czerwca 03, 2019

Féerie Céleste - bronzer Bewitched Bronze

Hej, hej!

Niedawno moja ulubiona firma Pixie Cosmetics stworzyła siostrzaną markę Féerie Céleste i pod jej szyldem wypuściła na rynek bronzery prasowane Bewitched Bronze. Jak się pewnie domyślacie, nie mogłam się ich doczekać, bo po pierwsze bardzo lubię ten rodzaj kosmetyków, a po drugie mało jest bronzerów z dobrym składem na rynku. Zakupiłam jeden z nim chwilę po premierze, a dzisiaj opowiem Wam o moich wrażeniach z kilku tygodni używania. Czy spełnił moje oczekiwania? Tego dowiecie się w dzisiejszym wpisie. Zapraszam do czytania dalej :)


Na samym początku nie mogę nie wspomnieć o opakowaniu, które od razu rzuca się w oczy i moim zdaniem jest absolutnie przepiękne. Pixie zawsze miało ładne opakowania, ciekawe grafiki, ale tym razem totalnie zaszaleli. Opakowanie jest kartonikowe, z lusterkiem, a w środku znajduje się bronzer w postaci wkładu z cudownym tłoczeniem. Mam nadzieję, że w takim razie firma już niedługo wprowadzi uzupełnienia do swojej oferty. 
Powiem Wam szczerze, że bardzo mi się to podoba to, że te produkty mają taką "otoczkę". Wchodząc na stronę, można przeczytać całą historię na temat marki. Zacytuję fragment: "W tajemniczym ogrodzie Féerie Céleste są sekrety, które chcemy zdradzić tylko Tobie. Ten świat pełen jest magicznych stworzeń, euforycznych zapachów kwiatów, przesyconych nektarami roślin, spowitych mgłą krzewów, skąpanych w świetle księżyca ścieżek, blasku rozgwieżdżonego nieba. Dotrzesz do niego dzięki swojej wyobraźni".
Patrząc na to opakowanie, mam wrażenie, że zaraz przeniosę się do jakiegoś magicznego, baśniowego świata. Wiem, że to "tylko" kosmetyki, ale fajnie jest widzieć, że są firmy, które wkładają w nie tyle serca i pracy.

No dobrze, ale przejdźmy do ważniejszego, czyli do samego wnętrza. Marka Feerie Celeste wypuściła na rynek aż 5 odcieni bronzera. Ja wybrałam 100 Taupe Whisper, czyli jasny i chłodny. Wg producenta ma idealny do konturowania dla bladziochów i przede wszystkim nie zawiera grama pomarańczowych tonów. Tutaj mogę się zgodzić. Jeśli Waszą zmorą są wybijające pomarańczowe tony w bronzerach, to ten możecie brać w ciemno. 
Bronzer jest naprawdę bardzo jasny i ciężko sobie zrobić nim krzywdę. Dla mnie jest to duży plus, ponieważ nie muszę się martwić, że porobię sobie plamy i będę wyglądać dziwnie. Najlepiej aplikuje mi się go pędzlem z włosia syntetycznego, wtedy rozciera się idealnie. 


Skład jest naturalny, ale moim zdaniem mógłby być lepszy. Produkt zawiera np. glikol pentylenowy. Agnieszka z kanału Kosmetologia naturalnie ich nie poleca. Zobaczcie sobie jej film na ten temat.

pixie-cosmetics-feerie-celeste-bronzer

Jego cena trochę powala, ponieważ za 9 gramów produktu płacimy aż 118 zł, ale myślę, że warto. Zwłaszcza że jest bardzo wydajny. 


Dla porównania wrzucam Was swatche. Od lewej mamy właśnie bronzer, o którym piszę 100 Taupe Whisper, dalej Pixie Cosmetics bronzer sypki, najchłodniejszy odcień z trio do konturowania ze Shashboxa oraz Purobio nr 3. Jak widzicie, Feerie Celeste nr 100 i Smashbox mają właściwie identycznie kolory, jednak ten drugi ma dużo gorszy skład, ale moim zdaniem na twarzy wygląda lepiej. Z kolei Pixie w wersji sypkiej ma zdecydowanie więcej oliwkowych tonów.


Według mnie bronzer jest cudowny i właściwie sięgam już tylko po niego, zwłaszcza w makijażu dziennym. Prezentuje się na twarzy niezwykle naturalnie. Fakt, kosztuje sporo, ale po pierwsze można go dorwać na promocji, a po drugie w tak piękne, naturalne kosmetyki czasem można zainwestować :)

Dajcie znać koniecznie, jak Wam się podoba i czy macie ochotę się skusić. A może już go kupiłyście?

Do następnego!
Kasia

8 komentarzy:

  1. Cena faktycznie trochę na wyrost. Ja mam ten sypki bronzer z Pixie i uważam, że jest idealny, te prasowane nowości jakoś do mnie nie przemawiają. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm, według mnei bronzer sypki z Pixie ma ciekawszy kolor, nawet dla bladych osób, bo lekko ociepli karnację i nawet jak złapie nas słońce to będzie wyglądał ok. Rzeczywiście na twojej skórze bronzer jest lekko widoczny.

    Ja w chwili obecnej szukam dobrego mineralnego korektora i kicha :/ Ten z Pixie ma słabe opinie, z Kobo prawie w ogóle nie kryje. Miałaś do czynienia z korektorami Annabelle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znalazłam jeszcze fajnego korektora mineralnego. Te kremowe wyglądają u mnie pod oczami tragicznie, sypkie też. A potrzebujesz pod oczy czy do zakrywania niedoskonałości? Tych z Annabelle chyba nie rekomendują pod oczami.

      Usuń
    2. Potrzebuję korektora na przebarwienia pod oczami (nie dosłownie pod gałką oczną, ale niżej ;)). Szukam czegoś naturalnego i kicha ;)

      P.S. z Pixie używamy tych samych kolorów, ja też mam Vanilla Delight :)

      Usuń
    3. Jak nie typowo pod oczy, to byś mogła wypróbować ten z Couleur Caramel (ten w kremie), ma niezłe krycie :)

      Usuń
  3. mi sie kolor bardzo podoba :) lubie takie nieco chlodniejsze tony

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz spotykam tą markę. Podoba mi się efekt :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

TOP