taki love-hate relationship. W niektórych jestem zakochana, inne mnie trochę zawiodły, ale tego dowiecie się przy opisach poszczególnych odcieni.
Nie zmienia to faktu, że generalnie duochromy są najbardziej wyjątkowymi cieniami i już się boję momentu, jak będę musiała je opisywać ;)
Perłowe
Ich mam najmniej (chyba tylko Migotkę i Plan B), ale mogę powiedzieć, że są naprawdę świetnie. Mają dobrą pigmentację, ładnie się błyszczą i lubię je o wiele bardziej od duochromów.
Foliowe
To cienie zupełnie wyjątkowe. Są mega miękkie i mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że to sprasowane pigmenty. Ich pigmentacja i błysk absolutnie powalają. Najlepiej nakładać je palcem i tutaj również polecam używać kleju, żeby miały się do czego przyczepić.
Beztalkowe
To nowość w asortymencie Glam Shopu. Na razie skusiłam się na jeden odcień (drewniany) i powiem Wam, że myślałam, że będzie bardziej błyszczał ;) To według mnie po prostu ładny, perłowy cień. Natomiast rozumiem ideę. Wiem, że niektórzy są uczuleni na talk, więc cieszę się, że mamy na polskim rynku takie cienie.
Odcienie
Powiem tyle - odcieni jest tak dużo, że naprawdę ciężko się zdecydować. Te, które mam, kupowałam na raty i na razie tyle mi wystarczy. Oto one:
Matowy cielak - matowy, cielisty cień. Nie za ciemny, nie za jasny. Pigmentacja dobra.
Migotka - perłowy, szampański cień. Idealny do rozświetlania wewnętrznego kącika.
Słodkie kakao - ciepły, lekko karmelowy, matowy cień. Idealny do podkreślania załamania powieki. Must have dla fanek ciepłych odcieni.
Rabarbar - duochrome; powiem Wam, że nie umiem opisać tego cienia. Na stronie jest napisane, że opalizuje między kolorem czerwonego wina a złotem. On faktycznie jest na czerwonawej bazie i opalizuje na złoto. W każdym razie jest to cień absolutnie wyjątkowy, chociaż przyznaję, że bardzo ciężko wydobyć ten efekt na powiece.
Jednorożec - duochrome; jasny róż, który opalizuje na błękitny. Nazwa idealna :)
Plan B - perłowy, różowy cień. Bardzo ładnie wygląda na całej powiece ruchomej.
Kaszmir - mój ulubieniec. Matowy, przybrudzony mauve. Genialnie napigmentowany i absolutnie przepiękny cień.
Migocząca purpura - matowy róż, który zawiera mikroskopijne drobinki i delikatnie opalizuje, jednak na powiece jest to mało widoczne. Pigmentacja średnia.
Pralina - foliowy cień, też ciężko mi go opisać, ale kojarzy mi się ze starym złotem.
Różowe złoto - jak sama nazwa wskazuje, foliowe różowe złoto.
Zimna czekolada - średni, matowy brąz. On nie jest jakiś mega chłodny, ma średnią pigmentację, ale idealnie nadaje się do podkreślania załamania powieki.
Drewniany - jedyny beztalkowy w mojej kolekcji. Dla mnie to po prostu perłowy, ciepły brąz.
Kosmiczna pieczarka - foliowy, szaro - fioletowy cień. Mega ciekawy odcień. Must have dla fanek chłodnych kolorów.
Chiński jedwab - duochrome, chłodny, jasny fiolet, opalizujący na złoto.
Patyna - powiem Wam, że to chyba najcięższy cień do opisania. Taki trochę kameleon, na każdej bazie i w każdym świetle wygląda inaczej. Opalizuje na szaro - niebiesko - zielono, jest jakby na różowej bazie, ale naprawdę uwierzcie, że to chyba najbardziej ciekawy duochrom, jaki widziałam.
Księżyc na Marsie - podobny do patyny, ale na ciemniejszej bazie. Ten efekt duochome jest dużo mniej widoczny.
Czekoladowa róża - foliowy, brązowo - różowy cień. Przepięknie wygląda na powiece ruchomej.
Mulat - to taka matowa wersja czekoladowej róży. Te dwa cienie pasują do siebie idealnie.
Przydymiony brąz - chłodny, średni, matowy brąz.
Palona kawa - chłodny, ciemny, matowy brąz. Pigmentacja średnia, ale da się ten cień budować.
Perskie oko - duochrome; zieleń na ciepłej bazie. Ciekawy cień, chociaż miałam nadzieję, że ta zieleń będzie bardziej khaki, zgaszona, a jest dosyć intensywna.
Czerwona trawka - ciemna, leśna zieleń. Niby duochrome, ale ten efekt jest tak średnio widoczny.
Chochlik - kolejny mega ciekawy duochrome. To wg mnie niebieski na fioletowej bazie. Pokazywałam go w makijażu TUTAJ.
Indygo - chłodny, ciemny, matowy fiolet. Ma dobrą pigmentację, ale jest dość suchy i rozciera się tak sobie, co możecie zobaczyć na swatchu.
Świecąca morela - kolejny duochrome, to taka morela, która opalizuje na różowo. Polecam nakładać go na mokrą bazę. Na przypudrowanej bazie robi dziwne plamy i efekt duochrome jest praktycznie niewidoczny.
Bingo - przepiękny, matowy czerwono - brązowy cień o genialnej pigmentacji.
Które odcienie polecam najbardziej?
Generalnie z cieni GlamShadows jestem bardzo zadowolona i lubię ich używać, ale chętnie napiszę Wam, po które sięgam najczęściej i które szczególnie polecam.
Maty są dobre i polecam wszystkie odcienie, które mam, ale najbardziej urzekły mnie: Kaszmir, Mulat, Przydymiony brąz, ale to tylko i wyłącznie ze względu na kolor.
Polecam cienie perłowe (Migotka, Plan B) oraz foliowe. Mają genialną pigmentację i świetnie się z nimi pracuje, chociaż tak jak wspomniałam, lepiej aplikować je na klej albo mokrą bazę.
Wśród duochromów mam kilku swoich ulubieńców: Patyna, Chochlik, Rabarbar to cienie, które na pewno warto wypróbować.
Moim zdaniem te cienie nie odbiegają niczym np. od tych z Too Faced czy dużo droższych Makeup Geek. Zawsze wspierałam i będę wspierać lokalny rynek i jestem dumna, że mamy w Polsce takie cudeńka :)
GlamShadows kosztują 12 zł (za jeden cień, 16 zł kosztują beztalkowe) i możecie je kupić w Glam-shop.pl :)
GlamShadows kosztują 12 zł (za jeden cień, 16 zł kosztują beztalkowe) i możecie je kupić w Glam-shop.pl :)
Dajcie proszę znać, czy używałyście już tych cieni? Jakie są Wasze ulubione kolory? :)
Do następnego!
Kasia
Sporo kolorków już Ci się uzbierało. 😉 Tylko za fioletami nie przepadam,a pozostałe to chyba wszystkie bym mogła mieć 😁😁
OdpowiedzUsuńMam kilka cieni GlamShadows i moje uczucia są mieszane. Kilka z nich jest świetnych, ale cienie połyskujące mocno średnie :(
OdpowiedzUsuńMiałabym spooory problem z wyborem :P
OdpowiedzUsuńSuper wpis! Sporą masz już kolekcję tych cieni, sama trochę się nad nimi zastanawiam, ale boję się, że gdy kupię jeden to przepadnę :) Najbardziej ciekawią mnie takie niestandardowe kolory np. Bingo, a Twój ulubiony Kaszmir również mi przypadł do gustu. Myślałam też sporo o duochromach, więc szkoda, że nie są tak dobre jak cienie perłowe (mimo to chyba chciałabym jakieś z nich wypróbować).
OdpowiedzUsuńfantastyczne słocze, świetne zestawienie! dzieki Tobie wyłowiłam sobie piąteczkę, która mnie interesuje, choć z zakupami na razie jeszcze się wstrzymam :)
OdpowiedzUsuńsuper! cieszę się, że wpis Ci się przydał :)
Usuńja mam 4 - ulubiony to perskie oko i jak jeszcze go wzmacniam pigmentem inglota to już wgl jest cudo! :) jednorożec sprawdza sie u mnie tylko w kącikach a zimna czekolada ma ogromne denko, bardzo lubię do zaznaczania załamania czyli tak jak napisałaś :) musze zrobic jakis makijaz :D
OdpowiedzUsuńmuszę kupić ten pigment z Inglota, bo jest cudny :)
UsuńZa jakiś czas muszę zrobić swoje pierwsze zamówienie w GlamShopie, ale najpierw przyjrzę się swatchom w internecie ;)
OdpowiedzUsuńja dla tych cieni zupelnie przepadlam 😀 wprawdzie mam jedynie dwa i jedna palete ale chce wieeeecej!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post.
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś napisał, że są w Glam-Shopie również cienie problematyczne. Ja markę uwielbiam za pigmenty w wersji sypkiej, turbo i prasowanej, za gąbki do makijażu i nieziemską czekoladową różę;), ale z drugiej strony widzę i piszę na blogu, że wiele cieni nieestetycznie wygląda na powiekach i należałoby zmienić ich formułę.