kwietnia 28, 2018

The Balm - paleta cieni Nude Beach
RECENZJA

Hej!

Moda na ciepłe cienie dopadła i mnie. Mimo że od zawsze byłam większą fanką chłodnych kolorów, to ostatnio ciągnie mnie do tych ciepłych i czuję się w nich naprawdę dobrze. Wiem, że może większości już się takie odcienie znudziły, ale no co ja poradzę, że mi się cały czas podobają? Dzisiaj pokażę Wam paletkę idealną, kompletną, taką, którą na pewno warto się zainteresować. Zapraszam do czytania dalej :)


Sama nazwa (Nude Beach) i wygląd palety sprawiają, że zaczyna się myśleć wyłącznie o lecie i wakacjach. W środku znajduje się 6 uśmiechniętych osób, które ewidentnie swój czas spędzają na plaży. Całość utrzymana jest w stylu typowym dla The Balm.

Wielkim plusem tej palety jest jej kolorystyka. Mamy w niej bowiem 12 cieni, z czego połowa to maty, druga połowa zaś to cienie metaliczne, perłowe, duochromy. Ktoś tutaj rzeczywiście to zestawienie przemyślał, ponieważ paleta zawiera zarówno jasny, matowy cień, dwa ciemniejsze, co sprawia, że jest paletą kompletną i można nią wykonać praktycznie każdy makijaż. Świetnie sprawdzi się też w podróży, ponieważ w środku znajdziemy również spore, porządne lusterko.


Przejdźmy może do opisu odcieni:

Brillant - jasny, cielisty, matowy cień

Babe - jasny, perłowy, delikatnie żółtawy odcień

Buff - brzoskwiniowy duochrom

Bright - matowy, średni róż, idealny w załamanie

Brainiac - czerwonawy róż, również delikatny duochrom

Brave - matowy, ciemny fiolet

Built - metaliczne, foliowe jasne złotko

Bold - średni, matowy, raczej neutralny brąz

Bodacious - zdecydowanie cieplejszy od poprzednika, bardziej pomarańczowy odcień, matowy

Breathtaking - przecudna folia w kolorze ciemnego złota

Bootylicious - również metaliczny, ciężki do opisania. To według mnie brąz z domieszką burgundu i miedzi

Brazen - matowy, ciemny brąz


Niektóre matowe cienie z palca na skórę przenoszą się tak sobie, co możecie zobaczyć na zdjęciach powyżej, jednak moim zdaniem pędzlami pracuje się nimi dobrze i ze spokojem da się je budować. Cienie też ładnie się do siebie kleją, za to duży plus.
Muszę też wspomnieć o przecudownych cieniach foliowych, których chyba wcześniej w paletach The Balm nie widziałam. Odcienie Built, Breathtaking i Booylicious są po prostu przepiękne, a nałożone na Glitter Primer z NYX wyglądają obłędnie.


Muszę przyznać, że jest to jedna z moich ulubionych palet i często po nią sięgam, gdy mam ochotę na ciepłe odcienie. Z tej serii Nude miałam jedynie Nude Dude i moim zdaniem Beach ma cienie dużo lepszej jakości i łatwiej mi się nimi pracuje. Jeśli zastanawialiście się nad kupnem tej paletki, to ze swojej strony mogę ją z czystym sumieniem polecić :)

Jak Wam się podoba? Macie już dość ciepłych kolorów, czy nadal chętnie po nie sięgacie?

Do następnego!
Kasia

6 komentarzy:

  1. Ta paleta chodzi mi po głowie, ma śliczne kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się podoba ta paletka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się design tej palety, fajny pomysł! Ale jakoś mnie mimo to nie kusi, bo nie potrzebuję więcej cieni nude :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zdecydowanie bardziej wolę Meet Matty od theBalm, te paletki z serii nude mnie nie porywają. Tę pierwszą uwielbiałam parę lat temu, ale od tego czasu poznałam znacznie lepsze cienie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. z jakigos powodu cienie the balm mnie w ogole nie kuszą, choc trzeba przyznac ze przentują się wyśmienicie i kolory bardzo moje :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

TOP