maja 09, 2018

Lily Lilo - baza pod cienie + pędzle | Druga szansa dla palety Pedal to the metal | Makijaż jedną marką

Hejka!

Co jakiś czas wrzucam na bloga recenzję kosmetyku Lily Lolo. Tym razem przede wszystkim skupię się na bazie pod cienie, ale przy okazji opowiem Wam również o pędzlach, o drugiej szansie dla palety Pedal to the metal, a także zobaczycie makijaż wykonany w całości kosmetykami tej marki. Przewiduję, że będzie to długaśny wpis, więc nie przedłużam i zapraszam do czytania dalej :)


Baza pod cienie 


To kosmetyk, który pozytywnie mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że okaże się aż tak dobry. Baza podzielona jest na dwie części: cielistą, która według producenta przeznaczona jest do górnej powieki i żółtą, która ma neutralizować cienie pod oczami i jednocześnie przedłużać trwałość cieni na dolnej powiece. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, że pigmentacja obu części wydaje się być słaba, jednak gwarantuję Wam, że jakimś cudem strona cielista pięknie ujednolica koloryt, a żółta neutralizuje cienie. Dacie wiarę, że w makijażu, który zrobiłam na potrzeby tego wpisu, cienie pod oczami zakryte są wyłącznie właśnie tą żółtą częścią przypudrowaną podkładem w odcieniu China Doll? Pisząc to, mam na sobie cały czas ten makijaż i wierzyć mi się nie chce, że te dwa kosmetyki tak genialnie przykryły moje cienie. Wszystko się trzyma już cały dzień, pięknie wygląda. To samo z górną powieką. Baza świetnie przedłuża trwałość cieni (nie tylko tych mineralnych), a przypominam, że powieki mam naprawdę bardzo tłuste. Jeśli szukacie dobrej bazy pod cienie, to tę mogę Wam polecić z czystym sumieniem. Poza tym Lily Lolo to gwarancja dobrego składu. O tym też warto wspomnieć. 


Pędzle do oczu + druga szansa dla palety Pedal to the metal


Jakiś czas temu pisałam o palecie cieni Pedal to the metal (KLIK), która wtedy niestety dość mocno mnie zawiodła. Po tamtym wpisie dostałam kilka wskazówek od pani Oli z Costasy, jak powinno się tych cieni używać. Prasowane cienie mineralne są dosyć specyficzne, więc warto mieć właśnie odpowiednią bazę, do której będą w stanie się przykleić. Poza tym dowiedziałam się też, że tego typu produkty lepiej wciskać w powiekę pędzlami syntetycznymi. Otrzymałam więc dwa: Tapered Blending Brush oraz Tapered Eye Brush, które są niezwykle miękkie i faktycznie ułatwiają pracę z tego typu cieniami. Teraz wiem, że trzeba się nimi po prostu nauczyć malować. Jeśli zwracacie uwagę na składy, to myślę, że naprawdę warto.
Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że ta druga (a tak naprawdę kolejna) szansa była udana i rzeczywiście te wskazówki, o których pisałam, pomogły mi uzyskać większą intensywność cieni. 


Makijaż


Na koniec zostawiam Was z makijażem, który w 100% wykonałam kosmetykami Lily Lolo. Jak widzicie, cienie wyglądają dużo lepiej niż ostatnio. Poza tym użyłam produktów, o których już pisałam na blogu, więc wszystkie wpisy Wam podlinkuję :)

Do wykonania makijażu użyłam:
  • podkład China Doll (KLIK)
  • baza pod cienie 
  • paletka Pedal to the metal (KLIK)
  • czarna kredka do oczu (KLIK)
  • naturalna maskara (KLIK)
  • kredka do brwi (KLIK)
  • bronzer Honolulu (KLIK)
  • róż z paletki Naked Pink (KLIK)
  • rozświetlacz Rose (KLIK)
  • szminka Passion Pink (KLIK)


I to wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję, że taki wpis Wam się spodoba. Dajcie proszę znać, czy lubicie kosmetyki Lily Lolo, a jeśli tak, to które z nich sobie najbardziej upodobaliście? :)

Buziaki!
Kasia

3 komentarze:

  1. Ostatnio zastanawiam się nad paletą od Lily Lolo, ale wciąż nie wiem na którą się zdecydować. Chcę korzystać ze wszystkich kolorów w danym zestawieniu a nie tylko z połowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. kupię bazę pod cienie, kiedy wykończę to, co mam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam kilka produktów do ust z LL, kuszą mnie ich prasowane róże i bronzery ;) Ogólnie cała marka mnie ciekawi ;))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

TOP